Historia świata Warhammera jest długa, burzliwa i niestety, zbliża się do przepowiedzianego przed elflicką wyrocznię nieuchronnego końca.
Historia świata Warhammera jest długa, burzliwa i niestety, zbliża się do przepowiedzianego przed elflicką wyrocznię nieuchronnego końca.
Planeta zamieszkiwana dziś przez ludzi, elfy, krasnoludy, orki i całą resztę dziwnych stworzeń kiedyś, dziesiątki tysięcy lat temu, była zamieszkana jedynie przez prymitywne bestie. Świadomość i rozum mogłyby pojawić się na niej za następne sto, dwieście a może i nawet więcej tysięcy lat. Nie dane jednak było ewolucji dokończenie jej niespiesznego dzieła. Na planetę przybyli Starożytni, gwiezdni podróżnicy, prawie że nieskończenie potężna rasa wywodząca się od gadów, od tysiącleci powiększająca swoje galaktyczne imperium. Po ocenieniu przydatności nowego świata do zamieszkania, rozpoczęli wielkie przedsięwzięcie inżynieryjno-genetyczno-magiczne mające na celu uczynienie go prawdziwym rajem. Przesunęli planetę na orbicie bliżej słońca, by poprawić jej klimat. Ukształtowali jej rzeźbę terenu, tak by stała się bardziej przyjazna i zdatna do ich celów. Zajęli się również zamieszkującymi ją zwierzętami i innymi stworzeniami. Część z nich bezlitośnie eksterminowali, nie widząc dla nich miejsca w swoim planie. Niektórych, takich jak pierwsi Slannowie, wynieśli swoją techniczną magią do poziomu geniuszy i mistrzów magii, tak by mogli zostać ich bezpośrednimi sługami. A jeszcze innych, takich jak prymitywni praojcowie elfów, ludzi i krasnoludów, obdarzyli rozumem. Przede wszystkim jednak zaczęli budować świat dla siebie. Kluczem do niego były dwie olbrzymie międzywymiarowe bramy, umieszczone nad każdym z biegunów, które pozwalały Starożytnym na natychmiastowe przemieszczanie się pomiędzy wszystkimi światami w ich galaktycznym imperium.
I to właśnie te bramy stały się przyczyną ich upadku. Otwarte na Immaterium, pierwotną, międzywymiarową pozaprzestrzeń, doznały awarii. Lub też zostały zaatakowane. Lub też stało się z nimi jeszcze coś innego. Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w jednej chwili przestały działać, zapadły się w sobie a następnie implodowały i ponownie się otworzyły, tym razem już prosto do serca Chaosu, który w najprzeróżniejszych formach zaczął wylewać się na świat i w jednej przerażającej sekundzie zakończył istnienie Starożytnych. Przetrwali tylko ich podopieczni, w tym najpotężniejsi słudzy, Slannowie. To dzięki ich magii udało się uratować planetę od zniszczenia. Koszt był wielki, połowa Slannów zginęła od razu a reszta nieodwracalnie uszkodzona przez wysiłek, stoczyła się w otchłań prymitywizmu. Olbrzymia kula przesiąkniętego energiami Chaosu kamienia, spaczenia, wyrwana z północnego bieguna, wylądowała na orbicie i stała się drugim, złowieszczym księżycem, Morrsliebem, który od tamtego czasu towarzyszy swoim zgniłym, zielonym blaskiem dawnemu satelicie, Mannsliebowi. Reszta spaczenia opadła wielką chmurą w różne rejony świata, powodując przerażające mutacje i zniszczenia. Świat został okaleczony, ale przetrwał. Niestety, przetrwały również portale, od teraz ziejące w Immaterium Bramy Chaosu, z których nieustannie wydostają się zaburzenia rzeczywistości zwane Wiatrami Magii, a czasem także fizyczne manifestacje przerażających istot, żyjących po drugiej stronie. Demonów.
