Recenzja wielkiego finału Chilling Adventures of Sabrina. Złe dobrego końce. Bardzo, bardzo złe końce. Tragiczne w sumie.

Kamil Ostorwski
2021/01/30 11:10

Z najciekawszej niespodzianki do największego upadku ostatnich lat. Sabrina jako całość jest po prostu koszmarna. I to nie w dobrym znaczeniu tego słowa.

Recenzja wielkiego finału Chilling Adventures of Sabrina. Złe dobrego końce. Bardzo, bardzo złe końce. Tragiczne w sumie.

Są seriale nudne. Takie, które sprawiają, że odchodząc od telewizora człowiek zastanawia się nad wszystkim, co mógł robić w tym czasie, a zamiast tego zmarnował niewielki ułamek, ale jak cennego żywota. Są seriale zwyczajnie złe. Po ich obejrzeniu nie można się oprzeć wrażeniu, że coś nie zagrało, że twórcy zagrali niewłaściwą melodię, zafałszowali, albo nawet fatalnie pogubili się w trakcie odgrywania melodii. Są wreszcie seriale straszliwie bolesne. Tak złe, że podczas seansu człowiek mimowolnie przygryza zęby. Tak durne, że poczucie “second hand cringe’u” owija się wokół widza jak boa dusiciel. I to nie z uwagi na to, co robią główni bohaterowie, ale ze względu na myśl, że ktoś nieironicznie uznał, że tworzy materiał zdatny do transmisji na ekrany. Takim serialem w ogólnym rozrachunku jest The Chilling Adventures of Sabrina.

Nie da się tego ująć w sposób delikatny. Scenarzyści i reżyserowie skrzywdzili miliony ludzi na całym świecie. To nie jest kwestia tego, że jestem uprzedzony, że wadzą mi elementy “liberalno-wychowawcze”, takie jak wkładanie w usta bohaterów fragmentów ulotek o niebinarności, równouprawnieniu i tych podobnych kwestiach. Naprawdę kibicowałem The Chilling Adventures of Sabrina, więc tym bardziej mi wadzi, jak nisko upadł ten serial. O ile początek był nawet przyjemny i świeży, o czym pisałem zarówno w recenzji pierwszego jak i drugiego sezonu, tak końcówka tej produkcji to po prostu nieznośny gniot.

Czwarty sezon skupia się wokół problemów jakie wywołał Ojciec Blackwood, przyzywając pradawnych - rodzaj spersonifikowanych kosmicznych sił, które mają na celu rzecz jasna zniszczenie świata, a przede wszystkim Sabriny, bo w sumie czemu nie. Każdy odcinek to walka z jednym z pradawnych. Część z nich przybiera bardzo ludzki wymiar, chociażby w postaci wędrowca szukającego schronienia i masakrującego każdego, kto mu jego nie udzieli, a inne są zdecydowanie nieco bardziej abstrakcyjne, jak otchłań, która objawia się a to w formie umownej, a to w rozmowach między bohaterami, a to jako coś w rodzaju magicznej siły. Jak to w Sabrinie, fabuła szybko staje się mocno zagmatwana i oparta o bardzo specyficzne założenia, które musimy przyjąć za pewnik i nie wnikać za mocno w sens tego, co scenarzyści starają się nam przekazać ustami bohaterów. Jeżeli coś nie ma sensu, ale któryś z bohaterów tak mówi, to musimy po prostu to zaakceptować. Takie są zasady sabrinowego świata. Kapisci?

