Call of Duty: Black Ops 3 - recenzja

Paweł Pochowski
2015/11/06 10:10
0
0

Strzelanie, zombie, kooperacja, szaleństwo i bieganie po ścianach. Trudno w to uwierzyć, ale Black Ops 3 łączy wszystkie te elementy i to z klasą!

Call of Duty: Black Ops 3 - recenzja

Call of Duty jest w tym momencie jedną z niewielu strzelankowych i topowych zarazem serii, które ukazują się co roku. Taki cykl wydawniczy ciągnie za sobą określone konsekwencje, chociażby w postaci zaangażowania do prac nad kolejnymi odsłonami aż trzech studiów - Infinity Ward, Sledgehammer Games oraz twórców debiutującego właśnie dziś Call of Duty: Black Ops 3, Treyarch. Kalifornijczycy tworząc swoje pierwsze Call of Duty, konsolową dwójkę z podtytułem Big Red One, stawiali zarazem pierwsze kroki w gatunku strzelanek, z czasem coraz lepiej radząc sobie z tworzeniem świetnie zaprojektowanych i wykonanych FPS-ów. Najlepiej świadczy o tym Black Ops II, którego ogromna popularność po trzech latach od premiery (12 milionów aktywnych graczy we wrześniu 2015) przyćmiewa obydwie następujące po niej części, autorstwa pozostałych podmiotów. Wygląda na to, że przebić Black Ops II może jedynie "trójka", a uwierzcie, że produkcja ma ku temu ważne argumenty.

Po pierwsze, świetną kampanię przeznaczoną dla pojedynczego gracza. A czytając te słowa musicie wiedzieć, że pisze je człowiek, dla którego tryb wieloosobowy w strzelankach ma pierwszeństwo, a rozgrywki z innymi graczami są głównym i de facto jedynym argumentem przemawiającym "za" lub "przeciw" kupna danej strzelanki. Włączając kampanię w Black Ops 3 czyniłem to trochę z recenzenckiego przymusu. Co więcej, przez pierwsze dwie misje przypatrywałem się wydarzeniom na ekranie z połowicznym zaangażowaniem. "Kolejne Call of Duty, biegam i strzelam, strzelam i biegam" myślałem, pokonując wrogów i przechodząc początkowe fragmenty gry. Potem coś się zmieniło i w pewnym momencie ze zdziwieniem odkryłem, że kampania naprawdę mnie wciągnęła, a wydarzenia na ekranie śledzę z ogromnym zainteresowaniem.

Scenariusz Call of Duty: Black Ops 3 osadzono w tym samym uniwersum, co poprzednie Black Opsy, ale za to na potrzeby gry przygotowano całkowicie nowych bohaterów. Fabuła przenosi gracza do roku 2065, a więc 40 lat po wydarzeniach, które oglądaliśmy w Black Ops II. Wykreowana przez twórców wizja świata i sytuacji geopolitycznej na naszej planecie za pięćdziesiąt lat jest dość katastroficzna. Mocarstwa skryły się za swoimi systemami obronnymi, na polu walki rządzą maszyny, a żołnierze coraz częściej niczym w Deus Ex wyposażani są w biotechnologiczne ulepszenia zwiększające możliwości na polu walki. Jednym z nich jest specjalna sieć łącząca ich umysły, która odpowiada chociażby za bezproblemową komunikację na polu walki i umożliwia skuteczniejsze wykonywanie zleconych zadań. Z takiego rozwiązania korzysta chociażby oddział Black Ops, do którego dołączamy jako nieobyty w działaniach na takim poziomie rekrut. Lub rekrutka. Już w tym momencie ujawnia się bowiem jeden z najfajniejszych elementów w grze dotyczący ogromnych możliwości personalizacji praktycznie każdego elementu rozgrywki. Możemy wcielić się więc zarówno w mężczyznę, jak i kobietę, zdecydować się nie tylko na jedną z wielu dostępnych twarzy, ale także różne wersje dostępnych mundurów. Dodatkowo podczas zabawy odkrywamy ich coraz więcej. To oczywiście smaczek, ale uwierzcie, że w Call of Duty: Black Ops 3 jest ich znacznie więcej, co wpływa na świetny odbiór całości.

