Co odróżnia porządne Gwiezdne Wojny od starwarsowego chłamu?

Kamil Ostrowski
2019/12/24 11:00

Gwiezdne Wojny: Skywalker. Odrodzenie to chłam, nie ma co się oszukiwać. Nie wszystko złoto co świeci, nie każde starwarsy są świetne. Pytanie więc brzmi: jak odróżnić porządny gwiezdnowojenny content od chały?

Co odróżnia porządne Gwiezdne Wojny od starwarsowego chłamu?

Chwila po premierze ostatniej części trzeciej trylogii to bardzo dobry moment, aby raz na zawsze ustalić, czego potrzebują starwarsowe dzieła, aby nie przyniosły wstydu gwiezdnowojnemu uniwersum. Po tym jak światło dzienne ujrzało już dziewięć filmów z głównej serii, parę spin-offów, seriali, tona komiksów i masa gier, możemy już chyba wreszcie ustalić, jakie są warunki progowe do tego, aby uznać, że dany twór ze świata Star Wars jest wartościowy, prawda?

Zacznijmy od przyjęcia podstawowego założenia - każde dzieło w świecie Gwiezdnych Wojen ma prawo samodzielnie bronić się na własnych zasadach. Uniwersum stworzone przez George’a Lucasa jest na tyle pojemne, że możliwości potencjalny twórca ma mnóstwo. Można wziąć na warsztat starą republikę ze wszystkimi jej okresami - przed czy po fragmentacji, albo wręcz okres jeszcze wcześniejszy a więc starwarsowa prehistoria, przed wydarzeniami z najnowszej trylogii czy po niej, w centrum wydarzeń czy na odległych rubieżach. Miejsca na opowiedzenie historii związanej ze Star Warsami jest sporo. Swobody jest mnóstwo, można tworzyć filmy akcji, thrillery, horrory czy nawet komedie (moim zdaniem). W świecie gier jest miejsce na przygodówki, strategie i RPGi. Żeby tylko nie robić chały.

Co ciekawe, odpowiedź na pytanie “jak?” w pewnym stopniu uniwersalna dla wszystkich gwiezdnowojennych płodów, czy to mówimy o grze komputerowej, filmie, serialu czy książce. Dzieje się tak, ponieważ istnieje pewna formuła “starwarsowości”, która przesądza o tym czy dane starwarsowe dzieło zawiera w sobie magię czy też jest jej pozbawiona. Kiedy ta magia występuje, dostajemy dzieła bardzo dobre, które wpasowują się w uniwersum, które dokładają swoje do rodziny i uniwersum. Kiedy nie występuje, fani potrafią wręcz udawać, że takiego tworu nie widzą. Wtedy mamy po prostu zwykłe science-fiction z blasterami i mieczami świetlnymi, ale to nie są prawdziwe Gwiezdne Wojny.

GramTV przedstawia:

Star Warsy potrzebują kilku elementów. Po pierwsze, musimy poczuć, że jesteśmy w innym świecie, że przygoda czeka za rogiem, a odmienność świata pozwoli naszej wyobraźni pracować. Krótko mówiąc, potrzebujemy szerokiego horyzontu, a jednocześnie rządzącego się swoimi prawami. Stąd na przykład Mroczne Widmo, chociaż nie pozbawione swoich wad, pozostają pełnoprawnym dziełem “starwarsowym”. Było ono bądź co bądź ogromnym popisem wyobraźni Lucasa, nawet jeżeli sam film potrafił zirytować. Na drugim biegunie jest taki Star Wars Battlefront, który zamyka nas w znanych już schematach i zaprezentowanych wielokrotnie lokacjach. To czyste żerowanie na fanach.

Tutaj dochodzimy do drugiej kwestii. Twórca musi być odważny i nie wchodzić zbyt chętnie na utarte ścieżki. Samą ideą Gwiezdnych Wojen jest przygoda, eksploracja i nieoczekiwane (przecież nie bez powodu mówi się o pierwszej trylogii George’a Lucasa, że należy do grupy kina nowej przygody). Jak możemy oprzeć się o nieznanym, skoro twórca trzyma się sztywno już utartych schematów? Stąd tak bardzo bolała mnie wtórność Przebudzenia Mocy.

