Gra w wojnę z Borysem. Recenzja Blitzkrieg 3

Sławek Serafin
2017/06/30 10:00
0
0

Trzecia część znanej serii powraca po latach, odmieniona nie do poznania.

Ale się porobiło. Tyle lat posuchy, tyle lat biedy na froncie strategii czasu rzeczywistego, a tu nagle nadchodzi 2017 rok i RTSy sypią nam się z nieba jak ulęgałki. No, dobra, może nie ma aż takiej obfitości, trochę przesadzam, ale Blitzkrieg 3 już trzecia gra tego gatunku, którą recenzuję w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy. I do tego druga osadzona w realiach II wojny światowej, po Steel Division: Normandy 44! No kto by pomyślał, nie? Niby martwy gatunek, niby ta wojna światowa to taki przewałkowany na wszystkie strony temat i przez to mało atrakcyjny, a tu proszę, dwie podobne produkcje mają premierę w odstępie kilku tygodni. Podobne, ale nie takie same.

Gra w wojnę z Borysem. Recenzja Blitzkrieg 3

Blitzkrieg 3 to bardzo ciekawa pozycja. Nie jakaś szczególnie wybitna, ale na pewno ciekawa. I w pewnym sensie odważna również. Jej twórcy postanowili odejść od utartej formuły i wprowadzić do gatunku nieco nowsze, interesujące rozwiązania. Oczywiście, narazili się przy tym na niechęć weteranów erteesowego grania, którzy zawsze kręcą nosem, jeśli następna gra nie jest dokładnie taka sama jak poprzednia, tylko ładniejsza. Blizzard nie chciał ich gniewu, więc swojego StarCraft II zrobił dokładnie takiego samego jak pierwsza część. I to było nudne. Na szczęście Nival Interactive nie poszli tą drogą, tworząc Blitzkrieg 3. Przynajmniej na początku. Potem chyba się zreflektowali, że odchodzą zbyć może za daleko i szybko dodali do gry kilka tradycyjnych opcji i rozwiązań.

Cóż więc mamy w Blitzkrieg 3 nowego? Rozwiązania znane z mobilnych przebojów takich jak Clash of Clans chociażby. Bardzo ciekawe rozwiązania. Zakładają one, że mamy sobie bazę. Że każdy z graczy ma bazę. Rozbudowujemy ją sobie, ulepszamy, wyposażamy w kolejne fortyfikacje i broniące jej jednostki. W wielu grach mamy tego typu bazy, takie niby rdzenie rozgrywki, ale tutaj owe bazy biorą udział w grze. Możemy je atakować. Na tym polega jeden z trybów rozgrywki sieciowej w Blitzkrieg 3, ten chyba najważniejszy i najbardziej kluczowy. Jeśli weźmiemy udział w tych rozgrywkach, to nasza armia zostanie rzucona przeciwko umocnieniom wybranego przez system gracza. Obecnego w grze lub też nie. Jeśli będzie na miejscu, to pokieruje obroną, a jeśli nie, to będziemy kruszyć kopie o przygotowany przez niego system obrony… dokładnie tak, jak ktoś będzie próbował przełamać ten nasz w czasie, gdy żyjemy swoim normalnym, pełnym niespodzianek życiem i nie siedzimy aktualnie przy Blitzkrieg 3. Nie jest to pomysł nowy. Ani też nie jest już rewolucyjny. Ale pozostaje dobry i interesujący, ponieważ pozwala nam na zabawę w strategiczne planowanie, w przewidywanie ruchów przeciwnika, w konstruowanie obrony nie do przebicia. Najczęściej na podstawie tego, co podpatrzymy w czasie naszych własnych ataków, mniej lub bardziej udanych. Blitzkrieg 3 kryje w tym swoim pomyśle naprawdę sporo godzin fajnej zabawy, nagradzanej oczywiście surowcami do dalszej rozbudowy i ulepszania naszej własnej bazy, oby jak najdłużej niezdobytej.

