Minecraft: Story Mode - recenzja dwóch pierwszych epizodów

Małgorzata Trzyna
2015/11/11 10:00
0
0

Minecraft to sto procent rozgrywki i zero fabuły. W Minecraft: Story Mode jest dokładnie na odwrót.

Minecraft: Story Mode - recenzja dwóch pierwszych epizodów

Czasem człowiek potrzebuje chwili wytchnienia i zagrania w coś niezobowiązującego. Nieważne, czy wynika to z braku czasu na dłuższą i wymagającą grę, czy po prostu chęci zrelaksowania się po ciężkim dniu - Minecraft: Story Mode oferuje właśnie możliwość całkiem przyjemnego spędzenia wieczoru. Oczywiście, jeśli nie macie nic przeciwko produkcjom, które przechodzą się same i bardziej przypominają film animowany niż grę.

Telltale Games przygotowało Minecraft: Story Mode z myślą o graczach, którzy mieli do czynienia z Minecraftem (dziękujemy, Kapitanie Oczywisty). Fabuła została tak skonstruowana, że bez znajomości pierwszego dzieła studia Mojang nie da się w pełni jej docenić. Gdyby nie ładne parę godzin w Minecrafcie, zachodziłabym w głowę, skąd się wzięły portale do Netheru, co to jest Beacon albo Command Block, czemu Wither Skull to tak cenny przedmiot i dlaczego parę kostek śniegu z dynią tworzy śnieżnego golema. Takie elementy spotyka się co krok.

Zabawa rozpoczyna się od wyboru bohatera. Może być to chłopak, może być to dziewczyna - decyzja ta nie ma żadnego wpływu na przebieg rozgrywki. Jesse (tak ma na imię, niezależnie od płci) ma kilku przyjaciół oraz świnkę imieniem Reuben, która jest dla niego/niej czymś więcej niż ulubionym zwierzątkiem. Właściwie to pełnoprawny członek ekipy, który po prostu chrząka zamiast mówić, ale wszystko rozumie i pomaga jak może, a w dodatku jest bardzo sympatyczny.

Nasz zespół składa się z osób, które bardzo chcą pokazać, że nie są nieudacznikami i pragną zbudować coś wspaniałego. Postanawiają wziąć udział w konkursie na EnderConie na najlepszą budowlę. Przez chwilę zastanawiałam się, czy będzie można układać samemu kostki z różnych materiałów - jak w Minecrafcie - ale okazało się, że rozgrywka nie jest aż tak skomplikowana, a budowanie pokazane jest tylko w formie filmu w przyspieszonym tempie. Opowieść jest najważniejsza.

Na EnderConie zjawiają się inni uczestnicy, którzy szydzą z naszych wysiłków. To też trąciło we mnie lekko czułą strunę - w Minecrafcie nigdy nie stworzyłam nawet szczególnie wymyślnego domku, nie mówiąc już o niesamowitych, gigantycznych budowlach, jakie miałam okazję podziwiać na różnych serwerach czy na YouTube. Tym łatwiej mi było poczuć sympatię do bohaterów.

Konkurs to jednak dopiero początek i wstęp do kolejnej, epickiej (czytaj: oklepanej) opowieści o ratowaniu świata. Wkrótce spotykamy czarny charakter, który tworzy Withera (dla przypomnienia - jest to jeden z bossów w Minecrafcie), ale w Minecraft: Story Mode przeciwnik ten jest znacznie groźniejszy. Aż chciało się krzyknąć - hej, oryginalny Wither tak nie działa! Tak czy inaczej, sytuacja wymyka się spod kontroli i rozpętuje się piekło. Bohaterowie muszą uciekać i znaleźć sposób, by ocalić świat. Sami wiele nie zdziałają, ale jest nadzieja - mogą poprosić o pomoc członków Zakonu Kamienia. Wystarczy ich tylko znaleźć i przekonać.

W grze da się rozmawiać z towarzyszami i innymi NPC-ami, a podczas rozmów dokonywać rozmaitych wyborów, z czego niektóre mają swe konsekwencje, inne nie. Od czasu do czasu na ekranie zobaczymy więc napis, że "ktoś to zapamiętał". Innym razem - "tej decyzji nikt nie będzie pamiętał". Musimy tylko działać szybko - czasu wystarcza jedynie na tyle, by przeczytać, co możemy odpowiedzieć. Brzmi znajomo, jeśli graliście w inne gry Telltale, prawda?

