Niełatwo jest wskazać osobę, która osiągnęła w e-sporcie najwięcej, w jaki sposób to zrobiła i dlaczego zasługuje na wyjątkowy szacunek.
Niełatwo jest wskazać osobę, która osiągnęła w e-sporcie najwięcej, w jaki sposób to zrobiła i dlaczego zasługuje na wyjątkowy szacunek.
Pytanie zadane w tytule jest tak obszerne, że odpowiedź mogłaby spokojnie zająć małą książkę, a gdybyśmy nieco poszerzyli jego zakres, wyszłaby z tego nawet seria. Bohaterów e-sportu jest przecież mnóstwo. Jest Enrique "xPeke" Martinez - jeden z najlepszych graczy w League of Legends, którego akcję z Intel Extreme Masters w Katowicach wiele osób pamięta do dziś. Mistrzem, otaczanym niemalże czcią, jeżeli chodzi MOBA tworzone przez Riot Games jest z kolei Lee "Faker" Sang-hyeok z drużyny SK Telecom T1. Swoją długą chwilę w świetle reflektorów miał Danil "Dendi" Ishutin - kapitan kultowego zespołu grającego w Dota 2 o nazwie znanej niemalże wszystkim miłośnikom esportu - nowa oczywiście o Natus Vincere. Ukrainiec który poprowadził swoją drużynę do trzech finałów The International wiele osiągnął, nie ulega to wątpliwości. Jest też "Fatal1ty" - pierwszy e-sportowiec, który stał się rozpoznawalny na światową skalę, dzięki swoim wyczynom w Quake III Arena. Są członkowie Virtus.pro, wśród nich Jarosław "pasha" Jarząbkowski - człowiek, który stał się prawdziwym fenomenem na Twitchu. Próbując napisać o jednym, największym osiągnięciu w historii e-sportu stanąłem przed nie lada wyzwaniem. Dlatego traktujcie ten tekst jako moją opinię jako dziennikarza i osoby znającej się na e-sporcie - nie będącej jednak jedynie słuszną opinią.
Niemniej, po tym przydługim wstępie. Oto moim zdaniem największe osiągnięcie w historii e-sportu!
Lee "Jaedong" Jae Dong zaczął swoją karierę w 2005 roku dołączając do drużyny Plus, która rok później przemianowała się na Lecaf OZ. Szybko dał się poznać jako świetny gracz - zadebiutował w lutym 2006 roku podczas pierwszej rundy SKY Proleague. W pierwszym roku zmagań udało mu się osiągnąć win-ratio (stosunek zwycięstw do przegranych) na poziomie 65%, co było imponującym wynikiem w ogóle, nie tylko dla początkującego. Uplasowało go to na miejscu drugim w rankingu najlepszych Zergów w Korei Południowej. W roku swojego debiutuwał Jaedong zgarnął nagrodę przyznawaną najlepszemu nowicjuszowi. Grudzień 2007 to z kolei pierwszy duży turniej w którym tryumfuje - OnGameNet StarLeague.
Jego genialna passa w następnym roku wyniosła go szybko na szczyt popularności. Udało mu się wygrać kilkanaście kolejnych spotkań przeciwko Terranom, zajął pierwsze miejsce w Starleague, aż w 2008 roku tryumfalnie zajął miejsce na tronie jako najlepszy Zerg w Korei Południowej wedle oficjalnego rankingu Korean e-Sports Association (KeSPA) . Tytuł ten nieprzerwanie przysługiwał mu przez parę dobrych lat.
W kolejnych latach Jaedong nie przestawał zadziwiać. W grach Zerg kontra Zerg udało mu się osiągnąć imponujące win-ratio wynoszące 81% (w 2009 roku). Wtedy też otrzymał od KeSPA nagrodę dla najlepszego gracza roku. Wygrał WCG 2009, GOMTV MSL Season 4 i Baccus Starleague 2009. Przez jedenaście kolejnych miesięcy utrzymywał się na szczycie rankingu KeSPA. Jego gra nieco podupadła w 2011 roku, niemniej zasłużył w pełni na swój przydomek - "The Tyrant".
Zapytacie jednak - dlaczego wyróżniłem właśnie Jaedonga? Owszem, jest jednym z najlepszych graczy na świecie (jest powszechnie uznawany za jednego z czterech najlepszych w historii), ale dlaczego w takim razie on? Dlaczego nie np. "BoxeR", uznawany za najbardziej sławnego? Dlaczego nie "Flash"? Dlaczego nie mistrz w inną grę?
Powód jest prosty. Jaedong to jeden z niewielu pro-gamerów z Korei Południowej, którym udało się przejść bolesną transformację od grania w Starcrafta do grania Starcrafta II. Jeden z niewielu zawodników, którzy w ogóle z sukcesem zmienili "profesję" i w dalszym ciągu utrzymali się w ścisłej czołówce. Sztuka ta udała się jeszcze, jeżeli mówimy o świecie strategii czasu rzeczywistego, Flashowi jakiś czas później, a w Europie Grubby'emu (ten przeszedł z Warcrafta III ), ale to Jaedong pierwszy podjął ryzyko i wyzwanie, jakie niesie ze sobą zmiana gry.