Kampania serwuje szaloną podróż dookoła świata - przygotujcie się do odwiedzin m.in. Azji oraz Egiptu, oglądając, jak świat coraz bardziej pogrążą się w chaosie, a ludzie stają do walki z militarnymi organizacjami korzystającymi ze wsparcia bojowych robotów. Dzieje się, jak zwykle, bardzo dużo, ale jest różnorodnie. Mniej tu walki w ciasnych korytarzach, więcej na otwartych przestrzeniach, czasem nie tylko rozciągniętych w poziomie, ale także w pionie. Nie raz ratujemy się ucieczką z zawalających się akurat budynków, zdarzają się także momenty w których wykorzystywane są pojazdy - siądziecie za sterami chociażby poduszkowca i nowoczesnego myśliwca. Nie jest nużąco, a intensywnie, choć trafiają się także wolniejsze momenty pozwalające na złapanie oddechu, jak i potyczki z bossami, chociażby w postaci wielkich robotów. Walka z maszynami jest zresztą świetnie zrealizowana, bo niezwykle efektowanie rozpadają się one wprost na naszych oczach. Owszem, wydarzeniami na ekranie nadal rządzą skrypty, przez większość czasu są jednak świetnie zakamuflowane. Rzadko bo rzadko, ale zdarzają się chwile, gdy produkcja niezbyt wyraźnie informuje o tym, gdzie dalej się udać, co rodzi pewne problemy. Gdy szukamy bowiem odpowiedniego kierunku zalewani jesteśmy kolejnymi falami przeciwników, często aż do śmierci. Zdarzyła mi się także sytuacja, w której gra totalnie nie zarejestrowała mojej obecności w danej lokacji i zamiast podpowiadać mi gdzie iść dalej, usilnie namawiała mnie na powrót do miejsca, z którego przyszedłem. Zmagania wykonane zostały na całkiem niezłym poziomie trudności. Już drugi z pięciu dostępnych momentami dawał mi w kość. Po jednorazowym przejściu kampanii odblokowuje się także realistyczny poziom trudności, w którym zarówno giniemy, jak i zabijamy praktycznie jednym strzałem. To prawdziwe wyzwanie, któremu sprostają tylko najlepsi i najwytrwalsi gracze.

Przy tym wszystkim jednak strzelanie w Call of Duty: Black Ops 3 jest bardzo przyjemne, a potyczki sprawiają sporo satysfakcji. Także dlatego, że przeciwnicy zachowują się w odmienny sposób. Roboty raczej nie przejmują się chowaniem za przeszkodami i nacierają na nas wprost, czasem w całych grupach. Ludzie natomiast starają się ukryć za przeszkodami, a na wszelkie próby oflankowania odpowiadają przegrupowaniem i zmianą osłony w taki sposób, by ponownie być bezpieczni, co zmusza do kombinowania. Podczas walki korzystamy z różnych ulepszeń, jak chociażby "taktycznego trybu widzenia" oznaczającego wrogów, jak i bezpieczne oraz niebezpieczne miejsca na polu walki. Przy wyższych poziomach trudności, niezwykle przydatny element, z którego korzystanie jest jednak całkowicie opcjonalne.

Co jednak najlepsze i niesamowicie przyjemne oraz grywalne zarazem - korzystamy ze specjalnych umiejętności naszego żołnierza rozwijając go wraz z postępem w kampanii. Awans na wyższy poziom doświadczenia nagradzany jest specjalnym żetonem, który wydajemy albo na odblokowanie kolejnych broni, albo na dostęp do nowych umiejętności, które odgrywają ogromne znaczenie na polu walki. Podzielono je na trzy kategorie - jedne poprawiają naszą mobilność, zwiększając szybkość lub umożliwiając korzystanie z kamuflażu umożliwiającego niezauważone zbliżenie się do przeciwników. Kolejne służą do walki z elektronicznymi wrogami, umożliwiając nam ich usmażenie lub wybuch. Trzecie to natomiast możliwość korzystania z bojowych dronów, przejmowanie kontroli nad robotami wroga lub też zwracanie ich przeciwko sobie. W początkowych etapach zabawy w danej chwili korzystać można tylko z jednego drzewka, choć co jakimś czas na mapie znajduje się skrzynia, dzięki której aktywujemy inne z "rdzeni". Natomiast po osiągnięciu 20. poziomu doświadczenia odblokowywana jest opcja przełączania się pomiędzy nimi w dowolnej chwili. To dopiero wprowadza zabawę i rzeź na polu walki na wyższy poziom. Bojowe rdzenie to strzał w dziesiątkę i jeden z głównych elementów, dla których kampania w Call of Duty: Black Ops 3 smakuje tak dobrze.

