We Are the Dwarves na pierwszy rzut oka wygląda interesująco. Na potrzeby gry zbudowano całkiem ciekawy świat: żyjące pod ziemią krasnoludy uzależnione są od dających im światło gwiazd. Niestety, wszystkie trzy znane gwiazdy zaczynają gasnąć, dlatego też plemiona krasnoludów się jednoczą i wysyłają w jeszcze dalsze głębiny ekspedycję "astronautów", którzy mają odnaleźć nowe źródło światła i ciepła.
Rozgrywka też zapowiadała się intrygująco. Gdybym miał opisać założenia gry jednym zdaniem, to powiedziałbym, że jest to stareńki Myth: The Fallen Lords połączony z jeszcze starszym The Lost Vikings. W grze kierujemy trójką korpulentnych brodaczy o uzupełniających się umiejętnościach. Z potworami ścieramy się na zasadach znanych z gier real time tactics - pole bitwy obserwujemy z góry, myszką wydajemy rozkazy naszym podwładnym. Do tego dochodzi aktywna pauza, która działa podobnie jak tryb V.A.T.S. z Fallout 4 - rozgrywka się nie zatrzymuje, lecz jedynie zwalnia, dlatego nie możemy zastanawiać się nad następnym posunięciem w nieskończoność.
Brzmi nieźle? Szkoda, że praktyce nie jest zbyt różowo.
Dwarf Souls?
Modnie jest się przyrównywać do słynnych gier od FromSoftware. Jeszcze niedawno Adam, redakcyjny fanatyk Dark Souls, recenzował inspirowane tą serią DarkMaus, a już pojawiła się kolejna gra, która zachęca do takich porównań - w recenzjach na Steamie często przewija się określenie "Dwarf Souls". Moim zdaniem stawianie tych gier obok siebie jest zupełnie bezsensowne.
Podobieństwa kończą się na wysokim poziomie trudności i na tym, że jeśli się uprzemy, można powiedzieć, że We Are the Dwarves zawiera elementy action RPG. Jednak znakiem rozpoznawczym "soulsów" jest to, że gry są wymagające, ale zawsze pozostają fair wobec gracza. W grze o krasnoludach z kolei trudność wynika w dużym stopniu z niedoróbek. A jest ich tyle, że zasługują na kilka odrębnych akapitów.
Tak kopać się nie da, panie obersztajger
Lista tego, co irytowało mnie w tej grze jest całkiem długa. Na samym szczycie będzie jednak kamera.
Gra jest osadzona w trójwymiarowym środowisku, a biorąc pod uwagę, że zagrożenie może czaić się wszędzie, poprawnie działającą kamera powinna być priorytetem. Jak się okazuje, nie jest. Oddano nam nad nią minimalną kontrolę, możemy ją jedynie obracać, nie ma nawet możliwości przybliżenia. Staje się to problemem, kiedy np. musimy się przekraść pod skałą, równocześnie starając się unikać wybuchających "min". Niestety, ze względu na brak współpracy ze strony kamery musimy takie czynności wykonywać na ślepo.
Sytuację pogarsza równie niedopracowane sterowanie. Odnoszę wrażenie, że gra wymaga większej precyzji, niż jest w stanie zapewnić myszka w grze obserwowanej z lotu ptaka. Do zaprezentowanych w grze wyzwań lepiej sprawdziłby się model zręcznościowy, który jednak byłby niemożliwy do zaimplementowania przy konieczności kontrolowania całej bandy krasnali. Zupełnie innym problemem jest to, że nasz oddział często zdaje się w ogóle nie reagować na komnedy.
Nie mogę powiedzieć też zbyt wielu ciepłych słów o sztucznej inteligencji. Wrogowie raz wykazują się słuchem absolutnym, kiedy indziej postanawiają zignorować spadający rzut kamieniem od nich pocisk z moździerza. Wiele nie wymagam od zamieszkujących jaskinie troglodytów, ale są jednak jakieś granice.
