Piękna, wspaniała i na swój sposób wzruszająca przygoda.
Piękna, wspaniała i na swój sposób wzruszająca przygoda.
Opisując swoje pierwsze wrażenia z Unravel głównie się zachwycałem. Jedynym minusem było w zasadzie to, że po dwóch pierwszych poziomach musiałem zakończyć zabawę. Na całe szczęście przerwa od produkcji ekipy Coldwood nie trwała długo i szybko mogłem ponownie spotkać się z Yarnym, maskotką z włóczki. Chociaż nasza wspólna przygoda trwała tylko około 5-6 godzin, czuję się oczarowany. Już teraz z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że jak rok temu wielu zachwycało się cudownym Ori and the Blind Forest, tak w tym numerem jeden po prostu musi być Unravel. To tego samego typu produkcja. Piękna, momentami lekko chwytająca za serce i niezwykle kreatywna.
Głównym bohaterem Unravel jest Yarny, którego celem w skrócie jest uzupełnienie rodzinnego albumu. Każda kolejna misja to jakiś okres w życiu pewnej rodziny. Nie brakuje więc sielanki, wakacji z małymi dziećmi, ale i momentów bardziej melancholijny czy wręcz dobijających. Da się to nawet zauważyć po pogodzie w kolejnych poziomach. Zaczynamy od ciepłych okresów, ale z czasem przychodzi jesień, a wszystko kończy się srogą zimą. Wszystko ma jeszcze jeden cel - pokazanie niemalże całego życia. Unravel w pewnym sensie jest więc produkcją o przemijaniu i zapamiętywaniu najważniejszych chwil. Wszystko to ładnie przedstawiają prawdziwe zdjęcia, które dodawane są do albumu po każdym ukończonym etapie.
Na poziomie rozgrywki Unravel to platformówka z drobnym elementem charakterystycznym. Jest nim fakt, że Yarny jest zrobiony z włóczki. Ta rozwija się kiedy idzie on przed siebie. Można więc dojść do momentu, w którym z bohatera zostanie sam szkielet i nie będzie mógł przesunąć się choćby o milimetr do przodu. W każdym punkcie kontrolnym można uzupełnić włóczkę, aby pójść dalej. Zazwyczaj nie ma to większego znaczenia, ale w kilku momentach trzeba było troszeczkę pomyśleć w jaki sposób dojść do kolejnego miejsca z dostępną ilością wełny.
Yarny potrafi również korzystać z włóczki niemalże jak Spider-Man z pajęczyny. Wprawdzie obaj bohaterowie są zupełnie inni, ale lepsze porównanie nie przychodzi mi do głowy. W praktyce oznacza to tyle, że nasza laleczka potrafi chwytać się niektórych obiektów. Często również koniecznie jest połączenie włóczką np. dwóch wystających gwoździ, aby stworzyć w ten sposób coś w rodzaju trampoliny, która pozwoli dostać się na wyżej położone miejsca. Innym razem w ten sam sposób buduje się most, po którym można przenieść jakiś przedmiot. Ta mechanika to główny element wyróżniający rozgrywkę w Unravel i siłą rzeczy pojawia się dosyć często. Na nudę i monotonię jednak nie narzekałem.
Oprócz elementów zręcznościowych w grze sporo jest zagadek logicznych. Zazwyczaj są to mniej skomplikowane łamigłówki związane z koniecznością przeniesienia jednego przedmiotu z miejsca na miejsce czy pokonania jakiejś przeszkody. Czasami jednak Yarny trafi do lokacji, w której problem jest nieco bardziej skomplikowany i trzeba poświęcić więcej czasu na jego rozwiązanie. Początkowo nie stwarza to problemów, ale już w trzecim poziomie zaciąłem w kilku miejscach. To zdecydowanie najmniej ciekawy etap, składający się głównie z zagadek logicznych. Lepiej bawiłem się kiedy Unravel zamieniał się w bardziej tradycyjną platformówkę skoncentrowaną na elementach zręcznościowych i pokonywaniu kolejnych przeszkód. Zagadki były wtedy krótsze i prostsze, a dzięki temu sama rozgrywki znacznie płynniejsza.
