Twórca Kodu zła w ekspresowym tempie nakręcił swój kolejny horror. Oceniamy, czy jest to godna ekranizacja powieści Stephena Kinga.
Blaszany bębenek
W Strasznym Filmie 3 była taka pamiętna scena, w której George, grany przez Simona Rexa, ma poinformować swoją bratanicę Sue o śmierci jej ulubionej nauczycielki Cindy. Na początku opanowuje emocje, ale po chwili wybucha i krzyczy, że Cindy zginęła, a dodatkowo przejechał psa dziewczynki i wszyscy wokół Sue umierają. Oglądając najnowszy film Osgooda Perkinsa od razu miałem skojarzenie z tą sceną. Tym bardziej że Małpa nie traktuje się poważnie i jest w tym sporo kampu, ironii i samoświadomego kina klasy B, które ma o wiele więcej wspólnego ze wspomnianą trzecią częścią Strasznego Filmu niż z poprzednią produkcją reżysera, czyli wydanym w ubiegłym roku Kodem zła. I do tego jeden z bohaterów mógłby usłyszeć dokładnie te same słowa, jakie usłyszała Sue od swojego wujka. Tak, w Małpie trup ściele się często i gęsto, ale nie w taki sposób, do jakiego przyzwyczaiły nas horrory.
Małpa
Bliźniacy Hall i Bill (Christian Convery) wychowują się bez ojca, który odszedł od rodziny w zagadkowych okolicznościach. Pozostawił po sobie dziwną zabawkę małpy, która po nakręceniu gra w bębenek i ktoś po chwili umiera. Gdy chłopcy odnajdują zabawkę, nie zdają sobie sprawy, że naznaczy ona ich całe późniejsze życie. Gdy jeden z braci przypadkowo zabija bliską mu osobę za pomocą małpki, bliźniacy postanawiają ukryć demonicznego bębniarza z piekła rodem w głębokiej studni. Ponad dwadzieścia lat później Hall (Theo James) wiedzie skromne, spokojne życie z dala od rodziny, w tym nastoletniego syna Peteya (Colin O'Brien), chcąc uchronić go od małpki. Mężczyzna zdaje sobie sprawę, że zabawka może w każdej chwili ponownie pojawić się w jego życiu. Ostatecznie jego przewidywania się spełniają i w tajemniczych okolicznościach ginie jego ciotka Ida. Bill (Theo James) kontaktuje się z Hallem, aby przekonać go do powrotu do miasteczka i odszukania małpy. Obaj nie zdają sobie sprawy, że demony przeszłości powrócą ze zdwojoną siłą. Tym razem jednak Hall musi chronić nie tylko swoje życie, ale również syna.
Do tej pory Osgood Perkins prezentował raczej poważne podejście do horroru, wyróżniając się na tle konkurencji spokojniejszym tempem i budowaniem odpowiedniej atmosfery grozy, a przy tym napięcia, które niewywoływane jest nagłymi jump scare’ami. Zresztą Perkins zaczynał w erze posthorrorów i Kod zła wciąż nosiła znamiona tamtej epoki. Małpa znacząco się więc różni od jego dotychczasowego dorobku i już sam początek pokazuje, że będzie to produkcja pełna humoru, kampu i rozwiązań znanych z kina klasy B lub nawet jeszcze niższych. Do tego szalonego świata idealnie wprowadza prolog, który w prosty, ale skuteczny sposób prezentuje niszczycielskie działania z pozoru dziecięcej zabawki. Dalej jest tylko lepiej i pierwszy akt to mnóstwo śmiechu (scena na pogrzebie), interesującego budowania postaci oraz makabrycznych i pomysłowych śmierci. Aż szkoda, że po tak dobrym początku film zaczyna wytracać swoje tempo i w zasadzie powielać swoją konwencję.
Małpa
Nie oznacza to jednak, że Małpa nie ma nic więcej ciekawego do zaoferowania, ale szybko okazuje się, że ta historia o grzechach ojców, toksycznej męskości i pragnieniu zemsty jest zbyt mało rozwinięta, aby już w połowie nie dopasować wszystkich elementów do siebie. Mimo to film nadal umyślnie nie popycha fabuły do przodu, jedynie sporadycznie racząc nas kolejnymi scenami śmierci. A co gorsza, ginie gdzieś ten specyficzny, przerysowany humor, który wcześniej tak dobrze działał. Wraca dopiero w zakończeniu, gdzie znowu żarty idealnie współgrają z makabrycznymi dokonaniami Małpy, ale w środkowej partii filmu pozostawia to jednak spory niedosyt.
To nie jest zabawka dla dzieci
Cieszy, że Perkins nie sili się na wyjaśnienie genezy Małpy. Wiele horrorów, szczególnie z okresu sprzed dwudziestu lat musiały widzowi wszystko dokładnie tłumaczyć, a daniem głównym było odkrycie przez bohaterów wielkiej zagadki stojącej za śmierciami i kolejnymi zagrożeniami, które na nich czyhają. W Małpie to nie jest istotne i może twórcy pochylą się nad tym w ewentualnej kontynuacji, ale Perkins nie zaprzątał tym sobie głowy, więc jest tu spore pole do popisu dla rozwinięcia tej historii. Tym bardziej że tytułowy bohater mógłby stać się prawdziwym viralem, gdyby tylko bardziej się postarano, a to już krok do nowej M3GAN.
Małpa
GramTV przedstawia:
Theo James konsekwentnie zrywa łatkę przystojniaka z ekranizacji powieści dla młodzieży (w jego przypadku Niezgodnej). W ostatnich latach wybrał sporo interesujących projektów, żeby tylko wspomnieć o Białym Lotosie, Miłość ponad czasem i ostatnio Dżentelmenach. Małpa jest kolejną taką produkcją, która udowadnia, ze jest niezwykle zdolnym aktorem, który czeka na jeszcze poważniejsze filmy, które pozwolą mu sięgnąć po największe nagrody. Szczególnie widać to w finale, gdzie odkrywa jednocześnie role obu braci, którzy skrajnie się od siebie różnią. Dobrze wypada również Tatiana Maslany, jak i Christian Convery, którzy wciela się w młodsze wersje Halla i Billa. Show kradnie Elijah Wood w małej, ale zabawnej roli.
Małpa nie jest więc klasycznym horrorem o tajemniczej zabawce, która zabija ludzi. Jeżeli pójdziecie do kina z nastawieniem, że to jednak bardziej film rozrywkowy z elementami horroru, ale niepolegający na budowaniu napięcia i jump scare’ów, to powinien przypaść Wam do gustu. Niewiele ma również wspólnego z docenionym Kodem zła, ale dla rozwoju kariery Osgooda Perkinsa cieszy taka różnorodność poruszania się w obrębie konkretnego gatunku. Małpę warto więc potraktować przede wszystkim w konwencji komedii, horrorowego pastiszu, który celowo wzdycha do kina klasy B. I właśnie w takich momentach ta produkcja jest najlepsza.
6,5
Małpa to nie klasyczny horror, ale kampowa zabawa z absurdalnymi śmierciami w tle.
Plusy
Niepoważna konwencja, która daleka jest od klasycznego horroru
Sporo udanego humoru i absurdalne śmierci
Intrygująca Małpka jako demoniczne narzędzie mordu
Pierwszy akt to komediowe złoto
Świetna podwójna rola Theo Jamesa
Minusy
Drugi akt traci na tempie, a przy tym nie oferuje aż tylu żartów
Pod względem obranej tematyki już w połowie film mówi wszystko, co ma do zaoferowania
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!