Raz na jakiś czas najtęższe branżowe mózgi wpadną na jakiś pomysł. Czasami jest on rewolucyjny i zmienia obraz świata gier wideo na kilka kolejnych lat. Innym razem jest wręcz przeciwnie. Złych pomysłów niestety nie brakuje i często potrzeba sporo czasu, aby ktoś wreszcie się opanował. Dzisiejszy ranking będzie właśnie o tym - najgorszych pomysłach branży w ostatnich latach (mniej więcej trzech generacjach konsol).
Słabych koncepcji jest sporo, a więc na poniższym zestawieniu mogło czegoś zabraknąć. Jeśli więc macie jakiś dobry pomysł, dajcie znać w komentarzach.
10. NFT
Ranking zaczynamy niepozornie, bo od pomysłu, którego w sumie jeszcze nie ma w mainstreamie. Jedyne o czym możemy mówić to przypadek Stalkera 2. Twórcy ogłosili, że dodadzą do gry elementy NFT, ale po natychmiastowej, bardzo negatywnej reakcji graczy wycofali się z koncepcji. Na ten moment trudno też mówić o pierwszych wdrożeniach. Nie da się jednak ukryć, że NFT i blockchain to rzeczy, które wzbudzają coraz większe zainteresowanie dużych firm z branży. Sprawę może zahamować, a może nawet całkowicie wstrzymać, duże załamanie handlu tokenami. Mimo wszystko na razie niewiele wskazuje na to, aby to był dobry pomysł. NFT ma “potencjał”, aby w takim rankingu być znacznie wyżej, ale póki nie mamy gier, które tego używają, dziesiąte miejsce wydaje się rozsądne.
9. DLC na płytach z grą
Pomysł, który pojawił się dwie generacje temu, kiedy koncepcja DLC stawiała pierwsze kroki. Wówczas płatne, małe dodatki jeszcze wzbudzały sporo negatywnych emocji. Nie pomogło to, że niektórych deweloperów i wydawców poniosła chciwość. Takim przykładem był chociażby BioShock 2, który w formie DLC oferował skórki dla postaci w trybie wieloosobowym. Twórcy tłumaczyli się tak - skoro dotyczy to trybu multiplayer, wszyscy muszą mieć odpowiednie pliki na płycie, aby mogli je zobaczyć. Graczy to jednak nie przekonało. W wielu grach płaciliśmy wręcz tylko za odblokowanie czegoś, co mamy już na nośniku. W czasach, w których DLC dopiero raczkowało taki pomysł bardzo przeszkadzał w promowaniu idei małych rozszerzeń.
8. Aplikacje towarzyszące
Pomysł, który na szczęście nie wywołał dużych szkód, co nie oznacza że nie był zbyt dobry. Aplikacje towarzyszące miały na celu łączyć nas z grą za pomocą telefonu. Tam mieliśmy wykonywać drobne czynności, które nie zawsze chcemy robić na konsoli. Pomysł realizowało kilku wydawców, z czego najbardziej aktywne było Electronic Arts. Problem w tym, że aplikacje nie były szczególnie rozbudowane i nie oferowały na tyle wartości, aby warto było do nich zaglądać. Nich ich więc nie potrzebował i nie chciał. W efekcie przepalono na to sporo pieniędzy, a zainteresowanie graczy były znikome. Kolejna innowacyjna koncepcja, która rozbiła się o ścianę przy kontakcie z graczami i ich potrzebami.