GramTV przedstawia:

Na koniec możemy też porównać wybory, jakich dokonywaliśmy, z wyborami innych graczy, i przekonać się, co mogliśmy zrobić inaczej. To zachęca, by przejść grę jeszcze raz, podejmując inne decyzje, zwłaszcza, że nie trzeba poświęcić na to wiele czasu.

Minecraft: Story Mode prezentowany jest, jak to gry Telltale Games, w odcinkach. Przejście dwóch epizodów (pojawią się jeszcze trzy) zajęło mi nieco ponad dwie godziny. I jak to zazwyczaj bywa, każda część kończyła się właściwie w najciekawszym momencie. Mimo, że fabuła nie oferuje niczego szczególnie odkrywczego, chciałabym zobaczyć, jak wszystko się dalej potoczy i dowiedzieć się więcej o członkach Zakonu Kamienia.

Całość, choć porusza tak ważne tematy, jak śmierć, zdrada i zniszczenie, potraktowana jest z przymrużeniem oka i często mamy do czynienia z komicznymi sytuacjami. Aktorzy grający głównego bohatera/bohaterkę, czyli Patton Oswalt oraz Catherine Taber znakomicie wywiązali się z zadania. W fabule wykorzystano różne, oklepane motywy, ale poczucie humoru i nawiązania do Minecrafta sprawiają, że łatwo się wciągnąć.

Minecraft: Story Mode, podobnie jak inne gry Telltale Games, oferuje niezbyt skomplikowaną mechanikę rozgrywki. Od czasu do czasu zdarzają się proste sekwencje QTE, w których co prawda nie ma wiele czasu na reakcję, ale zazwyczaj popełnienie jednej pomyłki nie niesie ze sobą żadnych konsekwencji. Nawet jeśli zdarzy się zginąć, wystarczy powtórzyć króciutki etap, punkty kontrolne rozmieszczone są bardzo gęsto. Zdarzają się też potyczki, z kilkoma przeciwnikami jednocześnie, jednak i one nie nastręczają żadnych trudności, mimo dość topornej mechaniki walki mieczem.

Co prawda nie możemy niczego zbudować sami, ale od czasu do czasu wykonujemy przedmioty na stole do craftingu, np. kamienny miecz czy wędkę. Znów przydaje się tu znajomość oryginalnego Minecrafta, dzięki czemu bez zastanowienia można ułożyć posiadane materiały na odpowiednich polach, bez sprawdzania receptur.

Dużo rzadziej pojawiają się zagadki logiczne do rozwiązania, np. zapalenie wszystkich świateł za pomocą pięciu dźwigni, z których każda steruje więcej niż jednym światłem. Żaden wysiłek. Zdarza się też szukać czegoś, ale lokacje, po których możemy w miarę swobodnie się poruszać, są malutkie, a wszelkie interaktywne obiekty łatwo znaleźć, gdyż są oznaczone.

Oprawę graficzną trudno chwalić, skoro wszystko jest złożone z kanciastych modeli i wielkich pikseli. Z początku trochę dziwnie ogląda się gigantyczne twarze bohaterów zajmujące pół ekranu, ale z czasem można się przyzwyczaić - zwłaszcza, jeśli lubi się Minecrafta.

Minecraft: Story Mode nie ma polskiej wersji językowej. A szkoda, bo ta gra wzbudza szczególne zainteresowanie młodszych odbiorców, którzy niekoniecznie muszą być gotowi na płynne czytanie po angielsku. Starsi gracze oczekujący dojrzałej opowieści, świeżych pomysłów, bardziej skomplikowanej i trudniejszej rozgrywki albo przygody wystarczającej na dłużej niż jeden wieczór mogą z kolei spokojnie odpuścić sobie tę produkcję.

6,0
Relaksujący, interaktywny film.
Plusy
  • relaksująca rozgrywka
  • lekkie poczucie humoru
  • olbrzymia ilość nawiązań do Minecrafta
  • towarzysz - świnka
Minusy
  • zbyt proste zagadki
  • gra jest zbyt krótka
  • brak polskiej wersji językowej
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!