Ciche miejsce 2 stało się jedną z największych filmowych ofiar pandemii, czekając ponad rok na swoją premierę. Oceniamy, czy to godna kontynuacja.
Krótko, ale intensywnie
Katalizatorem największych problemów jest Marcus, który wciąż jest tym samym przestraszonym dzieciakiem. Choć ojciec próbował zrobić z niego swojego następcę, to chłopak powoduje jedynie kolejne kłopoty. Miejscami można więc być trochę rozczarowanym schematycznymi rozwiązaniami fabularnymi, w których to dzieci są największym zagrożeniem dla siebie i dorosłych w apokaliptycznym świecie, ale na szczęście Krasinski wychodzi z tego obronną ręką dzięki doskonałej realizacji tych scen. W wielu scenach nie brakuje napięcia, a zastosowane przez twórców sztuczki nie nudzą się nawet wtedy, kiedy zdamy sobie sprawę, że widzieliśmy już je w pierwszej części. Widowiskowo prezentują się również sceny akcji, szczególnie sekwencja ze środka filmu, w której widzimy jednoczesne radzenie sobie z problemami w obu wątkach.Nie rozczarowuje również zakończenie, w którym otrzymujemy oczekiwanej dawki emocji. Choć tym razem nie jest ono tak tragiczne, jak w pierwszej części, to również kończy się nagle, zostawiając w zawieszeniu dalsze losy rodziny Abbotów. A skoro nawet Marcus otrzymuje chwile swojej chwały, a stworzony przez Krasinskiego świat rozrósł się do o wiele większych rozmiarów, to pozostaje nam jedynie cierpliwie czekać na następny film z serii. Tych z pewnością nie zabraknie, bo choć trójka nie została jeszcze zapowiedziana, co jest zapewne kwestią czasu, to w przygotowaniu są już spin-offy.
Drugą część Cichego miejsca trudno nie chwalić za niemal wszystkie elementy, szczególnie że dostajemy świetną mieszankę trzymającego w napięciu kina grozy z dużą dawką akcji. Ale półtoragodzinny metraż jest zdecydowanie za krótki. Filmowi przydałyby się dodatkowe kilkanaście, może nawet dwadzieścia kilka minut, aby w śledzeniu historii nie wybijały skróty. Można było rozszerzyć historię Emmetta i pogłębić jego rodzące się relacje z Regan. Również ich wspólna przygoda na wyspie mogłaby trwać dłużej, bo był na to spory potencjał. Miejscami ma się więc wrażenie, że z gotowego scenariusza powycinano pewne fragmenty, które spokojnie mogłyby znaleźć się w filmie.
GramTV przedstawia:
W przeciwieństwie do poprzedniej części, tym razem aktorstwo zostało zepchnięte na drugi plan. Świetna jest Emily Blunt, szczególnie w scenie otwierającej, jak i na początku głównej historii, ale w dalszej części filmu dostaje zbyt mało momentów, aby się aktorsko wykazać. Przekonująco odgrywają swoje postacie Millicent Simmonds i Noah Jupe, ale ciężko zachwycać się tymi rolami. Podobnie jak Cillian Murphy, który również nie dostaje czasu, aby rozwinąć swojego bohatera i pokazać swoich umiejętności. Na chwilę na ekranie pojawia się Djimon Hounsou, ale przez zbyt szybkie tempo prowadzenia historii i jego bohater nie otrzymuje zbyt wiele czasu.
Ciche miejsce 2 spodobało mi się bardziej, niż bym tego oczekiwał. Drugie części powstających serii często chcą być lepsze od poprzedniczek, ale jednocześnie wprowadzać historię na właściwe tory przed trzecią częścią. Tutaj jest podobnie, ale Krasinski i reszta ekipy dołożyli wszelkich starań, aby dostarczyć równie intensywne, mocne i emocjonujące widowisko, co część pierwsza. Może tym razem jest tu mniej ciszy, a pewne zasady wypracowane w poprzedniej odsłonie zostają nagięte, ale zostaje to wynagrodzone większą dawką akcji. Ciche miejsce 2 zyskałoby na kilkunastu dodatkowych minutach, aby wypełnić pewne fabularne luki, ale film pozostawia nas z miłym uczcie niedosytu, który z pewnością odezwie się przy premierze trzeciej części. Wtedy nie będzie innego wyjścia, jak wybranie się do kina, aby poznać finał (zapewne) historii Evelyn i jej dzieci.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!