Wracając na moment do fabuły - wydarzenia dość szybko nabierają tempa, przez co twórcom nie udało się uniknąć klasycznego dla serii "ale po co ja tak właściwie tam jadę?", momentami czułem się bowiem lekko zagubiony. Nie zmienia to jednak faktu, że całość świetnie trzyma się kupy i jest bardzo niejednoznaczna. Treyarch trochę w cyberpunkowym stylu dołącza do dyskusji o tym, czy specjalne wszczepy dla ludzi są odpowiednią drogą rozwoju i prezentuje, jak takie ulepszenia mogą zagrażać ludzkości. Nie zdradzę nic, by nie popsuć nikomu zabawy, problem jest jednak przedstawiony z różnych punktów widzenia i nie znajdziecie tu podziału na tych co mają lub nie mają racji, ani też na dobrych lub złych. Każda z postaci została świetnie napisana i posiada swoje własne motywacje i argumenty, którymi kieruje się podejmując poszczególne decyzje. Co więcej, na większość pytań nie znajdziecie jednoznaczniej odpowiedzi, a jedynie ogromną liczbę tropów, które pozwolą na wypracowanie własnego zdania. Nie ma tu miejsca na bohaterskie ratowanie świata przed zagładą, zamiast tego tropimy ludzi, których wcale nie uważamy za swoich wrogów, nie rozumiejąc nawet, co popchnęło ich do podjęcia pewnych decyzji. Nie wiemy też kto w gruncie rzeczy jest naszym przyjacielem, ani czy podawane nam informacje są zgodne z prawdą. A to wszystko przełożyło się bezpośrednio na moje ogromne zainteresowanie wydarzeniami na ekranie. Kamyczek do ogródka dołożył także świetny finał i fakt, że nadal pozostawia on nas głównie z tropami i domysłami, a pewne odpowiedzi istnieją tylko w naszej głowie. Dodam także, że odwiedzamy nie tylko realne pola walki, a w grze znalazło się miejsce dla całkowicie surrealistycznych, świetnie zrealizowanych poziomów, ale o tym musicie już przekonać się sami.

Dużo poszlak znajdziecie także w bazie operacyjnej, która zresztą podczas kampanii kilkukrotnie zmienia swoje faktyczne położenie. I pisząc "dużo" mam tak naprawdę na myśli całą tonę dokumentów w komputerze, z informacjami dotyczącymi ogromnej ilości elementów i postaci zebranymi w formie internetowej encyklopedii. Jeżeli tylko będziecie chcieli, dostarczy ona informacji o prowadzonych wiele lat wcześniej badaniach przez pewnych naukowców, którzy dla wydarzeń w kampanii mają ogromne znacznie. Tak głębokie i rozbudowane scenariusze są dość niestandardowe dla strzelanek, ale trudno nie docenić wysiłku twórców. Kto chce, przejdzie Call of Duty: Black Ops 3 typowo, strzelając do wszystkiego co się rusza na ekranie i będzie się świetnie bawił. Kto natomiast będzie miał ochotę i czas, ten będzie mógł znacznie poszerzyć swoją wiedzę o wydarzeniach zawartych w scenariuszu i samemu zastanowić się nad motywacjami i poczynaniami poszczególnych bohaterów.

Wspomniana baza operacyjna ma zresztą bardzo ważne znaczenie podczas kampanii, stanowi bowiem łącznik pomiędzy misjami. Jak być może już słyszeliście, misje w grze są odblokowane już od samego początku, zaliczać można je w dowolnej kolejności, a co ważniejsze - powtarzać na coraz wyższych poziomach trudności, osiągając coraz lepsze wyniki. Dostęp do nich otrzymujemy właśnie w swojej kryjówce, z której ponadto zarządzamy swoim ubiorem, jak i ekwipunkiem. Zdefiniować można aż pięć zestawów, na które składają się broń główna oraz dodatkowa wraz z ich ulepszeniami, granatami oraz umiejętnościami pasywnymi dla naszego bohatera. To oczywiście system "Pick 10" wprowadzony jeszcze w Black Ops 2, który zawitał także i do trzeciej części serii. Wspominałem o możliwości personalizacji, tutaj także ona się przejawia. Do każdej z broni dostępnych jest pełno elementów, które można dowolnie zamieniać i wpływa to nie tylko na ich statystyki, ale i wygląd, co zresztą jest ujęte podczas kampanii nawet podczas cut-scenek. Zmieniamy więc kolby, magazynki i celowniki, a wszystko to ma wpływ na aspekt wizualny danej giwery, a także jej wygląd. Co więcej, w Black Ops 3 pojawia się motyw wymiennych skórek, każda broń może być więc pomalowana na wiele różnych sposobów, a ponadto malowania te można także projektować samemu za pomocą bardzo rozbudowanego edytora. Kreatywni gracze, którzy będą chcieli biegać z unikatową bronią, pewnie spędzą tu sporo czasu.