Blitzkrieg 3 ma również kampanię singlową. A dokładniej trzy kampanie, jedną radziecką, jedną niemiecką i jedną dla aliantów zachodnich, która wydaje się być amerykańską, ale szybko się okazuje, że w większości jej historycznych bitew biorą udział Brytyjczycy. Każda z tych kampanii poprzedzona jest rozbudowanym, intuicyjnym samouczkiem, rozciągniętym na przestrzeni kilku starć, które, o dziwo, nie są smętnymi, nudnymi festiwalami wykonywania kolejnych poleceń krok po kroku, lecz całkiem zwyczajnymi zadaniami, które przy okazji uczą nas jak posługiwać się poszczególnymi środkami pozostającymi do naszej dyspozycji i tego, według jakich zasad toczy się gra. Po zakończeniu samouczka wkraczamy do kampanii właściwej, w której sami sobie decydujemy które bitwy będziemy rozgrywać, w jakiej kolejności, pod czyim dowództwem i tak dalej. I czy będziemy to robić w singlu, idąc rozgałęzioną ścieżką wytyczoną przez przygotowane przez twórców misje, czy też będziemy to przeplatać z klasycznymi starciami z innymi graczami, atakami na bazy czy też może hodowaniem swojej osobistej Nemesis, czyli Borysa.

Borys to specjalny, zaawansowany algorytm sztucznej inteligencji zakodowany w Blitzkrieg 3 przez twórców gry. I ma swój własny, osobny tryb rozgrywki. W całej reszcie gry SI jest całkiem zwykła, czyli tradycyjnie głupia i polegająca na przygotowanych przez twórców skryptach. Borys też jest głupi… na początku. Został jednak tak zaprojektowany, żeby się uczyć w każdej kolejnej rozgrywce, rozpoznawać nasze schematy zachowania i opracowywać własne kontry. To pierwsza SI bazująca na sieci neuronowej w tego typu grach. I im więcej z nią gramy, tym staje się lepsza, tym jest większym wyzwaniem. Ale cały czas wyzwaniem uczciwym, bo z racji swojej wielkiej sprytności nie musi się uciekać do klasycznego oszukiwania i dysponuje dokładnie takimi samymi zasobami jak gracz. Borysowi nie mnożą się jednostki, nie dostaje lepszego sprzętu, nie ma bardziej doświadczonych oddziałów. Borys tego nie potrzebuje, bo i tak nas docelowo prędzej czy później przechytrzy i zgniecie. I mówcie co chcecie, ale to jest genialny pomysł, z której strony by nie patrzeć.

GramTV przedstawia:

No tak, ale napisałem przecież, że Blitzkrieg 3 to pozycja ciekawa, ale nie wybitna, nie? Więc w czym problem? Są dobre pomysły? Są. Co zawiodło? Cóż, jak zwykle, wykonanie. Weźmy na przykład tryb z atakowaniem i obroną bazy. Jest strasznie interesujący ale też wadliwy u podstaw. Dlaczego? Dlatego, że obie strony dysponują takimi samymi siłami zasadniczo. A to oznacza, że atakujący ma inicjatywę i może wszystkie swoje środku skupić w konkretnym punkcie. Obrońca natomiast musi swoje rozrzucić po całej mapie, próbując pokryć wszystkie możliwe podejścia do centrum swojej twierdzy. Bardzo trudno jest wygrać bitwę obronną nawet jeśli osobiście dowodzimy, a co dopiero gdy odbywa się pod naszą nieobecność. Atakujący musiałby być wyjątkowo niekompetentny, by przegrać. To jeden problem.

