Nie tylko Microsoft kupuje nowe studia. Również Sony zaczyna sygnalizować, że niedługo może dokonać jakiś transakcji. Kto pasowałby do rodziny PlayStation?
Nie tylko Microsoft kupuje nowe studia. Również Sony zaczyna sygnalizować, że niedługo może dokonać jakiś transakcji. Kto pasowałby do rodziny PlayStation?
Sony może się pochwalić imponującym zestawem studiów first party. Takie ekipy jak Naughty Dog, Polyphony Digital, Sony Santa Monica, Guerrilla Games czy Sucker Punch robią ogromne wrażenie i dostarczają wiele świetnych gier na kolejne konsole z logiem PlayStation. Ostatnio jednak dochodzą do nas głosy, że Sony nie chce na tym poprzestać. Głównie za sprawą licznych inwestycji Microsoftu (bilans ostatniego roku to 7 kupionych studiów i dwa budowane od zera) japońska korporacja zaczyna sugerować, że ona również ostrzy sobie zęby na nowe ekipy.
Postanowiłem więc przeanalizować aktualny stan posiadania Sony i zastanowić się, jakie ekipy mogą być atrakcyjnym nabytkiem dla tej firmy. Jeśli macie jakieś własne typy, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.
Zacznijmy od sprawdzenia obecnej listy studiów Sony. W tym momencie japońska korporacja posiada 10 ekip (+ kilka, które są zbyt małe aby miało sens się nimi zajmować). Zdecydowana większość to studia skupiona na szeroko pojętym gatunku action adventure. Mam na myśli takie zespoły jak Naughty Dog, Sony Santa Monica, Guerrilla Games, Sucker Punch i Bend Studio. Do tego Polyphony Digital (wyścigi), Media Molecule (platformówki) oraz San Diego Studio (sportowe, głównie seria MLB). Wspomnieć jeszcze można London Studio (seria Singstar, a ostatnio VR) i Japan Studio (zróżnicowane portfolio). Ciężko więc powiedzieć, że Sony posiada zdywersyfikowaną grupę studiów, które dostarczą coś z każdego gatunku. Wręcz przeciwnie, widać sporo luk. Myślę więc, że rozsądnym posunięciem może być eksploracja tych obszarów, w których obecnie PlayStation nie może zaoferować zbyt wiele swoim użytkownikom. W końcu fani gier action adventure czy tych z otwartym światem mogą być zachwyceni portfolio Sony. Pozostali z kolei mogą narzekać, że brakuje lepszej oferty gier wyścigowych, RPG czy indie (mam na myśli produkcje na wyłączność).
Kogo w takim razie może kupić Sony? Niestety obecnie nie ma wiele plotek, oprócz lakonicznych dot. ewentualnego kupna Remedy. Studio notowane jest jednak na giełdzie, dzięki czemu znamy jego wartość – za 100% udziałów trzeba będzie zapłacić ok 110-120 mln dolarów. Sporo. Innych plotek, przynajmniej z sensownych źródeł, brak. Postanowiłem więc skupić się na obszarach kompetencji, które mogą być atrakcyjne dla Sony. Wskazane studia to więc tylko przykłady.
Wydaje się, że przejęcie studia z którym blisko się współpracuje jest najbardziej rozsądnym rozwiązaniem. Tak przecież postąpił Microsoft z Playground Games czy Undead Labs. Historia Insomniac Games pokazuje, że współpraca między deweloperem a Sony zawsze układała się genialnie. To właśnie na grach na wyłączność PlayStation ekipa zbudowała swoją pozycję. Przez lata prac nad takimi markami jak Ratchet & Clank czy Resistance duet mógł cieszyć się z wielu sukcesów. Insomniac próbowało jednak swoich sił z innymi wydawcami. Pierwsza multiplatformowa gra studia, czyli stworzone dla EA Fuse, okazało się wielkim niewypałem. Również Song of Deep przeszło bez echa. Później był krótki romans z Microsoftem. Insomniac przygotowało świetne Sunset Overdrive. Niestety gra wyszła w złym momencie, jeszcze w czasie w którym za Xboksem One ciągnął się smród związany z nietrafionymi decyzjami Dona Mattricka. Ostatecznie gra, mimo iż genialna, nie sprzedała się. Studio wróciło do współpracy z Sony i wydało dwie produkcje – remake pierwszego Ratchet & Clank oraz Spider-Man. Po drodze były jeszcze projekty na VR, ale one nie wzbudzają dużego zainteresowania.
