Czerwony lotos to książka, którą czyta się jednym tchem. Początek zwiastuje co prawdą napisaną na oklepanych motywach historię, lecz po kilkudziesięciu stronach zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że poszczególne wątki mogą potoczyć się zupełnie inaczej niż przewidywaliśmy. Arkady Saulski niewątpliwie zaskakuje i praktycznie do samego końca trudno przewiedzieć, jak zakończą się losy głównych bohaterów. Zaintrygowani? To przybliżmy tło fabularne.
O co tu chodzi?
Z okładki nietrudno wywnioskować, że mamy tutaj do czynienia z tytułem adresowanym do fanów takich gier, jak Sekiro: Shadows Die Twice, Ghost of Tsushima czy Nioh. Akcja toczy się bowiem w czasach feudalnej Japonii, lecz – od razu uprzedzam – w Czerwonym lotosie nie brakuje wątków fantastycznych. Na szczęście idealnie komponują się one z całą resztą i nieustannie mamy wrażenie, że to, o czym czytamy na kartach powieści, mogłoby wydarzyć się naprawdę.
Mawiano, że starsze Duchy porywają dzieci, by prać im umysły i szkolić na bezwzględnych wojowników. Twierdzono, że ich dusze zastępuje się demonami, po to by byli bezwzględni w boju, że do ich ciał wplata się zaklęcia. Mówiono wreszcie, że ciała Duchów poddawane są nieodwracalnym przemianom, dzięki czemu ich zmysły są wyostrzone poza zdolności zwykłych śmiertelników.
W każdej bajce, legendzie czy plotce jest ziarno prawdy.
Powyższy fragment pochodzi z oficjalnego opisu przygotowanego przez wydawcę, czyli Fabrykę Słów. Dowiadujemy się z niego również, że Czerwony lotos przedstawia losy Kentaro, czyli owego Ducha, który miał chronić swoją Panią. Nie wchodząc w szczegóły fabularne dodajmy, że niestety, nie udało mu się tego dokonać. W wyniku nieprzewidzianych (zarówno dla Kentaro, jak i samego czytelnika) zdarzeń wojownik otrzymał drugą szansę. Tym razem miał za zadanie chronić członków swojej nowej rodziny. Jak potoczyła się ta historia? Nawet gdybyśmy chcieli to zdradzić, to cóż. Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Koniecznie sięgnijcie po lekturę!
Nadmieńmy także, że w Czerwonym lotosie mamy kilka istotnych wątków fabularnych, które Arkady Saulski umiejętnie ze sobą przeplata, jednocześnie dając nam do zrozumienia, co stanowi główny cel podróży Kentaro i innych postaci. To walka o przyszłość Nipponu. Więcej nie będziemy mówić, ale musimy zaznaczyć, że – tak jak już wcześniej mogliście zresztą przeczytać – autor niejednokrotnie zaskakuje. Uwierzcie, że tu nic nie jest tym, czym się wydaje. Pozory mylą, a każdy dobry bohater może okazać się tym złym lub na odwrót.
Poza tym świat Czerwonego lotosu i tak nie jest do końca ani czarny, ani biały. Możemy się o tym przekonać chociażby na ostatnich stronach recenzowanej powieści, gdzie czyny uważane przez nas za godne podziwu tak naprawdę innym przyniosły więcej szkody niż pożytku. Arkady Saulski tym samym potrafi zaintrygować, skłonić do refleksji i przemyśleń. Zwłaszcza, że nawet Duch, który niczym wiedźmin powinien być wyprany z jakichkolwiek emocji, pod powierzchnią nieokazującego uczuć zabójcy, jest mimo wszystko człowiekiem. Potrafi kochać i nienawidzić. Poszukuje zemsty, odkupienia i chce, by dobro zwyciężyło. Tylko czym jest dobro?
Coś więcej niż czysta rozrywka
Czerwony lotos może sprawiać wrażenie czytadła, lecz w istocie nim nie jest. Owszem, to nadal powieść o charakterze rozrywkowym, która podejmuje jednak mnóstwo istotnych wątków i pokazuje, co tak naprawdę jest ważne w życiu. Czy warto kochać, czy warto się mścić, czy warto poświęcać się dla innych. Udowadnia również, jak bardzo różni się kultura Japończyków od naszej. Dla osób zaznajomionych z historią Kraju Kwitnącej Wiśni nie będzie to oczywiście zaskoczeniem, ale inni czytelnicy mogą być pod wrażeniem tego, do czego zdolny jest Azjata, który okrył się hańbą tudzież przyniósł wstyd rodzinie.
Podsumowanie
Czerwony lotos to książka, która zostaje w pamięci na dłużej. Napisana prostym, ale nie prostackim stylem powieść została skonstruowana tak, by co rusz zaskakiwać czytelnika, choć nie ma mowy o przeładowaniu treści zwrotami akcji. Nie jest ona również przesadnie długa, bo całość zamknięto w 400 stronach wypełnionych po brzegi interesującą historią. Warto dodać, że mamy tutaj do czynienia z pierwszym tomem cyklu Zapiski stali. Z ilu dokładnie? Tego niestety nie ujawniono, ale jeśli pozostałe będą trzymać poziom Czerwonego lotosu, to nie mam nic przeciwko, by była to nawet siedmioczęściowa saga. Oby do premiery kolejnej części!