Angry Birds 2 - recenzja

Piotr Nowacki
2015/08/22 14:00
0
0

Rovio zgotowało graczom ptasią rewolucję.

Wiele osób może zdziwić sam tytuł gry. Jakim cudem Angry Birds 2 ma na końcu dwójkę, jeśli w ostatnich latach ukazała się wręcz niezliczona ilość odsłon serii? Okazuje się, że ta cyfra jest nieprzypadkowa. Angry Birds 2 - recenzja

Inspiracje i nowości

Angry Birds 2 przeszło podobną ścieżkę co inny mobilny hit – Cut the Rope. Analogii jest tyle, że trudno mówić o przypadku, jestem przekonany, że Rovio mogło czerpać z najnowszego dzieła rosyjskiego Zeptolab.

Podobieństwa widać od pierwszego uruchomienia. W poprzednich odsłonach Cut the Rope poszczególne grupy poziomów były grupowane w „pudłach”, podczas gdy w Cut the Rope 2 zrezygnowano z nich na rzecz jednej mapy, po której się poruszamy. Praktycznie taka sama zmiana zaszła w Angry Birds.

Kolejną, już zdecydowanie mniej chlubną, cechą bliźniaczo podobną do Cut the Rope 2 jest system żyć. W obu tytułach zastosowano mechanizm znany z Candy Crush Saga, gdzie porażka wiąże się z utratą życia. By je odzyskać, musisz poczekać (tutaj jedno życie odnawia się 10 minut). Możesz też oczywiście zapłacić...

Podczas gdy w poprzednich grach z serii mikrotransakcje były nienachalnym dodatkiem, tutaj pojawiają się ciągle, cała gra jest wręcz skonstruowana wokół nich. Dodatkowe życia i inne bonusy możemy co prawda nabywać z pomocą otrzymywanych w grze klejnotów, jednak po przejściu osiemdziesięciu poziomów nie starczy mi ich nawet na pięciokrotne uzupełnienie zasobu żyć.

Poziomy są generowane w pewnym stopniu losowo. W teorii jest to całkiem ciekawy pomysł. Dla przykładu, w Peggle dokładne ułożenie różnych rodzajów „klocków” też jest przypadkowe, dzięki czemu żadna partia nie jest taka sama. W Angry Birds 2 takie rozwiązanie również mogłoby być plusem ze względu na urozmaicenie rozgrywki, gdyby nie jeden mały szkopuł – ptaki również dobierane są losowo. Może więc dojść do sytuacji, kiedy świnie chowają się za kamiennymi fortyfikacjami, a do dyspozycji będą np. jedynie Chuck (zółte ptaszysko), Niebieski i Czerwony, które wobec kamienia są bezsilne. Jeśli wykorzystasz wszystkie ptaki możesz albo się poddać i stracić życie, albo zyskać 3 dodatkowe ptaki dzięki mikrotransakcjom.

Inną zmianą jest sama struktura poziomów. Każda plansza dzieli się na kilka pomniejszych – od dwóch do pięciu. W związku z tym, że poziomy są generowane losowo, trzeba strategicznie wybierać ptaki – źle byłoby pozbyć się najpotężniejszych, jak np. wybuchającego Bomby, jeśli może w kolejnej części będzie bardziej przydatny. Same ptaki też są przyznawane losowo, i mamy ich ograniczoną liczbę. W trakcie gry otrzymujemy nowe, jeśli uzbieramy odpowiednią ilość punktów – jednak tym też rządzi przypadek, mogą okazać się bezużyteczne w danej sytuacji. I jak mantra – na ratunek przychodzą mikropłatności, dzięki którym możemy kupić nowe ptaki.

Zmieniamy upierzenie

Kolejną nowinką jest arena. Dzięki niej możemy w ramach grup ligowych ścierać się z innymi graczami. Każdego dnia prezentowany jest nowy zestaw poziomów, taki sam dla wszystkich użytkowników. Na koniec dnia jest podsumowanie klasyfikacji – rozdawane są wówczas piórka, które służą do zdobywania poziomów doświadczenia. Im wyżej znajdziesz się w klasyfikacji, tym więcej piór dostaniesz. Zdobywanie poziomów doświadczenia jest ważne, bo ulepszone ptaki otrzymują premie punktowe – a zarówno w rozgrywkach ligowych, jak i w trybie dla pojedynczego gracza punkty wpływają na to, czy – tak jak pisałem wcześniej - dostaniemy do dyspozycji kolejnego ptaka. Niestety, rozgrywki ligowe są zaburzone ze względu na to, że możemy w nich wykorzystywać czary, które potrafią bardzo pomóc, i, jak zgadliście – trzeba za nie płacić. Na samym początku pewna ich ilość jest przyznana darmowo, ale ich zasób nie starczy na zbyt długo.

