Gry roku czytelników Gram.pl - najbardziej wyczekiwana gra
Patryk Purczyński2014/12/29 20:30
Szerokie spojrzenie na to, co nas czeka w 2015 roku, już Wam oferowaliśmy. Teraz przedstawiamy 10 tytułów, których przybycia już nie możemy się doczekać.
Batman: Arkham Knight
Rocksteady Studios przed sześcioma laty było mało znaną ekipą z jednym, solidnym, acz nie wybitnym tytułem na koncie. Rok później zespół pod dowództwem Seftona Hilla był już na ustach wszystkich. Stało się tak za sprawą Batman: Arkham Asylum, pierwszej pozbawionej skaz produkcji z superbohaterem w roli głównej. Druga część, Arkham City, tylko utwierdziła nas w przekonaniu, że to studio wybitnych fachowców. Batman: Arkham Knight, na którego Rocksteady dało sobie najwięcej czasu, ma być ukoronowaniem wybitnej serii. Wzmocniona możliwością sterowania batmobilem gra na przedpremierowych pokazach przekonuje nas, że o rozczarowaniu raczej mowy być nie może.
Dying Light
Polska myśl developerska ma na nadchodzące 12 miesięcy przygotowaną nie jedną, a co najmniej dwie produkcje, w których tkwi ogromny potencjał. Po Dying Light obiecujemy sobie naprawdę wiele. Techland udowodnił już, że zna się na tworzeniu gier akcji. Doświadczenie zdobyte w pracach nad serią Dead Island powinno zaowocować, tym bardziej, że formuła Dying Light jest zbliżona. Główny bohater musi przede wszystkim przetrwać, a ma to zrobić za pomocą dostępnych narzędzi i umiejętności nabytych podczas rozgrywki. Jak sugeruje jeden ze zwiastunów, silnym punktem gry powinna być też nasycona emocjami fabuła. Swoje jak zwykle dołoży też zapewne kooperacja, a obraz apokalipsy może wyglądać pięknie dzięki dopracowanej grafice. Już teraz rzućcie okiem na nasze optymistyczne pierwsze wrażenia.
Metal Gear Solid V: The Phantom Pain
Jedna z najważniejszych serii dla gatunku skradanek wchodzi w nowy etap. Przedsmak otrzymaliśmy już w postaci MGS V: Ground Zeroes, ale mało którego fana Snake'a ten prolog nasycił, a co gorsza, usatysfakcjonował. Po The Phantom Pain śmiało można sobie jednak obiecywać znacznie więcej. Wreszcie otrzymamy wielki, otwarty świat do naszej dyspozycji. Główny bohater ma dysponować szeroką paletą możliwości przemykania między szeregami wroga, w tym słynnym już wielkim kartonem. Hideo Kojima na pewno nieraz nas jeszcze zaskoczy. Dodatkowym atutem powinien okazać się tryb sieciowy, Metal Gear Online, którego prezentacji świadkami byliśmy podczas gali The Game Awards.
No Man's Sky
Co jest w stanie zrobić niewielkie, niezależne studio? Do tej pory takie ekipy specjalizowały się w małych projektach, zwykle z klimatyczną, przedpotopową grafiką. Hello Games pokazuje, że można zrobić coś innego, coś wielkiego. Tym czymś jest No Man's Sky, które od pierwszych pokazów skutecznie roztwiera nam jamy ustne i powoduje zjazd szczęk do poziomu piwnicy. Założenia są banalne do granic: podróżujemy po wszechświecie, docierając do coraz to nowych planet i odkrywając ich niezwykłą naturę. Uniwersum No Man's Sky ma być tak duże, że nawet grając jednocześnie ze znajomym kilka godzin, można się szukać i szukać, a prawdopodobieństwo odnalezienia się jest znikome. Twórcy niewiele uwagi poświęcają innym cechom gry, ale zaznaczają, że nie będą one nazbyt rozbudowane. Samo przemierzanie kosmosu ma nam jednak zapewnić moc atrakcji.
Rise of the Tomb Raider
W Rise of the Tomb Raider będzie można w przyszłym roku zagrać co prawda tylko na Xboksie (na pozostałe wersje poczekamy zapewne do roku 2016), ale nowa część przygód zrobionej od nowa Lary Croft to i tak pozycja obowiązkowa dla fanów akcji. Odświeżenie wizerunku głównej bohaterki cyklu wyszło Crystal Dynamics znakomicie. Panna archeolog nie jest już co prawda cybernetycznym symbolem seksu, ale została uczłowieczona i przez to warstwa fabularna mogła nabrać głębi. W drugiej, po restarcie, części powinniśmy być świadkami dalszej ewolucji Lary na gruncie emocjonalnym. Liczymy również, że rozgrywka nadąży za fabułą i dostaniemy produkt kompletny.