Gra miewa też niemałe problemy z wyjaśnieniem zasad rozgrywki. Wiele elementów interfejsu jest niedopracowanych. Twórcy nie potrafili nawet skonstruować poprawnego drzewka rozwoju - nie jest tu ono w zasadzie drzewkiem, tylko jednym wielkim bajzlem. Umiejętności nie są ułożone w żaden logiczny sposób, i chociaż nie ma ich aż tak wiele, to od razu odechciewa się wchodzić w okno rozwoju postaci.
Największym przykładem zerowego przemyślenia interfejsu jest umiejętność "control". Krasnolud specjalizujący się w walce wręcz posiada zdolność pod tą nazwą, gra wspomina, że służy ona właśnie do kontrolowania przeciwnika. Po użyciu jej na wrogu jednak w żaden sposób nie daje się on kontrolować, zastanawiałem się, co robię nie tak. Po chwili zdałem sobie sprawę, że tą umiejętnością wcale nie kontroluję przeciwnika, tylko go na chwilę ogłuszam. Czy naprawdę nie dało się nazwać tej funkcji "stun"?
Lepiej zapiszcie się na korepetycje z krasnoludzkiego
Na ogół preferuję anglojęzyczny dubbing, polskie wersje gier omijam szerokim łukiem. Jednak tutaj zrobiłem wyjątek - przedziwna intonacja lektora z filmiku wprowadzającego oraz irytujące głosy krasnoludów skłoniły mnie do zmiany języka na polski.
Nie nacieszyłem się jednak brzmieniem ojczystej mowy. Polonizacja jest kinowa. Teoretycznie. W filmie wprowadzającym nie uświadczymy napisów niezależnie od wersji językowej - jeśli ktoś nie zna angielskiego na tyle, by swobodnie rozumieć ze słuchu, to nie będzie miał możliwości poznania jego treści. Jest to bardzo duże uchybienie, szczególnie biorąc pod uwagę, że oprócz tych, którzy nie władają mową Szekspira są jeszcze gracze niesłyszący.
Dialogi w samej grze już są opatrzone napisami, jednak polonizacja jest na poziomie pirackich tłumaczeń z końcówki ubiegłego wieku. Kiedy w jednej z pierwszych padających w grze wypowiedzi zobaczyłem, że w polskim tekście słowo "dwarf" pozostaje nieprzetłumaczone, to chyżo powróciłem do wersji anglojęzycznej.
Warto zaznaczyć, że twórcy zaraz po premierze gry zdali sobie sprawę, że poszczególne lokalizacje są wręcz karygodne, i usunęli z opisu gry informację o innych wersjach językowych niż angielska, rosyjska i ukraińska - wszystkie pozostałe są teraz nieoficjalne.
Podstępne gnomy
Chciałbym poruszyć tutaj kwestię niepotwierdzoną, ale bardzo niepokojącą. Coraz częstsze są skandale, w których deweloperzy i wydawcy starają się wpłynąć na opinie w różnych serwisach. Kiedy w okolicy premiery sprawdziłem opinie na Steamie, oceny były niezbyt pochlebne - pozytywnych recenzji było około 60%. Kiedy kilka dni później zajrzałem tam ponownie, ilość pozytywnych opinii wynosiła ponad 80%. Robi się to tym bardziej podejrzane, kiedy odwiedzimy stronę gry w serwisie Metacritic. Metascore na podstawie publikacji prasowych to 61. Od "użytkowników" mamy z kolei prawie same dziesiątki, i po jednej ósemce, dziewiątce, oraz szóstce. Nie jestem w stanie potwierdzić, że to sprawka deweloperów lub wydawcy, ale jednak wygląda to co najmniej podejrzanie.
Tylko dla zdesperowanych speleologów
Gra jest oparta na dobrych fundamentach, jednak twórcy zepsuli prawie wszystko, co było do zepsucia. Cóż po intrygującym świecie i ciekawych pomysłach na rozgrywkę, jeśli prawie nic w We Are the Dwarves nie działa jak należy? Mogę polecić tę grę tylko najbardziej zapalczywym krasnalofilom.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!