GramTV przedstawia:

Newton byłby dumny

Jedną z największych bolączek poprzednich odsłon gier o wściekłych ptakach był fakt, że twórcy, parafrazując popularne powiedzenie, robili ladacznicę z fizyki. Nierzadko po trafieniu ptakiem w świński budynek zastanawiałem się, jakim cudem on się nie zawalił. Fizyka z poprzednich Angry Birds to była zasadniczo jedna wielka ruletka. W końcu udało się to naprawić. Budynki walą się aż miło patrzeć, a Newton już nie musi się przewracać w grobie.

A cóż to za piękny ptaszek?

Nie tylko fizyka została poprawiona. Cała oprawa audiowizualna została stworzona zupełnie od nowa. Ptaki i świnie zyskały bogatą mimikę. Co ciekawe, kiedy celujemy, w lewym górnym rogu pojawia się zbliżenie na grymas wściekłości ptaka, na zmianę z przerażeniem świni, która znajduje się na naszym celowniku. Ponadto, trafione świnie czasami lecą w stronę ekranu. Takich mniejszych i większych smaczków jest pełno.

Pochwalić również muszę muzykę. Zrezygnowano na szczęście z najbardziej rozpoznawalnego motywu przewodniego, który, szczerze mówiąc, doprowadzał mnie już do szewskiej pasji. Udźwiękowienie brakiem powagi idealnie się wpisuje w grę o ptakach wystrzeliwujących siebie z procy. Słowem – pod względem grafiki i dźwięku jest dokładnie tak, jak powinno być.

Łabędzi śpiew?

Decyzję o tym, czy ściągnąć tę aplikację uzależniłbym od kilku czynników. Jeśli w gry mobilne grasz z doskoku, aby zabić czas na przystanku czy w tramwaju – myślę, że spokojnie możesz ściągać, w takim wypadku jest to jedna z najlepszych obecnie dostępnych bezpłatnych mobilnych gier, limit pięciu żyć powinien spokojnie starczyć na kilkanaście minut zabawy, i problemu z mikropłatnościami możesz w ogóle nie zauważyć. Inaczej jest, jeśli preferujesz dłuższe posiedzenia z telefonem. Wówczas mikropłatności mogą spowodować, że będziesz po pewnym czasie równie wkurzony jak ptaki. Absolutnie z kolei nie polecam rodzicom instalować tej gry – podejrzewam, że nie każdy rodzic będzie skłonny wydać prawie 5 zł za to, żeby dziecko mogło kontynuować zabawę, co może doprowadzić do zupełnie niepotrzebnych scysji w rodzinie.

Podsumowując – Rovio stworzyło bardzo dobrą grę, która jest oparta na modelu stworzonym do wyjątkowo bezczelnego wyciągania pieniędzy. A można było brać przykład z Plants vs. Zombies 2, które posiada wiele opcji służących monetyzacji, ale można się równie dobrze bawić bez wydawania ani grosza. Najchętniej widziałbym grę, która kosztuje kilka bądź kilkanaście złotych, a mikropłatności służyłyby do kupowania np. nowych strojów dla ptaków. Niestety, twórcy obrali inny kierunek. Pod względem mechaniki i oprawy jest to najlepsza gra z serii. W tych aspektach poprawiono wszystko, co było do poprawy. Gdyby nie zmiany w temacie mikrotransakcji, recenzja składałaby się z zachwytów, a ocena by oscylowało w okolicy 9.0. Niestety, z wyżej wymienionych powodów nie mogę nowych wkurzonych ptaków z czystym sercem polecić. Przez takie praktyki gra nie zasługuje na wyższą ocenę niż 6.0.


Grę testowano na telefonie Insignia GoClever 550i. Nie napotkałem żadnych problemów technicznych, gra chodziła płynnie, bez żadnych zacięć.

6,0
Dobra gra zepsuta przez model finansowy
Plusy
  • nowa fizyka
  • oprawa audiowizualna
  • humor
Minusy
  • mikropłatności
  • mikropłatności
  • mikropłatności
  • mikropłatności
  • mikropłatności
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!