Co ten UbiSoft to ja nie wiem. Wszyscy już się przyzwyczaili, że Francuzi od lat zarabiają na tłuczeniu od sztancy kolejnych Assassin's Creedów i Far Cry'ów, prawda? A tu nagle okazuje się, że goście potrafią robić także nowe rzeczy. Takie naprawdę nowe, nie tylko kopie czyichś pomysłów. Najpierw Rainbow Six: Siege, który bardzo fajnie modyfikuje formułę sieciowej strzelanki ciągnąc ją mocno w kierunku taktycznej współpracy drużynowej. Potem The Division, które mimo wszystkich swoich wad jest bardzo dobrą grą bazującą na nowych i świeżych pomysłach. A teraz For Honor. Też coś z zupełnie innej beczki. I też coś naprawdę zaskakująco dobrego, jeśli można już wydawać jakieś opinie na podstawie kilku godzin spędzonych z wersją alfa. Bardzo przyjemnych godzin.
For Honor, czyli rycerze, samuraje i wikingowie ostro chlastający się żelastwem. Brzmi jak hit. I tak też wygląda.