Chociaż jest to wyraźny przykład niewykorzystanego potencjału, są powody dla których warto sięgnąć po Liberated.
Chociaż jest to wyraźny przykład niewykorzystanego potencjału, są powody dla których warto sięgnąć po Liberated.
Gdybym w styczniu miał typować potencjalnie najciekawsze polskie indyki 2020 roku, Liberated na pewno znalazło by się wysoko na liście. Gra większość kampanii promocyjnej spędziła na mniejszych i większych targach growych, gdzie zazwyczaj robiła dobre wrażenie. Czułem więc, że to może być coś nietuzinkowego. Nieoczekiwany powiew świeżości, a może nawet nowa globalna gwiazda polskiej sceny indie. Po ograniu pełnej wersji wiem, że po części miałem rację. To faktycznie coś nietypowego i na pewnych poziomach innowacyjnego. Wiem też, że tego wszystkiego jest zdecydowanie zbyt mało jak na możliwości. Liberated zapisze się więc w historii gamedev-u w rozdziale pt. niewykorzystany potencjał.
Fabuła produkcji studia Atomic Wolf opowiada o świecie przyszłości, o którym ciągle nie wiemy czy nie czeka nas za kilka lat. To orwellowska wizja kraju pełnego inwigilacji i skazywania nie tylko za przestępstwa, ale również ich możliwość. Postać, którą zaczynamy zabawę nie jest głównym bohaterem. Nie ma zresztą jednego protagonisty, a w czasie wszystkich czterech rozdziałów pokierujemy kilkoma osobami. Ta, od której zaczynamy to haker, który ma zdolności bardzo niebezpieczne dla władzy – potrafi dostać się do zabezpieczonych systemów, które skrywają mnóstwo danych na temat obywateli. Nie po drodze mu jednak z rządem, przez co musi uciekać. Pomagają mu w tym ludzie z tajnej organizacji Liberated. To ona pod osłoną nocy walczy o wolność i przerwanie wiecznej inwigilacji.
W drugim rozdziale role się jednak odwracają. Teraz sterujemy policjantem, który bierze udział w akcji eksterminacji bazy Liberated. Wspominam o tym dlatego, że do końca gry będziemy kilka razy zmieniać strony barykady. To zresztą jeden z moich zarzutów do scenariusza – trudno powiedzieć po jakiej stronie w ogóle jesteśmy. Tym bardziej, że fabuła rozwija kilka wątków, między innymi zamach terrorystyczny od którego zaczął się program masowego inwigilowania obywateli. Gra nie staje więc po jednej stronie tylko skacze między nimi, pokazując konflikt z różnych perspektyw. Nic tutaj nie jest oczywiste, a zakończenie to, przynajmniej moim zdaniem, bardzo celny komentarz do naszej rzeczywistości. On na pewno będzie dobrą nagrodą dla tych, którzy wytrwają do napisów końcowych.
Szkoda jednak, że pozostała część scenariusza stoi na niskim poziomie. Dialogi są kiepsko napisane, postacie schematyczne, a tempo zbyt szybkie, przez co momentami można się pogubić w tym kto jest kim. Przyznam szczerze, że niekiedy postacie jakie się pojawiały były dla mnie sporym zaskoczeniem. Pewnie wcześniej zostały przedstawione, ale zbyt słabo, aby w głowie został ślad pamięciowy. Najgorsze jednak, że historia jest bardzo oczywista, w niczym nie zaskakuje i jedynie powiela do bólu ograne schematy. Wspomniane wyżej zakończenie to jedyna rzecz w warstwie fabularnej, która jest warta zainteresowania. Cała reszta to opowieść, którą można przewidzieć przed rozpoczęciem zabawy. Niech każdy więc wyobrazi sobie najbardziej oczywiste elementy takiego orwellowskiego świata – inwigilujący obywateli rząd i tajna organizacja, która próbuje z nim walczyć. Nie trudno się domyślić kto kogo zdradził, kto odpowiadał za rozpoczynający wszystko atak terrorystyczny i jak skończy się próba ujawnienia największych tajemnic władzy. Wymyślcie najbardziej oklepane odpowiedzi. Takie jest właśnie Liberated.