Porządne Gwiezdne Wojny nie mogą czerpać bezczelnie z tego, co dostały w spadku. Zauważcie, że najbardziej doceniane twory odseparowywały się od tego, co było, ewentualnie pokazywały tę samą sytuację, ale z innej perspektywy (np. komiksy o Vaderze). Tanie przeciąganie wątków to domena durnych książek zaliczanych do grupy expanded universe, które rzucały Luke’a Skywalkera to tu, to tam, oblekając go oparami spowszednienia. Tymczasem jedna z najlepszych gier osadzonych w świecie Gwiezdnych Wojen, czyli Knights of the Old Republic, zupełnie nie nawiązywała, nawet w małym stopniu, do któregokolwiek z filmów. Nie potrzebowała nic z tego, aby odnieść samodzielny sukces, a przy tym pozostać starwarsowa do cna.

Porażka trzeciej trylogii wynika z korporacyjnego asekuranctwa włodarzy Disney’a. Ogromne oczekiwania sprawiły, że zamiast zaryzykować i dać wolną rękę wizjonerowi, który byłby w stanie udźwignąć odpowiedzialność i stworzyć coś wedle własnej wizji, ze świadomością jakie cechy stanowią o “gwiezdnowojenności”. Nie ma większego znaczenia w którą stronę poszłaby saga pod względem estetycznym, tak długo jak dopuszczono by do głosu przygodę, nieznane i odwagę. Tak uczyniono przecież z Batmanem, którego Christopher Nolan wymyślił na nowo. Możliwe, że zabawa konwencją i łamanie schematów w wydaniu Riana Johnsona, odpowiedzialnego za VIII część po jakimś czasie ułożyłoby się w pewną całość. Albo przeciwnie, zbrzydłoby nam. Przynajmniej wtedy byłaby jakaś szansa, że dostaniemy filmy będące wyrazem czegoś więcej, niż tabelki w Excelu i punkty z listy fan-service’ów do odhaczenia. Starwarsowemu chłamowi mówimy nie. Jeżeli kolejne filmy mają tylko bić wyniki box-office’u, to ja pozostanę przy czekaniu na Mandaloriana.

Komentarze
10
Sanders-sama
Gramowicz
27/12/2019 19:22
Argael napisał:

Jeszcze nie oglądałem The Mandalorian, który jest jedynym nie kreskówkowym projektem, w jaki był zaangażowany Filoni. Czyżby aż taka kicha wyszła?

Niesłuchaj go w ogóle, nie zna się albo zwykły troll. Dzisiaj wyszedł ostatni odcinek i pozamiatał wszystko.

Mam nadzieję że "Zła feministka" co to tam wszystkim rządzi da obu panom wolną rękę, i pozwoli kręcić filmy kinowe.

Argael
Gramowicz
26/12/2019 00:37
Draagontrax napisał:

Niech Filoni lepiej wróci do robienia kreskówek, ponieważ to mu wychodzi bez zaprzeczenia najlepiej. 

Jeszcze nie oglądałem The Mandalorian, który jest jedynym nie kreskówkowym projektem, w jaki był zaangażowany Filoni. Czyżby aż taka kicha wyszła?

Headbangerr
Gramowicz
25/12/2019 00:15

...a porządne Gwiezdne Wojny powstają wtedy, kiedy twórcy słuchają fanów, zamiast myśleć tylko o pieniądzach. To jest jedyne prawdziwe źródło problemu przez ostatnie lata. Oto, jak powinno wyglądać podejście do tego tematu: https://www.youtube.com/watch?v=lKxBPBmNOd8 . To dlatego jemu się udało, a Kathlyn, Rianowi i JJ nie.




Trwa Wczytywanie