Nowe odcinku serialu Cień i kość trafiły już na Netflixa. Sprawdzamy, czy warto je obejrzeć.
Zbyt dużo cieni
Gdy historia Aliny i Mala przebiega zgodnie z oczekiwaniami, więc dostajemy jeszcze więcej podobnych przygód, pałacowych romansów i politycznych intryg, tak zdecydowanie lepiej wypada poboczny wątek, czyli Wron. Zgodnie z obietnicą twórcy serialu sięgnęli po powieść zatytułowaną Szóstka wron, aby rozszerzyć przygody Kaza i jego drużyny. Po drugi sezon warto więc sięgnąć, jeżeli jesteście fanami złodziejskiej ekipy, a niekoniecznie samych przygód Griszów opisanych w ich własnej serii. Tym bardziej że twórcy mogli pokusić się o nieco bardziej niestandardowe rozwiązania, znane z produkcji z gatunku heist movie, które skutecznie urozmaicają zabawę, pozwalając na nieco więcej atrakcyjnych i miłych dla oka scen.
Jeżeli nowe odcinki Cienia i kości zawodzą, to przede wszystkim w zakończeniu. Wielka bitwa w siódmym epizodzie bardzo rozczarowuje nie tylko swoją mikroskalą, ale również zerowym stylem, który przy nie najgorszych efektach specjalnych, przypomina raczej niedokończony produkt, niż wysokobudżetowe fantasy, do którego adaptacja serii Leigh Bardugo aspiruje. Przez to wszystko pojedynki nie emocjonują, a sama finałowa bitwa nie wzbudza żadnych zachwytów, jak w pierwszym sezonie. Wątpliwości można mieć również do całego ósmego odcinka, który w zasadzie służy za pomost między kończeniem wątków drugiej serii a wprowadzeniem do trzeciego sezonu.
GramTV przedstawia:
W swojej roli nadal nie zawodzi Jessie Mei Li, która tworzy ciekawą i niejednoznaczną bohaterkę. Tym razem lepiej wypada Archie Renaux, ale także Freddy Carter, jako Kaz Brekker, który pokazuje różne oblicza swojej postaci. Nieźle spisują się również nowi bohaterowie, szczególnie Patrick Gibson jako Nikolai Lantsov oraz Jack Wolfe w roli Wylana Hendriksa, nowego członka Wron.
Po pierwszym sezonie Cień i kość miało zadatki na interesujące fantasy, ale mam wrażenie, że twórcom nie udało się tego wykorzystać w drugim sezonie. Ten ma wiele dobrych momentów, które jednak zostają przyćmione przez rozczarowującą i pozbawioną emocji finałową bitwę. To wciąż dobra rozrywka dla fanów pierwszego sezonu, ale raczej nie zachęci pozostałych widzów do sięgnięcia po tę serię.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!