Furi ma swoje wady, ale kluczowy aspekt rozgrywki, czyli mechanika walk z bossami, został zrealizowany perfekcyjnie.
Furi ma swoje wady, ale kluczowy aspekt rozgrywki, czyli mechanika walk z bossami, został zrealizowany perfekcyjnie.
Ciężko jednoznacznie stwierdzić, o czym traktuje historia przedstawiona w Furi. Wcielamy się w postać tajemniczego wojownika. Zadanie bohatera polega na wydostaniu się z krainy, w której toczy się akcja gry. Chcąc tego dokonać, musimy przemierzać kolejne lokacje, gdzie nie spotkamy żadnych innych przeciwników oprócz wymagających bossów. W trakcie podróży nie jesteśmy jednak osamotnieni, bo sukcesywnie na naszej drodze staje fioletowy królik. Bardzo często jego monologi niewiele wnoszą do opowieści. Dzięki niemu dowiadujemy się więcej o oponentach z którymi będziemy musieli się zmierzyć. Tajemniczy kompan czasem stara się nas również pocieszyć, innym razem opisuje archetypy, a niekiedy po prostu sypie banałami. Należy jednak umówić się, że scenariusz nie jest tym, co przyciągnie graczy do Furi.
Mechanika rozgrywki w Furi jest stosunkowo prosta do opanowania, a w zrozumieniu sterowania pomaga nam całkiem rozbudowany tutorial, który jest jednocześnie walką z pierwszym bossem. Dowiadujemy się z niego, że podstawowym atakiem są cięcia. Ale możemy je wykonywać na dwa sposoby: oprócz standardowego zadawania ciosów przeciwnikowi za pomocą miecza, istnieje także możliwość użycia szarży, po której następuje atak. Do dyspozycji mamy również coś w rodzaju broni palnej. Możemy ją naładować, by wystrzelić jeden pocisk w kierunku oponenta, ale znacznie lepiej sprawdza się tryb szybkostrzelny, dzięki któremu znacznie szybciej zadajemy obrażenia wrogowi. Nie zabrakło również możliwości blokowania ataków, jak również wykonywania odskoków.Bossowie są bardzo różnorodni. Twórcy odpowiedzialni za projekty kolejnych przeciwników wykazali się niesamowitą kreatywnością, co nie zawsze należy uznać za zaletę. Niektórzy wrogowie prezentują się po prostu komicznie. Walczymy chociażby z dziadkiem-karłem z różowymi słuchawkami na uszach czy też kobietą przypominającą samobieżną kamerę. Na szczęście oprócz nich możemy zmierzyć się również z bardziej standardowymi typami wrogów - np. rycerzem. Warto wspomnieć, że walki podzielone są na fazy - w każdej z nich musimy być przygotowani na to, że przeciwnik zaskoczy nas zupełnie innymi atakami. Co ważne, o tym, ile razy musimy opróżnić pasek życia oponenta, informuje nas liczba kwadratów znajdująca się nad energią życiową rywala.
Przed rozpoczęciem zabawy musimy wybrać jeden z dwóch poziomów trudności. Zalecany to Furi, czyli normalny, gdzie poziom wyzwania jest dość wysoki, a pokonanie każdego bossa wymaga co najmniej kilku prób. Jeśli jednak nie jesteśmy fanami wymagającej rozgrywki, możemy przejść grę na łatwiejszym, czyli Promenade. Po jednorazowym ukończeniu kampanii, otrzymujemy dodatkowo możliwość zabawy w trybie Furier adresowany do najbardziej zaawansowanych i wytrwałych użytkowników. Konstrukcja opisywanej produkcji umożliwia robienie speedrunów (przechodzenie gry na czas), dlatego też i taka opcja jest w niej dostępna. Chcąc przećwiczyć starcia z wybranymi bossami możemy to zrobić w trybie Practice.Granie w Furi na najniższym poziomie trudności nie ma sensu. Rozgrywka jest zbyt płytka, a walka z bossem kończy się zanim na dobre się zacznie. Jeśli jednak lubicie wyzwania i starcia z "szefami", koniecznie powinniście sprawdzić dzieło studia The Game Bakers. Oferuje ona bowiem świetny system walki i angażujące pojedynki, które wymagają niemałej cierpliwości. Musicie mieć więc na uwadze, że zanim zdołacie pokonać kolejnego wroga, poniesiecie wiele porażek, ale każda z nich czegoś was nauczy. O tym, czy zdołacie z nich wyciągnąć wnioski, przekonacie się podejmując kolejne próby rozprawienia się z przeciwnikiem.
Pomiędzy starciami z kolejnymi bossami Furi oferuje sekwencje eksploracyjne. To dość krótkie fragmenty, podczas których przemierzamy z reguły opustoszałe, ale klimatyczne lokacje. Początkowo wydaje się to dość atrakcyjne i stanowi urozmaicenie rozgrywki, ale już w połowie kampanii zacząłem odczuwać znużenie i chciałem jak najszybciej dotrzeć do następnego przeciwnika. Zwłaszcza dlatego, że w trakcie zwiedzania wirtualnego świata sterowanie pozostawia wiele do życzenia. W pojedynkach z "szefami" rozgrywkę obserwujemy z widoku kamery zawieszonej nad naszym bohaterem (mniej więcej jak w hack'n'slashach), a w trakcie eksploracji autorzy co chwilę zmieniają perspektywę. Wtedy okazuje się, że chcąc iść w kierunku górnej strony ekranu, trzymamy przycisk w dół, a potem na odwrót, co wprowadza dezorientację u gracza. Na szczęście trwa to dopóki nie odkryjemy, że postać może poruszać się automatycznie. Wtedy wieje nudą już na całego.Na uwagę zasługuje także specyficzna oprawa wizualna. Początkowo można odnieść wrażenie, że Furi to gra rodem z Japonii. Inspiracje produkcjami tworzonymi w Kraju Kwitnącej Wiśni widać na każdym kroku, ale za przygotowanie tego tytułu odpowiada francuska ekipa The Game Bakers. Jakość grafiki nie pozostawia wiele do życzenia pod warunkiem, że rozgrywkę obserwujemy z dalszej odległości. Na wszystkich zbliżeniach możemy jednak zauważyć, że autorzy nie popisali się, jeśli chodzi o przywiązanie wagi do szczegółów. Nie można zapomnieć także o bardzo klimatycznej i zróżnicowanej ścieżce dźwiękowej, która nadaje rytm poszczególnym starciom. Twórcy serwują nam naprawdę różnorodne kawałki z różnych stylów muzycznych.
Furi można śmiało polecić fanom japońskich klimatów i dynamicznych walk z bossami. Gra oferuje właśnie to - nic więcej. Fabuła jest wyłącznie pretekstem do rozgrywki, a sekcje eksploracyjne potrafią znużyć. Mimo tych niedoskonałości zróżnicowane starcia z bossami i świetna mechanika walki sprawiają, że ciężko oderwać się od produkcji francuskiego The Game Bakers. Zwłaszcza, że można ją przechodzić wielokrotnie (np. w trybie speedrun czy też na wyższym poziomie trudności), bawiąc się z każdym razem tak samo dobrze.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!