Tak oczywisty scenariusz został jednak opakowany w oryginalną narrację. Liberated przedstawione jest w formie komiksu. Widzimy więc dwie kartki i podział na okienka, między którymi skaczemy, aby obejrzeć kolejne prezentujące opowieść. Wprawdzie nawiązania do komiksów nie są niczym nowym w grach, ale ekipa Atomic Wolf zrobiła to znacznie lepiej niż ktokolwiek wcześniej. To jeden z głównych powodów, dla których warto sprawdzić Liberated. Należy wtedy docenić ogrom pracy włożony w warstwę wizualną. Szkoda tylko, że art style opiera się głównie na czerni i szarości. To dosyć mocno zmniejsza czytelność. Istnieje więc pole do poprawy, ale i tak warto pozytywnie ocenić ten aspekt gry.
Mimo iż fabuła przedstawiona jest w postaci komiksowych okienek, w Liberated nie brakuje elementów akcji. Niektóre pola, zamiast zaprezentować dialogi, pozwalają nam przejąć kontrolę nad bohaterem. Ten z kolei ma tzw. syndrom kaczki. Otóż ptak ten cechuje się wszechstronnością. Potrafi pływać, nurkować, latać czy biegać. Mało kto w świecie zwierząt może pochwalić się takim wachlarzem umiejętności. Z Liberated jest podobnie. Pojawia się walka za pomocą broni palnej, mini-gierki (głównie hakowanie), skradanie czy elementy platformowe. Kaczka jednak, mimo iż potrafi wiele, we wszystkim jest kiepska. Produkcja Atomic Wolf ma podobnie – żaden z tych elementów nie jest należycie dopracowany i wyeksponowany. Żaden też nie nadawałby się na podstawę gry wideo. Weźmy za przykład skradanie. Jeśli już jest okazja do tego, jest to dosyć nudne. Spokojne poruszanie się, aby nie przyciągnąć uwagi wroga, jest powolne i mało ekscytujące. Do tego poziomy są proste jak budowa cepa, a więc nie ma potrzeby kombinować. Równie dobrze można wyciągnąć broń i strzelić w głowę wroga. Ciałami też nie trzeba się martwić, bo pozostali przeciwnicy ich nie widzą albo po prostu ignorują.
Po co więc w to grać? Po powyższej recenzji Liberated może się jawić jako połączenie kiepskiej historii z przeciętną mechaniką. Coś ma jednak w sobie ta gra co sprawia, że trzymała mnie przy konsoli. Na pewno w jakimś stopniu było to tempo rozgrywki. Tutaj nie ma zbyt wielu niepotrzebnych przestojów. Nawet fragmenty nastawione na opowiadanie historii były dosyć sprawne, przez co nie natrafiłem na przegadane momenty (z drugiej strony wiele rzeczy zostało przedstawione bardzo płytko). Do tego wszystkiego, od pierwszej do ostatniej minuty, świetne wrażenie robi to jak opakowano tę grę w interaktywny komiks. Były już produkcje, które to robiły (przed laty Comic Jumper czy ostatnio Fury Unleashed), ale żadna nie zagłębiła się w ten pomysł tak mocno.
Warto więc zagrać? Na pewno tak. Czy warto kupić już teraz? Co do tego mam pewne wątpliwości. Libereted to bez wątpienia oryginalna gra, która potrafi zachwycić sposobem narracji. To jednocześnie przeciętna historia połączona z rozgrywką na tym samym poziomie. Jak piękne opakowanie pustego kartonu. Brzmi to mało zachęcająco, ale rozbierając na czynniki pierwsze Liberated takie właśnie jest. Czuję się więc mocno rozczarowany, bo główny pomysł na ten tytuł jest świetny i, co najważniejsze, wykonany na wysokim poziomie. Gra kontrastów. Niestety.