Drugi i trzeci, a może nawet i czwarty, leżą w kampanii singlowej. Misje są zaprojektowane naprawdę nieźle. Są dynamiczne, zmieniają się w nich cele, następują zwroty akcji i ogólnie jest bardzo w porządku, w klasycznym stylu projektowania znanym z dawnych czasów, z dwóch pierwszych gier Blitzkrieg. Co więc nie gra? Cóż, dokładnie to samo, co w tamtych grach. Także w Blitzkrieg 3 istnieje tylko jedna słuszna taktyka. Należy rozpoznać statyczne pozycje wroga, artylerią lub nalotami wyeliminować jego obronę przeciwpancerną a następnie przejechać się po nich bezproblemowo czołgami. Ta metoda działa nawet w najtrudniejszych i najbardziej rozbudowanych scenariuszach, a o tych prostszych to już w ogóle nie ma o czym mówić. Tam czasem wystarczy jeden czołg. I to zawsze jest czołg. To kolejny problem. Gra jest tak zbalansowana, że piechota nie ma w niej racji bytu. Zabieranie jej ze sobą na bitwę nie ma sensu żadnego, wyjąwszy snajperów, używanych do rozpoznania i eliminowania obsługi dział przeciwpancernych. Wszystkie pozostałe role na polu bitwy lepiej odegrają pojazdy. Trochę dziwnie, prawda? I kampania ma jeszcze jedną wadę. Zastosowany w niej całkiem fajny koncept kart jednostek nie jest odpowiednio dopracowany. Karty dostajemy w nagrodę za wykonanie misji i tak dalej. I konstruujemy sobie z nich nasze rezerwy oraz główne oddziały uderzeniowe. Każda karta to konkretna jednostka, pospolita, rzadka czy unikalna, opisana szeregiem współczynników, która na dodatek może zdobywać doświadczenie z bitwy na bitwę. Tyle, że to doświadczenie niewiele daje, bo gdy już mamy jednostkę elitarną, to właśnie zaczęła się następna faza wojny i niestety, dany oddział stał się właśnie przestarzały. Trzeba się przesiąść na nowy sprzęt i zaczynać zabawę w zdobywanie doświadczenia od nowa. No nie jest to najmądrzejsze rozwiązanie w dziejach, tyle powiem.

Blitzkrieg 3 jest do tego trochę uproszczony i spłycony względem swoich głównych konkurentów, czyli starszych gier Company of Heroes czy najnowszego Steel Division: Normandy 44. Nie ma tu morale, nie ma amunicji, nie ma osłon, nie ma nawet naprawiania jednostek czy też uzupełniania ich stanu. Brakuje też takich podstawowych rzeczy nawet, jak znaczniki ostrzegające przed wsparciem ogniowym czy nalotami. Bez tego nie mamy żadnej szansy zareagować na ostrzał artylerii czy bomby, nie mamy tego krótkiego okna na reakcję na działanie przeciwnika. A że to wsparcie jest tańsze niż jednostki, które zniszczy, to staje się kluczem do zwycięstwa, nie tylko taktycznego, w starciu o konkretny punkt kontrolny, ale też ogólnie strategicznego, w całej bitwie. No słabo.

Szkoda. Wielka szkoda, powiedziałbym nawet. Blitzkrieg 3 ma tyle świetnych rozwiązań, tyle dobrych pomysłów, tyle świeżego podejścia pomieszanego z tradycyjnymi koncepcjami i tyle różnorodności, że gdyby tylko wszystko bardziej dopracowano, gdyby wypieszczono odpowiednio, gdyby twórcy dali sobie jeszcze rok na faktycznie ukończenie gry, mogłaby ona stać się jedną z najlepszych przedstawicielek całego gatunku. Ale się nie stała. I nie zrozumcie mnie źle, bo mimo wymienionych wad jest to produkcja, w którą spokojnie można zagrać. Nie jest zła, co to, to nie. Jest jak najbardziej w porządku i może dostarczyć wielu godzin zabawy, zwłaszcza jeśli w końcu uda nam się rozbujać Borysa. Ale… kurcze, jest potencjał na więcej, dużo więcej. I aż żal, że go zmarnowano. Nie wiem, może Nival będzie solidnie nad grą pracować, aktualizować ją, łatać i wzbogacać. Może Blitzkrieg 3 za ten rok czy dwa stanie się grą, którą chciałbym, żeby był teraz. I wam, i sobie, tego życzę. A na razie… idę szkolić Borysa, bo skubaniec coś oporny jest.

7,5
Świetne pomysły, wykonanie gorsze, ale... Borys!
Plusy
  • całkiem przyjemna grafika
  • sporo niezłych misji w trzech kampaniach
  • nawiązania do mniej znanych bitew
  • dużo wojennych zabawek
  • ciekawy tryb ze zdobywaniem baz
  • jest też tradycyjny tryb sieciowy
  • Borys Bestia!
Minusy
  • wady koncepcji walk o bazy
  • zbędna piechota
  • niedopracowane rozwiązania w kampanii
  • multi gorszy niż u konkurencji
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!