Można powiedzieć, że to tak jakby symulator Indiany Jones’a z czasów, kiedy jego życie polegało tylko na kopaniu w ziemi, a nie walce z Nazistami.
Ciężkie życie paleontologa (nie mylić z archeologiem)
Przy takiej grze szczególnie ważny jest tutorial, który pomoże dobrze zrozumieć podstawy. Twórcy z Pyramid Games mieli na to ciekawy pomysł. Kampanię zaczynamy jako praktykant w muzeum, który dopiero uczy się podstaw. Fabularne wstęp jest więc dobrze zrealizowany, bo pozwala w małej skali poznać podstawy. Niestety symulator to też całe mnóstwo mniejszych mechanik, których nie można zignorować. Te wyjaśniane są w postaci pop-upów, na których zawsze opisywane są cztery rzeczy. Wprawdzie dochodzi do tego kilkusekundowy filmik instruktażowy, ale nadal nie jest to najbardziej optymalna forma uczenia gracza. To z czasem powoduje problemy. Przykładowo aby załadować głaz z kością trzeba mieć pustą skrzynię. Tę bierzemy z punktu wypadowego (ładujemy do samochodu), na wykopaliskach odkładamy w odpowiednim miejscu, a później rozkładamy za pomocą drona obsługiwanego przez laptopa. Nie jest to specjalnie intuicyjne, a więc dobry samouczek jest potrzebny. W Dinosaur Fossil Hunter nie jest idealnie, przez co czasami musiałem się lekko namęczyć, aby poznać sposób funkcjonowania gry. Tak było chociażby kiedy nie miałem pojęcia jak mam wyładować skrzynie z zebranymi kamieniami. W tutorialu brałem je z podwórka na tyłach muzeum, ale później robiło się to za pomocą zakładki na tablecie.
Kolejny duży problem to szereg mniejszych i większych błędów oraz niedociągnięć. Przykładowo na drugiej planszy pojawiają się duże skrzynie. Początkowo miałem problem z ich rozstawienie, bo w punkcie wypadowym nazywane były średnimi. Polskiej wersji brakuje więc finalnego szlifu, co potwierdza też pojawiający się w jednym z komunikatów „okres czasu”. Da się zauważyć też spore problemy z fizyką, a konkretnie opadaniem głazów jeśli wykopiemy ziemię pod nimi. Irytowała mnie też praca kamery przy składaniu kości czy rozkładaniu wystawy. Nigdy nie miałem tam pełnej kontroli, co niekiedy mocno utrudniało widoczność. Czasami są to dosyć kuriozalne problemy, jak chociażby przy czyszczeniu skamieniałości. Nie ma najmniejszego powodu, aby nie dać graczowi możliwości mocnego przybliżenia. Niby to jest, ale nie zawsze, przez co czasami musiałem się lekko namęczyć. Dotyczy to przede wszystkim czyszczenia małych kości, co niekiedy jest strasznie upierdliwe.
Ta ziemia… lewituje. Problem znają już twórcy i ma to zostać poprawione w łatce.
Kolejny duży problem Dinosaur Fossil Hunter to balans rozgrywki. Większość ulepszeń związanych z wykopaliskami zdobyłem w ciągu kilku pierwszych godzin gry. Nawet nie zauważyłem kiedy zebrałem tyle punktów, że mogłem odblokować wszystko co mnie interesowało. O dziwo zdolności związane z muzeum (np. liczba kości, które możemy jednocześnie dać do automatycznego czyszczenia) zdobywa się bardzo wolno. Nie rozumiem też dlaczego na zapleczu muzeum mogę złożyć tylko dwie makiety dinozaurów, które później uzupełniamy zdobytymi kośćmi. Miejsca jest mnóstwo, a mimo wszystko twórcy zdecydowali się na takie ograniczenie. To powoduje, że czasami miałem kość, z którą nic nie mogłem zrobić, bo nie miałem jak zacząć składania modelu. Gra nie ma też półki, na którą mogę odstawić takie rzeczy, przez co muszą one leżeć na ziemi. Myślę, że paleontolodzy lepiej dbają o swoje znaleziska. Brakuje mi też pokazania progresu w trakcie gry, chociażby w formie jakiejś zakładki w menu, która pokazuje ile szkieletów mogę jeszcze zdobyć. To dałoby mi jakiś punkt odniesienia pokazujący jak zaawansowany jest mój progres.
GramTV przedstawia:
Mniejszych i większych błędów oraz niedociągnięć jest w Dinosaur Fossil Hunter całe mnóstwo. Gdybym grał razem z notatnikiem, mógłbym przygotować ich ogromną listę. Część rzeczy na pewno zostanie naprawiona. Piszę to dlatego, że miałem okazję wymienić kilka maili z twórcami i wiem, że niedługo pojawi się łatka naprawiająca część problemów (chociażby moim zdaniem największy, związany z lewitującymi kamieniami, patrz screen wyżej). Wiele jednak zostanie z grą na zawsze. Taki niestety urok mocno budżetowych symulatorów. Widać to zresztą po bardzo niedzisiejszej oprawie wizualnej. Paradoks Dinosaur Fossil Hunter polega jednak na tym, że w sumie dobrze się w to gra. Sam momentami czułem, że chciałbym już wrócić do rozgrywki. To niby jest symulator wcale nie prostej pracy, a jednak sprawia sporo satysfakcji. Stopniowe „czyszczenie” wykopalisk i wynoszenie wartościowych głazów potrafi wciągnąć, tak samo jak późniejsze kompletowanie szkieletów. Nie trzeba przy tym być wielkim fanem dinozaurów.
Dinosaur Fossil Hunter ma więc wszystkie ograniczenia charakterystyczne dla budżetowych symulatorów od grupy PlayWay – brzydka grafika, statyczne plansze (np. brak NPC-ów), sporo nieprzemyślanych decyzji designerskich czy mało precyzyjny tutorial. Jednocześnie w tym gatunku można podzielić gry na dwie grupy. Pierwsza to produkcje, które te problemy mocno pogrążają (chociażby będący we Wczesnym Dostępie Junkyard Simulator), a druga mimo wszystko daje ogrom radości. Najnowsza produkcja Pyramid Games zdecydowanie zalicza się właśnie do niej.
Kiedyś ukułem stwierdzenie, że symulatory to disco polo branży gier wideo. Troszkę to krzywdzące i lekko wycofuję się z tego stwierdzenia. To raczej najtańszy fast food. Taka budka z zapiekankami. Niby budżet zjechał do minimum, a jednak smakuje. Jeśli więc kiedykolwiek ktoś z Was spróbował tego gatunku i posmakowało, warto zwrócić uwagę na Dinosaur Fossil Hunter. Tutaj efekt może być podobny.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!