Ekipie Insomnia Games z nikim tak dobrze się nie współpracuje jak właśnie z Sony. Czy w takim razie będzie to pierwszy zakup japońskiej korporacji? Być może, ale na drodze jest kilka przeszkód. Przede wszystkim po sukcesie Spider-Man studio ma sporo pieniędzy, a więc jego przejęcie na pewno będzie kosztowne. W Sony zapewne kalkulują czy lepiej wydać dużą kwotę na pewniaka, czyli może przeznaczyć ją na kilka innych ekip. W końcu nawet jeśli Insomniac Games pozostanie studiem niezależnym, prawdopodobnie dalej będzie współpracować z producentem PlayStation. Ewentualnie przejęcie wcale więc nie jest tak oczywiste.
Sony wygrywa na wielu polach z Microsoftem, ale w jednym gatunku od lat dostaje ogromne baty. Są to gry wyścigowe. Polyphony Digital, dawny lider segmentu bardziej symulacyjnych ścigałek, od lat ma ogromny problem z częstotliwością wydawania nowych gier. Evolution Studio z kolei w bólach wydawało DriveClub, co ostatecznie zaowocowało zamknięciem studia. Dla porównania Microsoft ma dwie ekipy odpowiedzialne za wyścigi i obie dostarczają nowe produkcje z zegarmistrzowską precyzją. Nie zmienia tego nawet tegoroczny brak nowej Forzy Motorsport.
Sony ma więc w tym gatunku wiele do nadrobienia. Niestety trudno znaleźć na rynku studio, które miałoby odpowiednią technologię oraz doświadczenie. Do wyboru jest kilku deweloperów zajmujących się symulatorami (np. Slightly Mad Studios), ale Japończykom akurat kopia Polyphony Digital nie jest potrzebna. Wzrok na pewno jest skierowany w stronę producentów bardziej zręcznościowych gier, które będą mogły konkurować z Forzą Horizon. Może w takim razie Codemasters? Na pewno byłaby to duża rzecz, być może nawet zbyt duża. Myślę jednak, że taki kierunek (tj. studio od gier wyścigowych) może być dla Sony atrakcyjny.
Współpraca ze studiem Thatgamecompany była dla Sony bardzo owocna. Przynajmniej w kwestiach wizerunkowych. Brak przedłużenia umowy może sugerować, że finansowo nie było aż tak dobrze. Mimo wszystko wydaje się, że Japończykom może się przydać własne studio nastawione na gry z zacięciem artystycznym. Może to być Thatgamecompany z kolejnymi produkcjami w stylu Journey czy Flower, albo Giant Sparrow nastawione na walking symulatory a’la What Remains of Edith Finch. Problem z takimi grami jest jednak taki, że czas produkcji jest długi, koszty spore, a potencjał komercyjny mniejszy niż może się wydawać. Dla producenta konsoli ważne są jednak kwestie wizerunkowe, a studio z zacięciem artystycznym może to zagwarantować. Sony przerabiało to już z Team ICO. Wprawdzie finansowo było kiepsko, ale zmieniły się również czasy. Możliwe więc, że producent PlayStation wróci do tematu.
Gry wyścigowe to nie jedyne pole, na którym Microsoft ma zdecydowaną przewagę nad Sony. Drugim jest rozgrywka wieloosobowa. W obozie Xboksa można grać w Halo czy Gears of War, z kolei PlayStation do tej pory nie doczekało się własnej marki na podobnym poziomie. Próbował Killzone, ale nigdy nawet nie zbliżył się do popularności hitów z „zielonego” obozu. Historycznie warto wspomnieć o seriach nastawionych tylko na tryb wieloosobowy. Przez lata Sony posiadało studio Zipper Interactive, które odpowiadało za serię SOCOM. Jego najgłośniejszą produkcją był jednak MAG, który słynął z trybu pozwalającego walczyć jednocześnie 256 graczom. Gra nie odniosła jednak wielkiego sukcesu.
