Łowca wrócił z emerytury - recenzja Oddworld: Stranger's Wrath [SWITCH]

Jakub Zagalski
2020/02/04 10:30
0
0

Nawet jeśli nikt nie czekał na port 9-letniego remastera 15-letniej gry (sic!), to i tak posiadacze Switcha nie powinni od razu skreślać Oddworld: Stranger's Wrath.

Krótka lekcja historii, bo akurat w przypadku tej gry trzeba nieco nakreślić kontekst i burzliwe dzieje. Od premiery Oddworld: Stranger's Wrath na pierwszego Xboksa minęło już 15 lat. Była to jedna z tych gier, która wyróżniała się na tle konkurencji, była chwalona przez krytyków i graczy. Ale zachwyty i branżowe nagrody nie szły w parze ze sprzedażą. Po kilku latach pudełko z Oddworld: Stranger's Wrath miało u siebie jakieś 600 tysięcy osób, co dla EA (wydawca) było klapą.

Jedną generację później postanowiono dać Strangerowi drugą szansę i odświeżyć go popularnym zabiegiem zwanym "remaster HD". Wkrótce nastąpił wysyp portów na wszystkie możliwe platformy. Z Ouya włącznie. Obiecywano nawet wersję na Wii U, ale wyszło jak z Aliens: Colonial Marines (czyli wcale) i dopiero Switch stał się pierwszą konsolą Nintendo, na której można pograć w Oddworld: Stranger's Wrath. Bez HD w oficjalnym tytule, ale to oczywiście ta nowsza wersja.

Czy warto? Tak, choć nawet ładniejsze niż kiedyś tekstury, zabawy z antyaliasingiem (zaskoczyły mnie takie opcje w ustawieniach) i inne kosmetyczne zmiany graficzne nie są w stanie ukryć podstawowego faktu – ta gra ma 15 lat.

Łowca wrócił z emerytury - recenzja Oddworld: Stranger's Wrath [SWITCH]

Widać to w animacjach postaci, modelach i projektach poziomów, braku przywiązaniu do detali, powtarzalnych NPC-ach. Także pomysł na rozgrywkę, który 15 lat temu robił wrażenie świeżością i pomysłowością, siłą rzeczy nie ma dziś takiej samej mocy. Ale jeżeli nigdy wcześniej nie zetknęliście się z Strangerem i jego dziwacznym światem, a na dodatek cierpicie na brak przenośnych FPS-ów (pięta achillesowa Switcha), to zakup Oddworld: Stranger's Wrath jest do poważnego rozważenia.

Tak jak w innych grach serii Oddworld, także i tutaj prawdziwa siła drzemie w nietuzinkowym świecie, bohaterach i humorze. Estetycznie mamy do czynienia z mieszanką westernu i science fiction, choć Oddworld: Stranger's Wrath zdecydowanie bliżej do serialowego FireFly niż Red Dead Redemption. Tytułowy Stranger to łowca nagród, który mimo podobieństw do takiego Clinta Eastwooda, bije go na głowę praktycznie pod każdym względem. Eastwood może i miał fachowe ponczo i kapelusz, a jego rewolwer nigdy nie chybiał. Ale to Stranger potrafi robić podwójny skok i obsługuje "dwulufową" kuszę, strzelającą żywą amunicją.

I tu dochodzimy do sedna, bo choć z początku Oddworld: Stranger's Wrath może się wydawać zręcznościówką TPP, jakich nie brakowało na konsolach szóstej generacji, to Oddworld Inhabitants położyli ogromny nacisk na elementy charakterystyczne dla gatunku FPS. A łapanie i używanie różnych przedstawicieli lokalnej fauny jako amunicji do kuszy, to jeden z najfajniejszych patentów w tej grze.

GramTV przedstawia:

Jedne zwierzaki wybuchają, inne rażą prądem, trzecie gryzą. Można strzelać bezpośrednio jak z karabinu albo zastawiać pułapki, a projekty lokacji i mnogość przeciwników zachęcają, by próbować różnych sposobów na ukończenie misji. Czyli złapanie złoczyńcy, za którego wyznaczono nagrodę. Jak w klasycznych westernach – nieszczęśnik może być żywy lub martwy. Ten pierwszy wariant jest o wiele trudniejszy do zrealizowania, ale też znacznie bardziej opłacalny.

Pieniądze z nagrody przeznaczamy na ulepszanie broni i ekwipunku, a i scenariusz zawiera pewną motywację, by uzbierać sporą sumkę moolah. Nie będę zdradzał fabuły nawet po 15 latach, ale warto podkreślić, że akcja powoli się rozkręca i przybiera nieoczekiwany obrót, który skutecznie motywuje do dalszej zabawy. Gra nie jest długa (10-12 godzin głównego wątku), ale jeżeli komuś szczególnie przypadnie do gustu ta mieszanka FPS, platformówki i symbolicznej skradanki, to znajdzie tu zabawę na drugie tyle.

Oddworld: Stranger's Wrath w moim wydaniu z eShopu zawiera polskie napisy, ale tłumaczenie jest niekompletne. Komunikaty w menu (na marginesie - bardzo archaicznym i niewygodnym) i dialogi w cutscenkach są przełożone na nasz język, ale już kwestie wypowiadane przez NPC-ów poza filmikami nie. Już na samym początku doprowadza to do sytuacji, że wchodzę do sklepu i odpala się skrypt - Stranger pyta o doktora i dostaje odpowiedź, a tłumaczenie żadnej z linijek tego dialogu nie pojawia się na ekranie.

Oddworld: Stranger's Wrath to jedna z ciekawszych i komercyjnie niedocenionych gier swojej epoki, która mimo 15 lat na karku potrafi zaciekawić oryginalnością i pomysłowością. Czuć w tym projekcie pasję i chęć wyrwania się z gatunkowych ram. Grając na Switchu nie miałem wrażenia, że ładniejsze tekstury trzymają się na nostalgii, a krótsze loadingi to największa zaleta. Polowania na dziwacznych zbirów i odkrywanie zawiłości świata Strangera ciągle dostarcza sporo zabawy. Sympatyczny powrót do przeszłości nie tylko dla zgredów.

Sprawdź ofertę dla graczy w naszym sklepie

7,0
Stranger nie będzie idolem nowego pokolenia, ale wzbudza szacunek
Plusy
  • Stranger i jego świat
  • Żywa amunicja
  • Humor
  • Gatunkowa mieszanka
  • Polska wersja językowa
Minusy
  • Drobne spadki płynności
  • 15 lat na karku robi swoje
  • Toporne menu
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!