Ikona gier wideo dwa lata temu powróciła w wielkim stylu, teraz potwierdza tylko swój rodowód. To może być najlepsza gra tego roku!
Ikona gier wideo dwa lata temu powróciła w wielkim stylu, teraz potwierdza tylko swój rodowód. To może być najlepsza gra tego roku!
Wyspa ta jednak, miejsce akcji poprzedniej części gry, jest zaczątkiem fabuły Rise of the Tomb Raider. Pomimo ucieczki Croftówna nadal nie do końca rozumie co się na niej działo i szuka odpowiedzi, przez większość czasu niestety bezskutecznie. Światełko nadziei odnajduje w notatkach ojca, które wysyłają ją do Syrii w poszukiwaniu tajemniczej krypty mogącej rzucić więcej światła na tamte wydarzenia.
Świat gry będzie znacznie większy względem części przedniej, a raczej światy, bo Lara odwiedzi kilka miejsc na naszym globie - po Syrii będzie znana graczom z zimnego dema Syberia. Co dalej? To już będziemy musieli odkryć sami.
Dostanie się do krypty z notatek ojca nie będzie łatwe, bo nie ma jej na mapach - Larze jednak udaje się przybliżyć jej lokację, a później trzeba już sobie wyskakać i wystrzelać drogę do wybuchowego finału. W zakresie ruchów poszukiwaczki przygód większej rewolucji nie ma - odważna pani archeolog wdrapuje się po górskich zboczach i przeskakuje niebezpieczne rozpadliny z gracją, a do wąskich szczelin zapędza się pełna odwagi ledwo mieszcząc się w ciasnych skalnych wyłomach.Gra wygląda świetnie, a oko cieszy masa detali, jak na przykład spłoszone obecnością Lary skorpiony uciekające do skalnych pęknięć. Oko cieszą zapierające dech w piersiach widoki - ciągnące się kilometrami panoramy, ale też świetne animacje postaci i mistrzowsko wyreżyserowane skryptowane momenty. Wróćmy jednak do treści gry.
W Rise of the Tomb Raider grobowce do których Lara trafi będą najeżone pułapkami - wszystko po to, żeby gracz nawet w tych opustoszałych lokacjach nie czuł się bezpiecznie. Spodziewajcie się więc zapadni i wysuwających się ze ścian ostrzy, które będą tylko czekać na nieodpowiednio stąpającego pechowca. Zwiedzać wszystkie zakamarki będzie jednak warto, bo twórcy obiecują nie tylko większą ilość znajdziek, ale też zwiększenie ich różnorodności - na ten temat szczegółów jednak nie znamy.
W grze pojawi się też system języków - Lara na swojej drodze będzie trafiać na różne obiekty z naniesionymi symbolami różnych dialektach. Croftówna będzie mogła się spróbować ich nauczyć studiując mapy, malowidła i zapisy napotykane na swojej drodze. Czego dziewczyna nie wie, to się z czasem domyśli albo sobie dopowie i w ten sposób uzyska nowe informacje, które mogą otworzyć dostęp do nowych zadań albo przedmiotów. Wygląda na to, że fani maksowania będą mieli jeszcze więcej do roboty.Co z walką? Będzie jeszcze bardziej partyzancko. Arsenał Lary rozszerza się o kilka nowych zabawek, jak na przykład różne rodzaje strzał do łuku. Nieustraszona poszukiwaczka przygód uczy się też kilku nowych sztuczek, w tym wystrzeliwania kilku strzał w różne cele jednocześnie. W starciach widać trochę inspirację The Last of Us - jak trzeba to pewnie będzie można wszystkich wystrzelać, ale dzięki większym i bardziej otwartym obszarom równie ciekawe może być skradanie się i omijanie albo cicha eliminacja przeciwników.
Walka w każdym razie sprawia wrażenia bardziej partyzanckiej i swobodnej, nastawionej na kombinowanie. Ścieżek i sposobów na rozwiązywanie problemów ma być tyle, że każdy będzie mógł grać inaczej i po swojemu, przez co również wzrośnie atrakcyjność gry do ponownego przejścia. Szczególnie, jeśli Crystal Dynamics odda do dyspozycji graczy tyle ulepszeń postaci, że nie będzie się ich dało wszystkich zdobyć za jednym zamachem.
Miał być hit i będzie hit. Microsoft zdobył potężną grę na wyłączność - w tegorocznym okresie świątecznym nowy Tomb Raider pojawi się tylko na Xboksach. W pierwszym kwartale przyszłego roku zagrają również pecetowcy, a dopiero pod koniec 2016 Croftówna zawita na konsole Sony. I wiecie co? Warto będzie czekać nawet do przyszłych świąt, żeby zagrać w nowego Tomb Raidera.