GramTV przedstawia:

To zresztą nie koniec elementów dostępnych w bazie, ponieważ możecie tu także rozegrać treningi umożliwiające zapoznanie się z poszczególnymi karabinami w określonych warunkach, obejrzeć medale za osiągnięcia czy poszukać sekretów. Jednym z nich jest minigra Dead Ops Aracde 2 - przez większość czasu (to ważne!) dwuwymiarowa sieczka z zombie w roli głównej, w którą grać możecie nie tylko samemu, co z całą czteroosobową ekipą. To zresztą kolejny ważny element kampanii, ponieważ jest ona dostępna w kooperacji (i split-screenie) wraz z trzema innymi graczami, a to jak wiadomo jeden z najlepszych sposobów zabawy, o ile oczywiście posiadacie zgraną ekipę, a także spory plus nowego Black Opsa. Tym bardziej, że rozgrywka wraz z kolejnymi żywymi uczestnikami zmienia się, a poziom trudności rośnie. Kończąc już o kampanii powiem tylko, że po jej zakończeniu odblokowuje się jej alternatywna wersja, w której zamiast wszystkich przeciwników walczymy z zombie, misje zaliczamy w innej kolejności, a podczas rozgrywki przysłuchujemy się pewnej rozmowie, z której jeszcze bardziej poszerzamy swoją wiedzę na temat wydarzeń ze scenariusza oraz ich podłoża. Jedyny mankament - wyciszone przerywniki filmowe, w tej sytuacji twórcy mogliby je kompletnie pominąć.

Drugim, ważnym elementem składowym Call of Duty: Black Ops 3 jest tryb rozgrywki wieloosobowej. Podobnie jak kampania, jest on ogromny. Dla mnie jego najważniejszą nowością jest zmieniony system poruszania się, który przybliża zabawę do Titanfalla, choć bez robotów. Możemy więc korzystać z odrzutowego plecaka, specjalnych wślizgów oraz biegać po ścianach, a kluczem do sukcesu jest opanowanie wszystkich tych elementów i łączenie ich w jednym ciągu wraz z celnym strzelaniem. Nie jest to nazbyt łatwe i wymaga trochę nauki, ale przygotowano do tego specjalny moduł treningowy z trasami do zaliczania na czas à la Mirror's Edge. Co najważniejsze, nowy model poruszania się (umożliwiający także pływanie w wodzie) wprowadza rozgrywkę na wyższy poziom złożoności. Jest jeszcze bardziej zręcznościowo i dynamicznie, dzięki czemu potyczki z innymi graczami są naprawdę zacięte, natomiast fragmenty, w których zabijamy wroga jednocześnie biegnąc po ścianie albo tuż po pięknym wślizgu, dają ogromnie wiele radości. Mam wrażenie, że choć pomysł został praktycznie ściągnięty z Titanfalla, efekt końcowy jest lepszy niż u konkurencji, a rozgrywka bardziej wciągająca.

Istotnym elementem zabawy w trybie wieloosobowym są klasy postaci. Treyarch przygotowało dziewięciu specjalistów, każdemu z nich opracowując dwie umiejętności specjalne. Moją ulubioną klasą zdecydowanie był Ruin. Jego specjalnością jest albo zwiększona prędkość poruszania się, co przydaje się do zabijania wrogów chociażby za pomocą noża, albo "kolce grawitacyjne" - dwa ostrza, które po wbiciu w ziemię wywołują falę uderzeniową zabijającą najbliżej położonych wrogów. Momenty, w których udało mi się np. przebiec po ścianie, następnie wskoczyć przez okno do pomieszczenia z trzema przeciwnikami i jeszcze w locie aktywować wspomniane kolce, w efekcie zbierając trzy czy cztery fragi w jednej chwili, są absolutnie satysfakcjonujące i bezcenne. Z umiejętności specjalnych innych klas (oczywiście aktywowanych tylko po uprzednim naładowaniu specjalnego paska) cieszyło mnie także korzystanie z miniguna, miotacza płomieni, łuku z wybuchowymi strzałami, dwóch śmiertelnych ostrzy oraz psychozy, przywołującej na pole walki nasze cyfrowe kopie, zmylające przeciwników. Z drugiej strony, nie wszystkie z umiejętności są równie śmiercionośne, znajdziecie tu zarówno te bardziej, jak i mniej przydatne, co średnio świadczy o balansie zmagań w multi.