Star Wars: Battlefront
Wzmożone oczekiwanie na Star Wars: Battlefront bierze się z kilku względów. Po pierwsze, za produkcją stoi EA DICE, spece od sieciowych strzelanin. Po drugie, niektórzy są już znudzeni militarnym motywem FPS-ów, którymi od długiego już czasu studio to raczy nas dość regularnie. Po trzecie - i kto wie, czy nie jest to najważniejszy czynnik - wreszcie doczekamy się, a takie przynajmniej żywimy nadzieje, pełnokrwistej gry spod znaku Gwiezdnych wojen. Marka Star Wars przez lata nie miała szczęścia w branży interaktywnej rozrywki. Lucas Arts w ostatnich latach swego istnienia albo kasował swoje projekty, albo wydawał średniaki. Czas ten nieudany okres oddzielić grubą krechą. Star Wars: Battlefront to strzał w ciemno, wszak o grze wiadomo bardzo mało, ale napędzani tą tęsknotą za gwiezdnowojennym tytułem z najwyższej jakościowej półki liczymy, że okaże się trafiony w dziesiątkę.
Tom Clancy's: The Division
Ubisoft zdążył już wyłożyć na stół kilka kart trzymanych w talii na przyszły rok. Część zaprezentowano celowo, inne, jak nowy Assassin's Creed, wypłynęły nieoczekiwanie. Kto wie, czy asem w tej kolekcji nie okaże się masówka The Division. Wizja świata stającego w obliczu zagłady to popularny ostatnio temat, ale kto wie, czy właśnie w tej pozycji nie zostanie ona zrealizowana z największym rozmachem. Gra działa nie tylko na wyobraźnię, ale też na zmysł wzroku - wygląda mistrzowsko, zwłaszcza jak na produkcję z gatunku MMO. Nie ulega jednak wątpliwości, że są z nią związane liczne obawy. W przeszłości na światło dzienne wypływały bowiem informacje o trudnościach, na jakie napotykają twórcy The Division. Największym znakiem zapytania jest to, czy Ubisoft istotnie wyda grę wciągu najbliższych 12 miesięcy. Znając historię firmy i ostatnią wpadkę z Assassin's Creed Unity, z której władze firmy wyciągnęły ponoć lekcję, trzeba liczyć się z realnym ryzykiem przełożenia premiery na rok 2016. Mimo wszystko czekamy.
The Order: 1886
Ready at Dawn to studio, które czego tylko się nie dotknie, zamienia w złoto. Próżno szukać gry, za którą odpowiada ekipa z Ru Weerasuriyą na czele, ocenioną średnio niżej niż na 80 punktów. O dziwo do tej pory zespół ten nie miał jednak swoich pięciu minut w branży - chwytał się bowiem bądź to gier na mniej atrakcyjne konsole (głównie PSP), bądź remasterów. Teraz chwile chwały Ready at Dawn jednak nadchodzą. The Order: 1886 to jeden z najsmakowitszych kąsków, jakie znajdują się w kotle z szyldem PlayStation 4. Wiktoriańskie klimaty, wyraziści bohaterowie, dynamiczna akcja, filmowa oprawa - kroi się opus magnum studia z siedzibą w Kalifornii.
Uncharted 4: A Thief's End
Jedną z nielicznych gier, które można (acz wcale nie trzeba) wymienić w gronie tych, dla których warto zaopatrzyć się w PlayStation 4 bardziej niż z uwagi na wspomniane przed chwilą The Order: 1886, jest Uncharted 4: A Thief's End. Ta gra praktycznie nie wymaga rekomendacji. Naughty Dog to mistrzowie swojego fachu, a seria Uncharted to klejnot ich korony. Ileż uboższa byłaby rodzina PlayStation gdyby nie Nathan Drake i jego niezwykłe przygody, utrzymane w hollywoodzkim stylu... 88, 96, 92 - oto oceny, jakie zbierały kolejno poprzednie części serii. Każda z nich była żelaznym kandydatem do gry roku, nie tylko w obrębie własnego gatunku. Jak zatem nie czekać na "czwórkę"?
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Niektórzy powiedzą, że najlepsze zostawiliśmy na koniec, ale niczego nie zamierzamy Wam sugerować - obraliśmy po prostu kolejność alfabetyczną i tak się akurat złożyło, ze zestawienie, w którym i tak trudno dopatrzyć się słabszych punktów, zamyka nasz produkt eksportowy numer jeden. Wiedźmin 3: Dziki Gon był już wybrany najbardziej wyczekiwaną grą według redakcji prestiżowego magazynu Game Informer, taki sam zaszczyt spotkał produkcję CDP RED podczas gali The Game Awards, gdzie akurat w tej kategorii decydowały głosy fanów. Wreszcie mamy dostać otwarty świat, co jednak nie wpłynie na wartość opowieści, która dla polskiego studia nadal jest sprawą absolutnie priorytetową. Jak zawsze podejmowane przez nas wybory pociągną za sobą mniej lub bardziej znaczące konsekwencje. Każdy kolejny ujawniany szczegół na temat Wiedźmina 3 - jak choćby to, że w grze na pewnym etapie pokierujemy Ciri - tylko zaostrza apetyt na polskiego RPG-a. Bynajmniej nie dlatego, że jest polski.