GramTV przedstawia:

Czwarty sezon jest jeszcze bardziej pogmatwany od poprzednich. W poprzednich seriach umowność i szaleństwo aż tak mocno mnie nie irytowały, bo nabrałem ogromnego dystansu i zgodziłem się na zasady zabawy, które przedstawili mi showrunnerzy. Zwariowane, tak. Pozornie bez sensu, owszem. Ale pozostające w pewnych ramach i doprawiające serial w ramach koncepcji, która mimo pozornego bezsensu, jednak się broniła. Tym razem z przykrością stwierdzam, że cały ten bezsens stracił zupełnie swój urok. Scenarzyści tym razem posuwają się już tak absurdalnie daleko, że widzowi aż ciężko jest uwierzyć w bzdury które plotą poszczególne postaci, w dziwaczne decyzje jakie podejmują. Ta sama bolączka trawi arcywrogów - poszczególni pradawni zdają się być niemalże sparodiowanymi wersjami prawdziwych, przedwiecznych bogów, którzy zagościli na dobre w popkulturze za sprawą H.P. Lovecrafta (do którego zresztą nie brakuje w tym sezonie bardzo bezpośrednich odniesień).

Jakby głupot i nieścisłości scenariuszowo-osobowościowych nie było dosyć, to w czwartym sezonie osoby odpowiadające w Sabrinie za fabułę i dialogi polecieli już absolutnie po bandzie. Główni bohaterowie przestali być w dużej części w ogóle osobami, a stali się frazesami z ulotek i artykułów o rozmaitych tematach społecznych. Męskie postacie istnieją tylko po to, żeby można było im powiedzieć w jaki sposób mogą wzorcowo wspierać kobiety/czarnych/niebinarnych i tak dalej. Nie ma w tym nic złego, kiedy to jest robione w sposób naturalny, ale tutaj jest to tak okropnie sztuczne, że miałem wrażenie, jakbym czytał wyjątkowo julkowy wątek na Twitterze. Poszczególne postaci, które nawet lubiłem, zostały tak ograbione ze swoich charakterów, że zostały po nich tylko puste skorupy do wygłaszania komunałów. Okropieństwo.

Całemu sezonowi towarzyszy ten straszliwy cringe o którym wspominałem wcześniej. Uczciwie przyznam że momentami musiałem przerywać seans, żeby zwyczajnie odpocząć. Wracałem po jakimś czasie i niejednokrotnie nie byłem w stanie przebrnąć nawet przez jeden pełen epizod. Im dalej w las, tym było tylko gorzej. Zdarzyło się w finałowym sezonie parę momentów podczas oglądania których byłem delikatnie zaintrygowany, ale po dwóch czy trzech minutach wszystko było zaprzepaszczone. Pozostawała tylko świadomość, że kiedyś The Chilling Adventures of Sabrina było całkiem niezłym serialem, który chociaż specyficzny i balansujący na granicy kiczu, tak potrafił się podobać. Końcówka nie tylko nie obroniła się, ale też pogrążyła dobre złego początki. Nie jestem już w stanie nawet wspominać Sabriny jako serialu, który nieźle się zapowiadał. Za parę lat będę pamiętał tylko to, jak źle się skończył. Porażka na całej linii.

2,5
Czwarty sezon Sabriny jest po prostu okropnie, okropnie zły. Nic z tego co było dobre się nie ostało, a wszystkie wady zostały pogłębione do granic.
Plusy
  • Momentami widać przebłyski minionego klimatu
Minusy
  • Ale przez zdecydowaną większość czasu serial jest po prostu tragicznie zły
  • Okropne dialogi i postaci będące tylko pustymi kukłami
  • Ani to śmieszne, ani to straszne, ani to przygodowe
  • Fatalne wplatanie tysiąca różnych wątków "wychowawczych". Serial nachalnie wciska widzom jak wzorcowo traktować: kobiety, osoby niebinarne, LGBT, osoby czarne. Czułem się jakbym czytał ulotkę "jak nikogo nie urazić"
Komentarze
45
Gregario
Gramowicz
09/02/2021 06:15
Bifek napisał:

Tu Ci mogę odpowiedzieć. Jeden bardzo prosty przykład, jeśli ktoś jest Twórcą czegokolwiek i zwyczajnie jest kiepski to nie można go skrytykować ponieważ zaraz jesteś heteroświrem czy jak to tam sobie wymyślili. I każda rozmowa na forum jest sprowadzana przez obrońców danej osoby do tego właśnie tematu.

