Cudowne, drugie "dziecko" twórców Limbo powraca. Tym razem na smartfonach i tabletach.
Cudowne, drugie "dziecko" twórców Limbo powraca. Tym razem na smartfonach i tabletach.
Mobilne Inside nie zmienia nic, jeśli chodzi o niezwykły klimat gry. Produkcja przenosi nas do ciemnego, mrocznego świata pełnego czyhających na każdym kroku niebezpieczeństw. Podczas rozgrywki kierujemy poczynaniami małego chłopca. Kim jest? Jak znalazł się w tym miejscu? Na te pytania nie znamy odpowiedzi. Ot, pojawiamy się nagle w ciemnym lesie, gdzieś w przerażających gąszczach i rozpoczynamy naszą wędrówkę. Dopiero z czasem zaczynamy rozwikływać, o co tutaj dokładnie chodzi i dlaczego wciąż uciekamy.
Inside, podobnie jak Limbo, nie przedstawia kolorowego, pełnego piękna świata. Tu klimat jest wręcz karawaniarski, a i rozgrywka przyzwyczaja nas do pogrzebowych motywów. Gra przenosi nas przez kolejne lokacje i, choć kierujemy tu małym chłopcem, będziemy tu ginąć na każdym kroku.
Ważnym jest, że gra cały czas „milczy”. Gracz sam musi dochodzić tutaj do swoich wniosków, uczyć się na błędach, w tym także jeśli chodzi o sterowanie. Wydaje mi się, że w tym wypadku twórcy nie mieli wiele pracy do wykonania. Podobnie jak w przypadku „większych braci” i tutaj jesteśmy wrzuceni bez żadnego wytłumaczenia w wir rozgrywki. Nie ma samouczka, nie pojawia się tutaj żadna mądra główka, która przeprowadzi nas przez pierwsze kroki postawione w grze. Musimy sami wykombinować, jak się poruszać, jak skakać, jak unikać niebezpieczeństw. Giniemy. Nie raz i nie dwa. Męczymy się, ale przemy do przodu, bo tu liczy się przede wszystkim ta „przemilczana” historia.
Ale wracając do sterowania. Gra reaguje na nasze ruchy palcami po ekranie. Przemy do przodu poprzez delikatne przesuwanie palcem w lewo czy prawo, skaczemy poprzez szybkie przesunięcie w górę, a wchodzimy w interakcję z obiektami poprzez długie przytrzymanie. Inside jednak to nie jedynie gnanie przed siebie i prosta platformówka. To również elementy logiczne czy skradankowe, które niezwykle wzbogacają rozgrywkę. Trzeba się przy tym mocno nagimnastykować, jeśli nie sprawdzimy sterowania przed rozgrywką. Tak, gra się z nami nie certoli i sami musimy do wszystkiego dojść. Trzeba jednak uważać, ponieważ miejscami zasłaniamy sobie pole widzenia dłonią.
Inside nie ucierpiało przy porcie. Oprawa graficzna wciąż jest mroczna i nostalgiczna. Zachwycające są też dźwięki w grze, które podkreślają mroczny i tajemniczy klimat, z jakim mamy do czynienia w Inside. Gra dostępna jest do pobrania na iOS (od iPhone’a 6S w górę) za darmo i pozwala nam rozegrać początkowe paręnaście minut, a jeśli nam się spodoba, to wtedy mikrotransakcją odblokowujemy resztę zawartości. Tytuł zdecydowanie godny uwagi, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji w niego zagrać na „dużych” sprzętach.