Świat Warhammera z grubsza przypomina nasz własny. Układ mórz i kontynentów jest dość podobny. Patrząc od zachodu, najpierw zobaczymy dwie duże masy lądowe Nowego Świata. Północna jego część to dziki i zimny Naggaroth, dawniej pustkowie, dziś ojczyzna wygnańców z Ulthuanu, oddających cześć bogom mordu Mrocznych Elfów. Południowa to gorąca, zarośnięta gęstą dżunglą Lustria, gdzie na ruinach świątyń Starożytnych cała cywilizacja jaszczuroludzi oddaje cześć zdegenerowanym potomkom dawnych Slannów. Obydwa odpowiedniki Ameryk łączy wąski przesmyk. Na wschód od tych kontynentów rozpościera się przestwór Wielkiego Oceanu, na którego środku leży pierścieniowy kontynent Ulthuan, ojczyzna elfów. Na wschód od niej z kolei leżą wybrzeża Arabii oraz najbardziej na zachód wysunięte krańce Starego Świata - brzegii Estalii oraz wyspa Albion. Południowie Ziemie, odpowiednik Afryki, składają się z pustynnej Krainy Umarłych, wielkiego cmentarzyska pierwszej ludzkiej cywilizacji tego świata oraz dusznych dżungli południa, zamieszkanych przez najdziwniejsze stworzenia oraz dawnych potomków jaszczurzych sług Slannów. Na Stary Świat na północy składają się półwyspy Estalii i Tilei i leżąca na północ od nich Bretonnia. Od reszty kontynentu, który jest odpowiednikiem naszej Europy oddzielają je Góry Szare, za którymi rozciąga się wielkie, wspaniałe Imperium. Na południe od niego leżą wiecznie skłócone Księstwa Graniczne, na północy zaś pełen czcicieli Chaosu półwysep Norski oraz najdalej leżąca na północ cywilizowana kraina Kislevu. Wschodnie granice Starego Świata oraz Ziem Poludniowych opierają się o monstrualne, ciągnące się od dalekiej północy po południowe wybrzeża Góry Krańca Świata. Za nimi rozpościerają się stepy Mrocznych Ziemi zamieszkane przez plemienne hordy dzikich orków i goblinów. Dalej na wschód wznoszą się potężne łańcuchy górskie będące domem dla Królestw Ogrów. Za nimi kwitną wielkie wschodnie cywilizacje - królestwa Indu, ludy Khuresh, odizolowany wyspiarski Nippon oraz potężny Wielki Kitaj, od północy graniczący z mrożnymi przestworami Wschodnich Stepów. Od północy i południa cały świat zamykają gigantyczne, arktyczne pustkowia Chaosu, na których życie i sama rzeczywistość wypaczone są poprzez bliskość pulsujących Wiatrami Magii Bram.
Pierwsze elfy z Ulthuanu dotarły do wybrzeży Starego Świata prawie siedem tysięcy lat temu, ponad cztery tysiące lat przez założeniem Imperium. Byli to odkrywcy badający świat we względnym bezpieczeństwie, jakie oferowało zamknięcie energii Chaosu w stworzonym przez elfickich arcymagów oraz Slannów Wirze, który uwięził je na zawsze, niestety, razem ze swoimi twórcami, skazanymi na wieczną mękę. Wkrótce po odkryciu Starego Świata elfy zaczęły się osiedlać na jego wybrzeżach, napotykając prymitywne, dzikie plemiona ludzi oraz dumnych krasnoludów, którzy właśnie zaczynali budować swoje wielkie górskie imperium, rozciągające się od szczytów Norski aż do południowej części Gór Krańca Świata. Kolonizacja elficka postępowała z wolna przez następne półtora tysiąca lat, aż do 2750 roku przed koronacją pierwszego Cesarza, Sigmara. Wtedy na Ulthuanie wybuchła wielka wojna domowa, która rozdarła elfy na dwa odłamy - elfy Mroczne, które po przegranej 20 lat później uciekły do Naggaroth oraz elfy Wysokie, które pozostały na Ulthuanie. Ulthuanie niestety spustoszonym przez dzikie moce Chaosu - Malekith, Wiedźmi Król Mrocznych Elfów, strzaskał więżący je Wir w odwecie za porażkę w ostatecznej bitwie. Katastrofa odcięła Ulthuan od jego kolonii w Starym Świecie, które przez następne kilkaset lat musiały radzi sobie same.
