Euro Fishing uczy, Euro Fishing bawi, Euro Fishing nigdy Cię nie zdradzi.
Euro Fishing uczy, Euro Fishing bawi, Euro Fishing nigdy Cię nie zdradzi.
Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule - mam wrażenie, że wszystkiego, bo wcześniej nic nie wiedziałem. Podchodząc co tego tytułu nie miałem zielonego pojęcia o wędkowaniu. Skłamałbym, gdybym stwierdził, że dzięki Euro Fishing stałem się ekspertem, ale podejrzewam, że słuchając rozmowy wędkarzy byłbym w stanie wychwycić parę znajomych słów, a może nawet wywnioskować czy akurat mówią o przynęcie czy raczej o zanęcie.
Kończąc już te bezczelne przechwałki - czego nauczyło mnie, osobę która do tej pory spędziła na rybach pół godziny (dziesięć lat temu), parę godzin z Euro Fishing?
Tą wirtualną, ale pewnie z prawdziwą byłoby jeszcze gorzej. Zasada wydaje mi się być analogiczna jeżeli chodzi o łowienie w "realu", bo w każdym wypadku liczy się pewny, płynny ruch. Nie za szybki, bo wszystko nam się poplącze, a haczyk wyląduje u naszych stóp, zamiast na środku jeziora i nie za wolny, bo żyłka zamiast śmignąć pięknym lobem, poleci ledwie lobikiem.
Tak czy inaczej, w moim przypadku swoje zrobiły chyba inne gry wideo, które dłoń przyzwyczaiły do szybkich ruchów i dokonywania ewentualnych poprawek. W przypadku Euro Fishing trzeba przestawić się na zupełnie inny sposób sprawowania kontroli nad grą, mówiący dużo o wędkowaniu w ogóle. Trzeba być spokojnym, ale stanowczym. Dziwne, ale w sumie ciekawe doświadczenie.
Haczyk i przynętę dobieramy w zależności od tego na jaką rybę polujemy - dużą czy małą, karpia (jest więcej niż jeden rodzaj!), leszcza, lina, płoć, suma i tak dalej. Sądziliście, że po prostu nabijamy robaka na zagięty drucik i to tyle? Nic bardziej mylnego. Haczyki mają swoją grubość i inne atrybuty, podobnie jak przynęta której używamy - może być w większych, albo mniejszych kawałkach, może opadać na dno, albo trzymać się blisko powierzchni i tak dalej. W łowieniu ryb jest sporo filozofii, a bez znajomości teorii daleko nie zajdziemy.
Zanęta to natomiast duża ilość pokarmu rozprowadzana za pomocą specjalnej "rakiety" na sporej powierzchni, a mająca zachęcić ryby do żerowania w danym miejscu. W praktyce wygląda to tak, że najpierw "zanęcamy" obszar w którym chcemy łowić, a potem zarzucamy tam haczyk z przynętą. Człowiek to jednak zmyślna bestia. Nic dziwnego, że ryby nie mają z nami szans.
Jeżeli wycelujemy wędką w miejsce, w którym jest dużo zarośli, powinniśmy wybrać specjalne wyposażenie - takie, aby ryba dostrzegła w ogóle naszą przynętę wśród glonów, trzcin i tym podobnych. Inny sprzęt wybierzemy, jeżeli nasza żyłka sięgnie dna mulistego, a inny jeżeli sięgnie dna żwirowego. Tym samym łowienie zaczęło mi przypominać grę w RTSy, w których konieczne jest kontrowanie danych typów jednostek innymi wedle zasad znanych z "papier, kamień, nożyce". Największą sztuką jest jednak zorientować się z jakim "przeciwnikiem" mamy do czynienia. Na szczęście w Euro Fishing pomagają nam rozmaite ikony zdradzające rodzaj podłoża. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia jak prawdziwi rybacy się w tym orientują - muszą chyba już wcześniej mieć pojęcie na temat tego na jakim łowisku będą działać.
Najlepiej będzie jak streszczę Wam krótko jak wygląda przeciętna sesja z Euro Fishing, a przynajmniej jak wyglądało to z mojej perspektywy.
Odpalam dane łowisko i słyszę szum wiatru i ćwierkanie ptaków. Słońce odbija się w tafli jeziora (zawsze ustawiałem ładną pogodę), a ja od czasu do czasu słyszę i widzę jak ryby uderzając o powierzchnię tworzą kręgi na wodzie - tam muszę się udać jeżeli chcę mieć branie. Wybieram sobie miejsce w którym zacznę łowić, zarzucam wędkę, obok niej drugą i idę się przejść. Rozglądam się po okolicy, chłonąc sielską atmosferę. Nagle słyszę alarm z czujnika drgań na wędce.
Teraz przychodzi pora na działanie. Czym prędzej zmierzam ku swojemu stanowisku, wybieram tę wędkę, która akurat ma branie. Najważniejsze przede mną - należy zachować spokój, mimo że żyłka pruje taflę jeziora. Usztywniam kołowrotek i zaczynam powoli wybierać. Od czasu do czasu panicznie luzuję, widząc, że ryba może się za chwilę zerwać. W odpowiedniej chwili używam wybieraka i wyciągam rybę z wody. Jeżeli jest duża, cieszę się i robię screena (nad prawdziwym jeziorem pewnie bym zrobił zdjęcie). Jeżeli jest mała, trudno - puszczam to w niepamięć i powtarzam całą operację.
Już trochę rozumiem skąd u wędkarzy taka pasja do swojego zajęcia. To naprawdę ciekawe hobby - relaksujące, a jednocześnie nie nudne.
Tydzień z Euro Fishing jest powstał we współpracy firm gram.pl oraz IMGN.PRO.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!