Generalnie co byś nie powiedział na temat osoby o odmiennej orientacji czy trans czy cokolwiek to jeśli będzie to negatywne i jest to osoba ogólnie znana to zawsze jesteś gnojony i wszystko zbiega się do tego że wygłaszasz swoją negatywną opinię bo ta osoba w jakiś sposób jest inna a nie to co zrobiła jest gniotem.

Cóż za miła odmiana :) W końcu ktoś, kto umie napisać parę zdań z sensem, zamiast klepać w kółko te same hasła, których w dodatku nie rozumie.
Rozumiem, o co ci chodzi. Rozumiem też argumenty drugiej strony. Wszystko generalnie sprowadza się do tego, co jest krytykowane i jak.
Jeśli oceniamy aktorów (wspomniałeś o Oscarach, więc będę starał się trzymać tego przykładu) za ich grę aktorską, to nie ma żadnego problemu. Nie ma nic złego w cywilizowanym wyrażaniu swojej opinii, nawet kiedy nie jest ona pozytywna. Wiadomo, że aktorzy raz grają lepiej, raz gorzej - jak to w życiu. Problemem są jednak komentarze, które dotyczą nie gry aktorskiej, a np. koloru skóry aktora. Od razu przypominają mi się recenzje i opinie o filmowej "Mrocznej Wieży", w których głównym, albo jednym z głównych problemów filmu był kolor skóry głównego bohatera. Widziałem ten film i powiem tak - kolor skóry Rolanda nie był żadnym problemem, a film był beznadziejnie słaby.
To samo jest przy postaciach nieheteronormatywnych w filmach, które są krytykowane tylko dlatego, że się w nim pojawiły. Pojawia się taka postać, pojawiają się komentarze, że jest to "wciskanie mniejszości", albo (jeden z moich ulubionych) że "pojawienie się takiej postaci nie miało uzasadnienia fabularnego" :D Jakby w prawdziwym świecie takie osoby nie istniały i nie można ich było spotkać np. po prostu na ulicy.
A jeszcze można wspomnieć o całej gamie niby merytorycznych komentarzach, ale pisanych w tak prymitywny, obrzydliwy sposób, że trudno się dziwić, że ich autorzy są -jak to ująłeś- gnojeni. Nie można być chamskim dla innych i liczyć na miłe traktowanie ze strony reszty. Ta sama zasada działa w przypadku tolerancji.

To tak samo jak zasady Oskarów ten sam temat, to jest uprzywilejowanie - nie liczy się talent, nie liczy się kunszt reżysera, scenarzystów, aktorów itd. ważne, że ma być ktoś homo lub inny, kobieta, czarny ( czemu nie żółty? ) itd. w przeciwnym wypadku nawet wybitne dzieło nie załapie się do oskarów. Więc proszę powiedz mi czy to nie jest u przywilejowanie?

Nie śledzę ostatnio Oscarów, ale dość powszechną wiedzą jest to, że podczas tych nagród faworyzowani są biali aktorzy i aby się o tym przekonać, wystarczy zerknąć np. na listę nominowanych aktorów z zeszłego roku. Za taki stan odpowiedzialna jest skostniała Akademia Filmowa, bo nie podejrzewam białych aktorów o monopol na dobrą grę aktorską. Innym problemem jest to, że np. osoby o innym niż biała kolorze skóry, nie dostają takich ról i nie grają filmach, które później mają realną szansę na wywalczenie Oscara.

Co do samego serialu to nie dałem rady obejrzeć go do końca, całe szczęscie było CP2077 to jest coś ciekawego do roboty... moja żona obejrzała Sabrinę do końca i powiedziała, ze było ciężko. Jest tolerancyjna bardziej niż ja ale powiedziała, że rzyga tą papką LGBT wciskaną wszędzie na siłę.