I niestety nie radziły sobie zbyt dobrze. Siedem wieków później, dwa tysiące lat przed Sigmarem, wybuchła pierwsza wojna światowa pomiędzy Wysokimi Elfami a krasnoludami ze Starego Świata. Trwała przez prawie cztery wieki i choć zakończyła się teoretycznym zwycięstwem krasnoludów i wycofaniem się elfów ze Starego Świata, to tak naprawdę złamała potęgę obydwu cywilizacji i nawet jeśli nie doprowadziła do ich upadku, to skierowała je na drogę ku niemu. Nie wszystkie elfy powróciły do swojej ojczyzny. Niektóre, zadomowione w lasach Starego Świata, postanowiły pozostać i utworzyły swoje królestwa w ostępach. Największe z nich do tej pory trwa w przedwiecznej, bretońskiej puszczy Athel Loren. Zniszczenia Wielkiej Wojny i upadek elfów oraz krasnoludów otworzyły w Starym Świecie drogę dla rozwoju jego pierwotnych, nadal prymitywnych mieszkańców - ludzi. Prawie tysiąc lat zajęło im podźwignięcie się z barbarzyństwa, a kolejne pięc wieków do dorośnięcia do zorganizowania się w jedno wielke państwo, Imperium. Pierwszym cesarzem został wódz plemienia Unberogenów, Sigmar, wielki przyjaciel krasnoludów dzierżący potężny młot Ghal Maraz, otrzymany od Kurgana, krasnoludzkiego króla w podzięce za ocalenie życia. Sigmar i zjednoczone przez niego plemiona ludzi stanęły ramię w ramię z krasnoludami w bitwie na Przełęczy Czarnego Ognia i odparły największą dotychczasową inwazję orków. To było na dwa lata przez koronacją Sigmara na cesarza i początkiem Imperium.
Przez następne tysiąc lat Imperium rozwija się i rozkwita pod rządami kolejnych cesarzy wybieranych przez Książąt-Elektorów z własnego grona. W siłę rośnie również kult Sigmara jako boga, opiekuna Imperium. W 1111 roku następuje katastrofa. Skaveni wynajdują Czarną Śmierć, nową plagę, i postanawiają ją rozprzestrzenić wśród ludzi zamieszkujących Stary Świat. Choroba w ciągu czterech lat obraca Imperium w gruzy usłane trupami. Ci, którzy przetrwali, zdołali zorganizować się pod przewodem hrabiego Manfreda Szczurobójcy i zwyciężyć skaveńskie hordy, ale wkrótce Manfred, ogłoszony cesarzem, został zamordowany przez szczurzych zabójców z klanu Eshin i zdewastowane Imperium rozpadło się na samodzielne, rządzone przez lokalnych władców prowincje. Przez ponad dwieście lat, aż do 1359 roku, nie udało się Elektorom wybrać nowego cesarza. Gdy w końcu zdecydowali się na Wielkiego Księcia Stirlandu, niezadowolona z wyniku głosowania hrabina Ottilia z Talabeklandu ogłosiła się prawowitą cesarzową. Kraj podzielił się na zwolennikó obu dynastii. I trwał w tym podziale przez następne dwieście lat, przez czas krucjat, które wyzwoliły Estalię spod panowania sułtanów z Arabii. W roku 1547 zakończyły się rządy dwóch cesarzy, a zaczęły... trzech, gdy kolejnym władcą ogłosił się hrabia Middenheim.
