Hitman: recenzja śródsezonowa

Piotr Nowacki
2016/08/18 13:30
1
0

Agent 47 ma za sobą cztery z siedmiu misji zakontraktowanych na ten rok. Czy spełnia pokładane w nim nadzieje?

Kiedy w marcu tego roku opisywałem swoje wrażenia po pierwszym odcinku nowego Hitmana, byłem, delikatnie mówiąc, daleki od zachytów. Teraz, po premierze czwartego epizodu przygód łysego mordercy, jesteśmy na półmetku pierwszego sezonu. Najwyższa pora, by sprawdzić, jak Agent 47 sobie poradził z dalszymi zleceniami. Hitman: recenzja śródsezonowa

Po marcowych skrytobójstwach na pokazie mody nasz małomówny bohater odwiedził trzy skąpane w słońcu kraje: Włochy, Maroko oraz Tajlandię. We Włoszech zabawimy w turystycznym miasteczku, które pod sobą kryje nowoczesne laboratorium. W Maroko z kolei znajdujemy się w centrum wydarzeń wyraźnie zainspirowanych Arabską Wiosną - mieszkańcy Marrakeszu wyszli na ulice oburzeni gigantycznymi sprzeniewierzami publicznych środków. Naszym celem jest wyeliminowanie prowodyrów tych wydarzeń, którzy planują wykorzystać zamieszki do swoich własnych, niecnych celów. Najnowszy odcinek przenosi nas zaś do Bangkoku, gdzie na muszkę weźmiemy zdegenerowanego rockmana, który w luksusowym hotelu będzie obchodził swoje 27. urodziny.

Zgodnie z tym, do czego przyzwyczaiła nas seria, każda misja oferuje nam liczne przebrania oraz metody eliminacji delikwentów. Szczególnie zachwyceni będą fani slapsticku: nieszczęśliwców możemy na przykład wysadzić w powietrze przy pomocy wybuchowej piłeczki golfowej czy spuszczając im na głowy rzeźbę łosia. Z kolei spośród zaoferowanych kostiumów najbardziej skradło mi serce przebranie perkusisty - 47 ma nawet szansę pokazać, że ma potencjał jako bębniarz.

Dopracowany względem pierwszego odcinka został system wskazówek Opportunities. W Paryżu odnosiłem wrażenie, że te wskazówki prowadzą gracza za rączkę, nie dając miejsca na domysły czy własną inwencję. W kolejnych misjach działa to sprawniej, został osiągnięty dużo lepszy kompromis między stawianiem przed graczem wyzwania a ułatwieniem nawigacji w otwartym świecie. Podczas gdy w Paryżu mając włączone podpowiedzi czułem się tak, jakbym grał z otwartym opisem przejścia na kolanach, w kolejnych odcinkach działają one bardziej jak drogowskazy - pokazują kierunek, w którym mamy się udać, ale to, jak dotrzemy do celu leży już w naszej gestii. Dla przykładu, wskazówki mogą podpowiedzieć, w czyich fatałaszkach przemkniemy przez szpaler ochroniarzy, ale nie powiedzą wprost jak delikwetowi zabrać pożądany strój. Dzięki temu gra nie frustruje, a równocześnie korzystanie ze wskazówek nie odbiera satysfakcji. Oczywiście, puryści mogą wszystkie podpowiedzi wyłączyć.

Mieszane odczucia mam odnośnie pozostałych trybów gry. Bardzo przypadło mi do gustu Escalation, w którym naszym zadaniem jest eliminowanie tego samego celu przy coraz bardziej wymagających warunkach. Moim zdaniem ten tryb świetnie wykorzystuje potencjał drzemiący w rozległych poziomach i rozmaitych narzędziach, które są nam oferowane.

Nie jestem z kolei przekonany do trybu Elusive Targets. Może ja powoli staję się tetrykiem, ale nie bawi mnie konieczność dostosowywania swoich planów do gry tak, aby mieć szansę wypełnić kontrakt pojawiający się jedynie w określonym terminie. Nie chce mi się śledzić newsów z informacjami o dacie kolejnego takiego eventu, nie bawi mnie też instalowanie aplikacji na telefon, która ma mnie powiadamiać o nieuchwytnych celach. Z drugiej strony, być może dla niektórych to jest ciekawa rozrywka. Na szczęście inne tryby oferują wystarczająco dużo atrakcji, więc tacy tetrycy jak ja, którzy nie będą wypatrywali nieuchwytnych celów, nie mają powodów do narzekań.