A tak z ciekawości, czy jak oglądaliście ten serial, to wzięliście poprawkę na to, że jest on kierowany do młodzieży? No wiesz, przejaskrawione sytuacje, przedstawianie różnych rzeczy wprost itp. Ja ze swoją "sympatią" do młodzieżowych seriali, pewnie też bym nie dotrwał do ostatniego odcinka :D

BTW. Żeby nie było, przeżyłem i jakoś nie marudziłem przy 2 homoseksualistach w Old Guard ;) więc nie myśl, że mam coś przeciwko przeciw normalnym ludziom.

Nie musiałeś tego pisać :)

Bifek
Gramowicz
07/02/2021 10:16
Gregario napisał:

Powtarzasz hasła o tworzeniu nowych uprzywilejowanych grup pod pretekstem walki o równość, więc pytam się ciebie, jakie przywileje ma w Polsce grupa osób nieheteronormatywnych? A może nie rozumiesz słowa nieheteronormatywni? Chodzi mi o mniejszości seksualnie, osoby o innej orientacji niż heteroseksualna np. osoby LGBT.

Tu Ci mogę odpowiedzieć. Jeden bardzo prosty przykład, jeśli ktoś jest Twórcą czegokolwiek i zwyczajnie jest kiepski to nie można go skrytykować ponieważ zaraz jesteś heteroświrem czy jak to tam sobie wymyślili. I każda rozmowa na forum jest sprowadzana przez obrońców danej osoby do tego właśnie tematu.

Generalnie co byś nie powiedział na temat osoby o odmiennej orientacji czy trans czy cokolwiek to jeśli będzie to negatywne i jest to osoba ogólnie znana to zawsze jesteś gnojony i wszystko zbiega się do tego że wygłaszasz swoją negatywną opinię bo ta osoba w jakiś sposób jest inna a nie to co zrobiła jest gniotem. 

To tak samo jak zasady Oskarów ten sam temat, to jest uprzywilejowanie - nie liczy się talent, nie liczy się kunszt reżysera, scenarzystów, aktorów itd. ważne, że ma być ktoś homo lub inny, kobieta, czarny ( czemu nie żółty? ) itd. w przeciwnym wypadku nawet wybitne dzieło nie załapie się do oskarów. Więc proszę powiedz mi czy to nie jest u przywilejowanie? 

Co do samego serialu to nie dałem rady obejrzeć go do końca, całe szczęscie było CP2077 to jest coś ciekawego do roboty... moja żona obejrzała Sabrinę do końca i powiedziała, ze było ciężko. Jest tolerancyjna bardziej niż ja ale powiedziała, że rzyga tą papką LGBT wciskaną wszędzie na siłę. 

BTW. Żeby nie było, przeżyłem i jakoś nie marudziłem przy 2 homoseksualistach w Old Guard ;) więc nie myśl, że mam coś przeciwko przeciw normalnym ludziom.

Headbangerr
Gramowicz
06/02/2021 20:49
Gregario napisał:

Doskonale cię rozumiem. Nie jest ich wielu, ale jest na gramie parę takich osób, które widząc tekst o czymś "kontrowersyjnym", muszą go kliknąć i wygłosić swoje rytualne tyrady 

Dokładnie. Nawet, kiedy dyskusja w komentarzach zaczyna się od opinii na temat serialu i stara się ich trzymać, tacy osobnicy, gotowi na wygłaszanie tyrad i prowadzenie krucjat, rzadko są samym serialem zainteresowani, bardziej interesuje ich kierowanie dyskusji na inne tory. Poznać ich najłatwiej po ilości produkowanego tekstu. Uważają najwyraźniej, że ich słowa to szczere złoto, przed którym ciemny tłum winien klękać.

Nie wiem, co jest zabawniejsze: czy jak osoba, która sama kilkukrotnie mnie zaczepiała (abym zwrócił na nią uwagę), pisze o mojej "potrzebie atencji"; 

W prawdzie nie do mnie są kierowane te słowa, jednak - z jakiegoś względu - uznałem je za zabawne.




Trwa Wczytywanie