W polskiej branży da się zauważyć pewien schemat, który świetnie sprawdza się przy nowych studiach. Identyczną drogą idzie WeirdFish. Tu również skończy się na sukcesie?
W polskiej branży da się zauważyć pewien schemat, który świetnie sprawdza się przy nowych studiach. Identyczną drogą idzie WeirdFish. Tu również skończy się na sukcesie?
Utworzenie w Polsce nowego studia od kilku lat nie jest wielkim wydarzeniem. Nowe ekipy powstają jak grzyby po deszczu, a więc nie ma się specjalnie czym ekscytować. Są jednak wyjątki. To studia, w których od początku widać ogromny potencjał do tego, aby szybko wejść do pierwszej ligi krajowego gamedev-u. Nie zawsze wiąże się to z pracami nad grą AAA, ale kilkumilionowe budżety też robią wrażenie. Co jest sygnałem, że warto się takim zespołem zainteresować? Przede wszystkim skład osobowy. Mówimy tutaj o studiach zakładanych przez weteranów, osoby które w portfolio mają wiele znanych produkcji. Pierwszym takim studiem było wrocławskie Strange New Things. Zespół stworzony przez Pawła Zawodnego, przez lata jedną z najważniejszych postaci w Techlandzie, szybko został kupiony przez CD Projekt RED. Kolejny przykład to Creepy Jar, założone również przez osoby związane z producentem Call of Juarez i Dying Light. W tym jednak przypadku to byli pracownicy warszawskiego oddziału. O skali sukcesu ich Green Hell pisałem w zeszłym miesiącu. Ostatnie tego typu studio to Starward Industries, które przymierza się do wejścia na giełdę. Obecnie weterani między innymi krakowskiego CD Projektu RED pracują nad produkcją opartą o prozę Stanisława Lema.
Kolejnym deweloperem idącym podobną drogą jest WeidFish. Studio powstało niedawno (październik 2019 roku), ale szybko zrobiło się o nim głośno, głównie ze względu na planowane wejście na giełdę. Za jego stworzenie odpowiadają Marek Soból i Wiktor Szymański. Obaj znają się z Techlandu, w którym pracowali nad takimi grami jak Dead Island, Dying Light czy Dying Light 2. Pierwszy zarządzał warszawskim oddziałem studia, był również głównym level designerem. Po odejściu przez 3 lata pracował jako projektant poziomów w Creepy Jar. Był też jednym z założycieli tego studia. Drugi z kolei, jako lead level designer, zajmował się nieogłoszonym projektem gry RPG, która powstaje w warszawskim biurze Techlandu. Obecnie założone przez nich studio liczy 11 osób. Wiele z nich ma kilkunastoletnie doświadczenie w branży. Dodatkowo zespół WeirdFish wspiera drugie tyle specjalistów z zewnątrz.
Debiutancki projekt studia nie został jeszcze ogłoszony. W rozmowie ze studiem udało mi się jednak zdobyć wiele informacji i materiałów, które znajdziecie poniżej. Są to między innymi pierwsze, wcześniej niepublikowane screeny prezentujące grę. Pod względem stylistyki najbliżej jej do Void Bastards. To właśnie na tym tytule wzorowali się twórcy i podają go, aby wyjaśnić swój kierunek artystyczny. W pierwszej grze WeirdFish ważne więc będą nawiązania do komiksów. Pojawią się charakterystyczne dla tego stylu dymki czy onomatopeje. Na pytanie o ewentualne podobieństwa do Borderlands Marek Soból zdradził mi, że podoba mu się jak Gearbox Software prezentuje bossów w tej grze. Możliwe więc, że jego gra również będzie posiadać coś takiego. Nie powinniśmy się jednak doszukiwać ewentualnych podobieństw w rozgrywce. WeirdFish tworzy coś zupełnie innego.
No właśnie, czym w takim razie będzie debiutancka produkcja bohatera tego tekstu? Z grubsza będzie to sandbox w świecie science-fiction. Akcja nie przenosi się jednak na planety, a rozgrywa w przestrzeni kosmicznej. Większość czasu spędzimy na naszym statku, z którego od czasu do czasu zejdziemy na powierzchnię jakiejś asteroidy, aby zebrać surowce. Będzie to więc przede wszystkim sandbox nastawiony na wolność w tworzeniu i rozbudowanie własnego środka transportu. Nie mówimy więc o klasycznej „piaskownicy”, w której odhaczamy kolejne kropki na mapie symbolizujące nowe misje. WeirdFish stawia na coś innego – swobodę, eksplorację i tworzenie. Na dalszy plan zejdzie również fabuła. Na razie nie pojawiają się wzmianki o elementach survivalowych, ale być może one również odegrają jakąś rolę. Doświadczenie Marka Sobóla z pracy nad Green Hell na pewno się przyda.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!