Od tego czasu Sony brakuje marki, które mogłaby konkurować z największymi na polu rozgrywki wieloosobowej. PlayStation ma wiele do zaoferowania fanom trybu single player, ale w online do wyboru są tylko gry multiplatformowe. Myślę więc, że Sony mogłoby zacząć szukać nowego studia, które zapełniłoby tę lukę. Potencjalnych kandydatów nie ma jednak zbyt wielu. Luźna myśl – a może Fatshark, twórcy Warhammer: Vermintide? Dwie części tej serii zdobyły całkiem sporą popularność i pokazały, że studio wie o co chodzi z rozgrywką wieloosobową. Być może z możliwościami Sony mogliby zrobić coś ciekawego.
Przejęcie Bluepoint Games na pewno nie byłoby niczym spektakularnym, ale być może okazałoby się dla Sony bardzo intratną decyzją. Za takim kierunkiem przemawia kilka argumentów. Po pierwsze, Bluepoint Games dotychczas bardzo dużo współpracowało z Sony. To właśnie to studio odpowiadało za remaster Shadow of the Colossus. Pomagało również przy portach Uncharted i Gravity Rush. Jak widać, są to specjaliści od prac przy cudzych grach. Nie ma znaczenia czy potrzeba drobnego liftingu, przygotowania wersji na kolejną konsolę czy może stworzenia klasyka od nowa. Bluepoint Games to ludzie, którzy na pewno zrobią to dobrze. Sony z kolei ma niezłe wspomnienia z dużymi remasterami. Nowe wcielenie pierwszego Ratchet & Clank było wielkim sukcesem. Nieźle sprawdziło się również Shadow of the Colossus. Obecnie na PS4 zmierza odrestaurowane MediEvil. Posiadanie w portfolio studia, które mogłoby przygotować imponujące remastery innych klasyków, na pewno byłoby sporą wartością.
Wszystko składa się więc w spójną całość. Sony widzi potencjał w remasterach i ma w portfolio sporo klasyków wartych odrestaurowania. Japończycy mają również doświadczenie przy współpracy z Bluepoint Games. Czy taki mariaż miałby więc sens? Wydaje mi się, że jak najbardziej. Czy jest realny? Plotki głoszą, że obecnie studio przygotowuje remaster Demon’s Souls, które wyszło tylko na PS3. Wcześniej mówiło się również, że amerykańską ekipę mógłby kupić Microsoft. Możliwe więc, że o Bluepoint Games niedługo będzie się mówić nieco więcej. Nie wiemy jednak w jakim kontekście.
Fińskie studio ma na koncie mnóstwo projektów realizowanych dla Sony (m.in. Alienation czy Dead Nation). Obie firmy znają się więc bardzo dobrze. Wiemy również, że deweloper pracuje obecnie nad nowym, wysokobudżetowym IP. Czy będzie ono tworzone dla producenta PlayStation? Dotychczasowa, bardzo długa historia współpracy to właśnie sugeruje. Mamy również Shuhei Yoshide (szef Sony Worldwide Studios), który w maju tego roku chwalił się na Twitterze zdjęciami z wizyty w siedzibie studia. Czy był tam doglądać nowego projektu tworzonego z myślą o PS5? Całkiem możliwe.
Housemarque to studio znane z gier zręcznościowych. Mimo iż obecnie ekipa chce odejść od nich (oficjalnie mówi nawet, że „arcade is dead”), prawdopodobnie w nowej produkcji będzie mocno stawiać na rozbudowany i dopracowany gameplay. Być może Sony przyda się studio, które bardziej stawia na mechanikę niż opowiadanie historii. Na pewno jednak od lat obie firmy blisko współpracują, a więc ewentualne przejęcie wydaje się bardzo możliwe.