GramTV przedstawia:

Od strony technicznej Hitman wciąż niedomaga. Nawet po aktualizacjach gra ładuje się nieprzyzwoicie długo, co jest karygodne, biorąc pod uwagę, że metoda prób i błędów to podstawa Hitmana. Trudno z kolei liczyć na to, że aktualizacje pomogą rozwiązać problemy z grafiką czy sterowaniem. Hitman cały czas wygląda, jakby zgubił się po drodze z poprzedniej generacji konsol. Egzotyczne krajobrazy nie zapierają dechu w piersiach, a Agent 47 i jego ofiary wyglądają jak zrobieni z plastiku. Manekinowe wrażenie potęguje kulawa animacja - Hitman jest sztywniakiem nie tylko ze względu na brak poczucia humoru. Widząc jak nasz sklonowany supermorderca się porusza odnoszę wrażenie, że podczas manipulacji genetycznych jego ojcowie sknocili allelle odpowiedzialne za motorykę.

Zawiodłem się również na sztucznej inteligencji. Strażnicy zachowują się jak niezbyt pojętne roboty, reagują mechanicznie, przez co świat wydaje się być jeszcze bardziej plastikowy. Mechanika wabienia ludzi monetami wcale nie poprawia sytuacji. Wystarczy, że 47 ciśnie grosik, a wszyscy rzucają swoje obowiązki i biegną łapać drobniaki, niezależnie od tego, czy są strażnikami, milionerami czy kelnerami. Wątpię, że w prawdziwym świecie ludzie w takiej sytuacji krzyczeliby “MATKO BOSKO DWA ZŁOTE SPADŁO LEPIEJ PÓJDĘ WZIĄĆ”.

Jeszcze gorzej sprawdzają się tłumy. Również one cierpią na nieuleczalne sztywniactwo. Mam wrażenie, że mimo upływu lat, przechodnie na ulicach Florencji czy Konstantynopola z klasycznych odsłon Assassin’s Creed zachowują się dużo naturalniej niż ci z Hitmana. Myślę, że to może być jeden z głównych powodów, dla których lepiej bawiłem się na mniej gęsto zaludnionych poziomach, czyli w Bangkoku i Sapienzie. Tłumy w Marakeszu i Paryżu odstraszają sztucznością.

Na koniec wracamy do podstawowego problemu: czy warto kupować Hitmana? Po premierze pierwszego odcinka sugerowałem, że lepiej się wstrzymać z decyzją, w swoim felietonie szerzej się rozpisałem na temat możliwych minusów tego formatu sprzedaży. Teraz, kiedy za sobą mamy już połowę sezonu, nie można powiedzieć, że twórcy próbują nam wcisnąć kota w worku. Z grubsza wiemy, czego można się spodziewać po Hitmanie i co otrzymamy za wydane pieniądze. Twórcy spełnili obietnice powrotu do korzeni, dobrze wykorzystują swój dorobek, czerpiąc inspiracje z najbardziej udanych odsłon, nie powtarzając równocześnie najgorszych wpadek (do których zaliczam pulpową stylistykę Hitman: Absolution). Niestety, model wydawniczy odwraca uwagę od samej gry - Square Enix ostatnio zbiera gromy za to, że posiadacze przepustki sezonowej otrzymali specjalne misje, niedostępne dla tych, którzy kupują pojedyncze odcinki. Mam nadzieję, że wydawca weźmie się w garść i zauważy, że w ten sposób robi krzywdę całkiem solidnej grze.


Ocena i ostateczny werdykt zostaną opublikowane po premierze ostatniego odcinka tego sezonu.

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
18/08/2016 21:21

Jak dla mnie Hitman to Hitman, super gra tylko szkoda że tym razem została podzielona na części. Ja sobie cierpliwie czekam aż będzie całość i wtedy zatopię się w ten świetny świat Agenta 47.