Co więcej, mapy w multi nie są zbyt wielkie i przeznaczone dla maksymalnie dwunastu graczy, co nie jest zbyt szałowym wynikiem. Mimo ich klaustrofobicznych momentami rozmiarów, w niektórych trybach przeciwników czasem trzeba się naszukać, mogłoby więc ich być więcej. Pozostając w temacie trybów, część z nich nie przypadła mi do gustu, jak "safeguard", w którym jedna drużyna skupia się na bezpiecznym doprowadzeniu robota w docelowe miejsce, druga naturalnie stara się w tym przeszkodzić. Najlepiej bawiłem się przy standardowych formach, takich jak klasyczny czy zespołowy deathmatch czy równie klasyczny "search and destroy". Całkiem nieźle wypada też "hardpoint", który sprowadza się do przejmowania danych miejscówek i bronienia tych już zajętych, które starają się przejąć przeciwnicy. Twórcy gry przygotowali nawet jego dynamiczną odmianę ze zmiennymi miejscówkami, o które biją się w tej samej chwili oba zespoły. Podczas testów pełnej wersji nawet przekonałem się do "kill confirmed", w którym punkty zapisują się na konto zespołu nie tyle za zabójstwa, co ich potwierdzanie poprzez zbieranie leżących na ziemi nieśmiertelników. Można tu więc bronić wyniku samemu zbierając "dog tagi" zabitych kumpli, zanim zrobią to przeciwnicy. Trybów jest więc sporo, a dla mnie dodatkowym atutem jest obecność wśród nich alternatywnego, hardkorowego trybu zabawy z ograniczonym hudem i zwiększonymi obrażeniami, choć oczywiście nie jest to żadna wielka nowość.

Podobnie jak i w kampanii, także w multi mamy szerokie możliwości personalizacji broni poprzez dołączenie do nich wybranych przez nas ulepszeń oraz wybierania skórek, a nawet tworzenia własnych malowań. To jest naprawdę fajny element, szczególnie dla takich fanów personalizacji w rozgrywce jak ja. Nie podoba mi się za to wprowadzenie do gry "czarnego rynku", w którym m.in. za prawdziwe pieniądze możemy otwierać skrzynki licząc na wypadnięcie z nich unikalnych skórek. Mikrotransakcjom mówię stanowcze nie, szczególnie, że brak wewnętrznego rynku na konsolach uniemożliwia wymianę przedmiotów na choćby cyfrową walutę, jak to się dzieje na Steamie chociażby z przedmiotami z Counter Strike: Global Offensive. Nie wszystko w momencie tworzenia tego tekstu wiadomo, ale twórcom nie udało się mnie przekonać, że kryje się za tym coś więcej niż chęć napchania kieszeni dodatkowymi funduszami. Zagadkowy jest także e-sportowy aspekt multiplayera, który pozwoli graczom na rywalizację w rankingowych turniejach online, a najlepszym na branie udziału w meczach podczas turniejów o spore nagrody organizowanych przez wydawcę. Z oczywistych względów nie dało się tego przetestować przed premierą produkcji.