Był rok 2012 kiedy koreański mistrz postanowił się przerzucić na Starcrafta II. Trudy tego przejścia dobrze ukazane są w filmie dokumentalnym State of Play. Polecam gorąco ten materiał, jeżeli jednak nie macie możliwości go obejrzeć, to uwierzcie mi na słowo - idealnie prezentuje on "mindset" Jaedonga, dyscyplinę którą sobie narzucił, chcąc dokonać trudnej sztuki przejścia. Głęboko przeżywa on swoje gry, chcąc zaprezentować się fanom z jak najlepszej strony. Nie mieli oni łatwego życia - e-sportowiec miał w okresie przejściowym swoje gorsze chwile. Będąc mistrzem tego kalibru nie można przecież zadowolić się byle czym, a i oczekiwania są ogromne. Jednocześnie przy wysokim poziomie skomplikowania gry tego typu zmiany przychodzą pro-playerom bardzo ciężko. Czy można się dziwić? Starcraft: Brood War był życiem Jaedonga przez całe lata. Chociaż Starcraft II pozornie przypomina swojego przodka, styl gry potrafi być na tyle odmienny, że umiejętności wcale nie przechodzą wraz z graczem od jednego tytułu do drugiego.
Wiele osób sądziło, że przejście od jednej "platformy" do drugiej w ogóle nie jest możliwe. Nie na tak wysokim poziomie. Podobne problemy swego czasu przechodzili członkowie polskiej drużyny Virtus.pro (przy przesiadce z Counter-Strike 1.6 do Counter-Strike: Global Offensive). W 2013 roku dla Jaedonga przyszedł jednak przełom. Mistrz w Starcraft: Brood War zaczął plasować się w ścisłych czołówkach w turniejach Starcrafta II. Było to nie do pomyślenia - wyrywał mecze, a czasami całe spotkania także swoim rodakom, którzy zjedli zęby właśnie na drugiej części RTSa tworzonego przez Blizzard.
Wreszcie, pod koniec 2013 roku Jaedong pojechał na wielki finały WCS do słonecznego Anaheim, na Blizzcon. Tam dotarł aż do samego finału, gdzie uległo tylko innemu Koreańczykowi - młodszemu, bardzo zaangażowanemu Kim "sOs" Yoo Jinowi. Ciekawostką na temat tego drugiego zawodnika jest fakt, że nie udało mu się przebić w Starcraft: Brood War, a bryluje w Starcrafcie II.
Dla Jaedonga to był początek powrotu do ścisłej czołówki. Od tego czasu aż po dziś dzień ostro walczy w każdych play-offach, w każdej fazie grupowej. Zaliczył świetny występ na kilku imprezach z serii DreamHack i Intel Extreme Masters, w 2014 roku wygrał World E-sport Championships inkasując prawie 25 tysięcy dolarów. Wciąż czeka na swoje wielkie zwycięstwo, które ostatecznie rozwiałoby wątpliwości, niemniej bez wątpienia powrócił do ekstraklasy.
Co prawda Starcraft: Brood War do tej pory okazał się być bardziej intratny dla mistrza z Korei ale i nowe statystyki nie są najgorsze. Na każdego dolara zarobionego na starej grze przypada pół "baksa", którego Jaedong zainkasował z nagród grając w Starcrafta II. Łącznie Koreańczyk zebrał już ponad 600 tysiecy dolarów - kwota ta sprawia, że Koreańczyk jest najlepiej zarabiającym zawodnikiem w "Stara" w historii i 32 graczem w ogóle, biorąc pod uwagę kwoty zebrane z wygranych w turniejach (gdyby nie liczyć graczy w Dota 2 i zarobków z The International byłby na pierwszym miejscu!).
Jesteście już przekonani? Czy historia koreańskiego mistrza jest wystarczająco imponująca? Jeżeli nie, to na zakończenie wspomnę tylko, że Jaedong napisał autobiografię zatytułowaną I am a progamer - wypuszczono ją w październiku 2015 roku w Korei Południowej. To druga autobiografia w historii wypuszczona przez profesjonalnego e-sportowca - pierwsza było Crazy as me, napisana przez inną koreańską gwiazdę - BoxeRa. Jeżeli to również Was nie przekonuje, to może znaczyć tylko jedno - macie już swojego ulubionego e-sportowca i jakiś jego wyczyn jest dla Was tym najważniejszym w historii. Nie szkodzi. Jak pisałem, Jaedong jest moim bohaterem, ale to wyłącznie subiektywne odczucie. Nikomu nie odbieram chwały - w e-sporcie jest jej wystarczająco dużo, żeby obdzielić większą grupkę, nie tylko jedną, uniwersalną ikonę.
*Tekst jest elementem współpracy pomiędzy Gram.pl a firmą Intel, sponsorem Intel Extreme Masters w Katowicach
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!