Podglądanie sąsiadów to nie tylko przyjemność, ale i obywatelski obowiązek Towarzyszu!
Podglądanie sąsiadów to nie tylko przyjemność, ale i obywatelski obowiązek Towarzyszu!
Produkcja stworzona przez Warm Lamp Games przybliża nam losy Carla, zarządcy budynku żyjącego w fikcyjnym totalitarnym kraju. Carlowi przypadło do wykonania niezwykle istotne zadanie wykonywania bezpośrednich poleceń władzy, które z reguły sprowadzają się do szpiegowania sąsiadów, manipulowania i podkładania świń „wrogom systemu”. Żeby było ciekawiej, deweloperzy dosyć sensownie odtwarzają klimat i absurdalność tego typu systemu, bo Warm Lamp Studios to firma, która swoje korzenie ma w Rosji, a konkretnie… na Syberii (sic!). Co by nie mówić, Moskale swoje o tego typu metodach wiedzą (podobnie jak wszyscy mieszkańcy niegdysiejszego bloku wschodniego, w tym my Polacy).
Grając w Beholder czułem wyraźną inspirację This War of Mine, w szczególności w kwestii prezentacji rozgrywki, sposobów wchodzenia w interakcję z otoczeniem i interfejsu. Natomiast sam pomysł na szeroko pojęty „setting”, dylematy i ogólny „ciężar” są żywcem ściągnięte z genialnego Papers, Please! . Z czasem pojawiają się alternatywy – możemy pomóc uciśnionym przez system narażając się na gniew partii, albo skrupulatnie zamęczać „wrogów ludowych”. Nasze życie osobiste też nie zawsze jest usłane różami i nie raz musimy zastanowić się nad swoimi priorytetami. Swoje robią problemy z pieniędzmi, kontakty z sąsiadami i poziomem „reputacji” jaki mamy w ministerstwie. Kiepscy donosiciele nie mają przed sobą przyszłości usłanej różami.
Beholder to naprawdę ciekawa gra, chociaż odrobinę zbyt prosta na płaszczyźnie mechaniki. Dodatkowym problemem jest, że dosyć łatwo jest się „zaciąć” podejmując kiepską decyzję w momencie w którym nie mieliśmy jeszcze szans na to, aby w ogóle rozpatrywać ją w kategoriach istotnego dylematu. Wiem oczywiście, że podobnie bywa w prawdziwym życiu, ale gry rządzą się innymi prawami, stąd takie ślepe uliczki rozpatruję w kategoriach błędów w projektowaniu, ewentualnie celowego zabiegu, mającego na celu sztuczne wydłużenie czasu gry. Nie jest to kardynalny grzech, ale potrafi trochę zirytować.
Gra ma sporo specyficznego uroku i nawet jeżeli jej części składowe stanowią mieszankę już wypróbowanych w świecie indie elementów, to całość jest na tyle charakterna i ciekawa, że warto jest dać Beholder szansę. Moja rekomendacja? Dodajcie ten tytuł do listy produkcji do upolowania na świątecznej wyprzedaży.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!