Era Trzech Cesarzy i podział Imperium trwa przez następnych osiem wieków bez mała. W tym czasie omal nie zostaje zniszczone przez wielki najazd orków w 1707 roku, jest nieustannie szarpane na wybrzeżach przez łupieżców z Norski a także pustoszone przez kolejne armie nieumarłych służące wampirzym książętom Carstainom z Sylvanii. Ani te zagrożenia, ani też powrót Wysokich Elfów do Starego Świata nie spowodowały, że głębokie podziały poszły w niepamięć i Imperium znów stało się jednością. Potrzebna była dopiero wielka inwazja Chaosu. W 2302 roku nieprzeliczone armie potworności przetaczają się przez Kislev i zaczynają oblegać wielkie miasto Praag. Jego szaleńczo dzielni obrońcy utrzymują się przez dwa lata, dając czas hrabiemu Magnusowi Pobożnemu z Nuln na zebranie wojsk wszystkich trzech cesarzy i ruszenie na odsiecz wraz z Wysokimi Elfami z Ulthuanu. Magnus odnosi w Kislevie wielkie zwycięstwo w 2304 roku, inwazja Chaosu idzie w rozsypkę a możni Imperium w końcu dochodzą do wniosku, że tylko zjednoczeni mogą stawić czoła zagrożeniom. Magnus zostaje wybrany jedynym cesarzem i przez ponad pół wieku, aż do swojej śmierci, pracuje na rzecz dalszego zjednoczenia. Po Magnusie Imperium powraca do praktyki wyboru cesarza, na szczęście znów jednego tylko.
Jest rok 2520. Imperium od dwudziestu bez mała lat włada cesarz Karl Franz ze swojego tronu w Altdorfie. Mimo tarć religijnych i rasowych oraz pomniejszych wojen z zielonoskórymi, bandami Chaosu oraz wampirami z Sylvanii, kraj rozkwita. Społecznie i cywilizacyjnie jest gdzieś w okolicach naszego XVII wieku, ale technicznie jest nieco bardziej zaawansowany. Powszechnie stosowana jest broń palna i z pomocą krasnoludzkich inżynierów wprowadzane są pierwsze maszyny parowe. Na zachodzie, za Górami Szarymi, Bretonnia trwa w dumnym feudalizmie i układa wspaniałe pieśni o wielkich czynach swoich rycerzy bez skazy i zmazy. Na południu gadatliwi i przebiegli Tileańczycy handlują z kim się da i jak się da, a w przerwach zabijają się w rodowych vendettach i organizują w tradycyjnie mafie. Estalijczycy ciągle trzymają straż od strony Arabii, ale wyruszają też śmiało na morza i oceany, wysyłając ekspedycje do odkrytego niedawno Nowego Świata, badając ruiny cywilizacji na przesmyku między Lustrią a Naggarothem. Twierdze krasnoludzkie nadal trwają w Górach Szarych i Górach Krańca Świata, choć ich świetność już dawno przeminęła a bardzo wielu krasnoludów mieszka w imperialnych miastach. Elfy z Athel Loren nadal siedzą w swoich lasach, ale trwa ożywiona wymiana handlowa z Ulthuanem, w której przodują przedsiębiorczy kupcy z Marienburskiej republiki. Ogólnie rzecz biorąc wszystko jest na dobrej drodze do... Końca Świata, przepowiedzianego przez elficką boginię wróżb, Lileath. Pojawiła się kometa z dwoma ogonami, a na północnych pustkowiach Archaon, Trójoki Król, Wybraniec Bogów Chaosu, zbiera swoje liczącą setki milionów spaczonych istot armie i przygotowuje się do marszu na południe, prosto do serca Imperium.
Tydzień z Total War: Warhammer jest wspólną akcją promocyjną firm Cenega i gram.pl
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!