Unravel nie jest jednak produkcją, która wymaga małpiej zręczności. Wręcz przeciwnie, często więcej zależy od połapania się co i jak należy zrobić. Wtedy sama realizacja jest już stosunkowo mało skomplikowana. Nie oznacza to jednak, że ekipa Coldwood stworzyła grę prostą. Niektóre zagadki logiczne wymagają więcej wysiłku, a same elementy zręcznościowe zgrabnie balansują na granicy między "banalnie proste", a "zbyt trudne". Zdarzały się miejsca, w których ginąłem częściej, ale zazwyczaj kluczem do sukcesu okazało się znalezienie odpowiedniego sposobu pokonania przeszkody czy nieco większa cierpliwość. Unravel ma kilka miejsc, w których moim zdaniem ginąłem zbyt często, ale to i tak nie zmienia faktu, że jest to produkcja bardzo dobrze zbalansowana. Niestety nie jest to standardem w platformówkach. Jeśli grałeś chociażby w świetne Little Big Planet na pewno pamiętasz, że momentami produkcja Media Molecule po prostu irytowała.
Siła Unravel to nie tylko świetna rozgrywka, ale przede wszystkim świat. Wystarczy raz spojrzeć na obrazki z gry, aby z miejsca się zakochać. Graficy z Coldwood wykonali niesamowitą pracę i aż trudno mi uwierzyć w jaki sposób dokonał tego stosunkowo niewielki zespół ze Szwecji, który do tej pory miał na koncie mało ambitne produkcje (na przykład PS Move Fitness). Momentami Unravel wygląda jest prawdziwy świat, do którego dodana została wirtualna postać. Jednocześnie w tle ciągle coś się dzieje. Akcja rozgrywa się głównie na łonie natury, stąd w oddali można spotkać przede wszystkim liczne zwierzęta. One również potrafią wejść na pierwszy plan. W niektórych poziomach pełnią rolę wielkiego zagrożenia dla głównego bohatera, ale często są zupełnie niegroźne. Niekiedy jest to motyl, innym razem mały wąż. Niemalże w każdym miejscu da się zobaczyć coś ciekawego.
Świat nie prezentowałby się tak wspaniale gdyby nie zaawansowana fizyka. W bardzo wielu przypadkach konieczne jest wejście w interakcję z różnymi elementami otoczenia i nie zawsze jest to tylko przesuwanie przedmiotu z miejsca na miejsce. W wielu obszarach aktywują się również skrypty, dzięki którym dzieje się coś wyjątkowego, unikatowego dla danej sceny. Efekt potęgują animacje, których nie tylko jest całe mnóstwo, ale przede wszystkim są bardzo dopracowane. Niektóre ruchy bohatera sprawiają, że staje on się jeszcze bardziej uroczy. W Unravel nie ma więc miejsca na jakieś uproszczenia. Wszystko wygląda i działa jak w prawdziwym świecie. Jeszcze raz warto więc docenić pracę twórców. Mimo iż stworzyli platformówkę, pod wieloma względami sprawia ona wrażenie gry AAA. W kwestii oprawy wizualnej trzeba być bardzo wybrednym, aby do czegokolwiek się przyczepić. Nie inaczej jest z warstwą audio. Muzyka, która towarzyszy przez cały okres zabawy idealnie komponuje się z rozgrywką i jednocześnie potęgując emocje, które chcieli przekazać twórcy.
Trudno jest mi uwierzyć, że Unravel mógłby powstać na poprzedniej generacji konsol. Tak zaawansowana fizyka oraz oprawa wizualna są nieosiągalne dla starszych sprzętów. Jednocześnie bez tego dzieło studia Coldwood nie zrobiłaby takiego wrażenia. Gra broni się mechaniką, ale jednak świat przedstawiony to coś tak niezwykłego, że momentami warto zachwycać się tylko nim. Na korzyść Unravel działa również fakt, że trudno jest znaleźć produkcję umiejscowioną w takich miejscach jak las, ogródek czy góry. Gdzieniegdzie próbował to robić Max: The Curse of the Brotherhood, ale to jednak absolutnie nie ten sam poziom. Unravel w niektórych momentach może więc być niemalże fotorealistyczny.
Niektóre media oceniły Unravel dosyć chłodno. Ja jednak stawiam siebie po stronie tych, którzy doszukali się w pracy zespołu Coldwood pewnego elementu geniuszu. Ostatni raz taki rodzaj wrażeń dostarczyło Ori and the Blind Forest. Oczywiście to też zupełnie inny rodzaj emocji. Mimo wszystko niektórych ostatnie sceny mogą nawet wzruszyć. To najlepiej opisuje z czym mamy do czynienia. Unravel jest produkcją w każdym elemencie niezwykle dopracowaną. Trudno jest mi znaleźć coś, nad czym można było dłużej popracować. Jeśli więc znajdziesz się w grupie osób, które zrozumieją i docenią przekaz twórców, grą się zachwycisz. Pozostałym zostanie ciekawy gameplay oraz piękna oprawa wizualna.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!