Kolejny i ostatni z filarów Call of Duty: Black Ops III to tryb zombie, jak zwykle zrealizowany w formie kooperacyjnej, tym razem jednak kryje się za tym osobna, łącząca się z głównym wątkiem historia. Shadows of Evil to najbardziej kompleksowy z dotychczasowych, kooperacyjnych trybów dedykowanych wspólnemu zarzynaniu zombie. Ma własnych bohaterów, a także własny setting, ponieważ osadzono go w latach 40. ubiegłego wieku, w dużym, stylizowanym na amerykańskie mieście. W skrócie, tworzenie fortyfikacji i zabijanie zombie nagradzane jest punktami, a te można wydawać na odblokowywanie lokacji, kupowanie innych broni lub ulepszeń. Jest w tym wszystkim sporo fajnych, magicznych czasem elementów, można także wcielać się w potwora, co zwiększa przez pewien czas naszą moc. Rozgrywka jest trudna i bez dobrej komunikacji oraz pomagania sobie szybko polegnie ekipa składająca się nawet z dobrych indywidualnie graczy. Przeciwników jest bowiem dużo i nie są łatwi do zabicia. Wraz z ogromnym miastem, po którym możemy przemieszczać się za pomocą dostępnego środka transportu, jest to największy i najbardziej rozbudowany tryb zombie z Call of Duty, który fanom gatunku dostarczy zabawy na wiele godzin. Jak zresztą i cała gra.

Kończąc już ten przydługawy tekst, wspomnę jeszcze o oprawie wizualnej gry, która nie stoi na najwyższym poziomie. Jest ładnie, to na pewno, ale Call of Duty: Black Ops III nie wystartuje w walce o tytuł najładniejszej, konsolowej strzelanki. Lokacje są klimatyczne, a modele postaci ładne, pojawiają się jednak problemy z przenikaniem się ubrań i elementów ciała, przede wszystkim głównego bohatera podczas zabawy w kampanii. Fajne wrażenie robi oświetlenie, dym oraz wybuchy, ale ogólny odbiór oprawy psują poszarpane krawędzie obiektów otoczenia. Kolejny plus na konto gry ląduje za 60 klatek na sekundę bez widocznych spadków animacji nawet w intensywnych momentach, ale też przy niezbyt wygórowanej technologicznie oprawie jest to całkowicie zrozumiałe.

Reasumując, Call of Duty: Black Ops III to kawał świetnej strzelanki, która oferuje graczom dziesiątki godzin bardzo dobrej rozgrywki na wielu płaszczyznach. Znajdziecie tu najlepszą od lat kampanię, z niejednoznaczną i głęboką fabułą, której przejście zajęło mi około dwunastu godzin. Z tego wyniku da się urwać co prawda z dwie-trzy godziny przy jednorazowym podejściu, ale ma ona potencjał do ponownego przechodzenia, chociażby ze względu na tryb kooperacji, split-screen czy realistyczny poziom trudności. Fani potyczek sieciowych spędzą przy trybie zombie oraz multiplayerze nie tyle tygodnie, co wprost całe miesiące. Szkoda, że mapy w multi są najczęściej małe i przeznaczone maksymalnie dla dwunastu graczy. Fajnie, że twórcy przygotowali sporo trybów rozgrywki, wśród których większość znajdzie coś dla siebie, dodatkowym atutem w przyszłości mogą być rozgrywki turniejowe, ale największy plus w tym momencie ląduje na koncie multi za przyjemność ze strzelania i świetny, choć ściągnięty z Titanfalla system poruszania się uwzględniający m.in. bieganie po ścianach. Żeby nie było tak różowo, oprawa graficzna jest jedynie dobra z widocznymi nierównościami na krawędziach obiektów. Nie zmienia to jednak faktu, że nowy Call of Duty to świetnie przemyślana i skomponowana z wielu rozbudowanych elementów strzelanka, która daje sporo świetnej zabawy i jest naprawdę grywalna. A to się liczy w tym wszystkim najbardziej.

8,5
Choć brak tu rewolucji, COD:BOIII podaje znane już elementy wykonane w wysokiej jakości. Poza większymi mapami do MP, jest tu wszystko, czego można chcieć.
Plusy
  • świetna, niejednoznaczna kampania z dobrym scenariuszem, głębią i alternatywną wersją
  • dużo opcji customiazacji i personalizacji
  • niezły poziom trudności z realistycznym na czele
  • możliwość przejścia praktycznie całej gry w kooperacji
  • obecność split-screena
  • Dead Ops Arcade 2!
  • przyjemna w multi
  • nowy system poruszania się
  • kreator malowań dla broni
  • rozbudowany tryb zombie
Minusy
  • w trybie dla pojedynczego gracza zdarzy się widoczny skrypt lub brak informacji o tym, gdzie dalej podążać
  • mapy w multi są raczej niewielkie i przeznaczone tylko dla 12 maksymalnie graczy
  • obecność mikrotransakcji w postaci Czarnego Rynku
  • ząbki na krawędziach obiektów i przenikanie się ich
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!