Nowe skarby Marvela
Studio tym razem nie zawiodło kreując głównego przeciwnika. Choć początkowo przedstawiany jest jako typowy komiksowy złoczyńca, który chce przejąć władzę nad światem i władać nawet mitycznymi krainami, to ostatecznie kryje się za tym smutna i wzruszająca historia o miłości, stracie i żałobie. Wenwu ma konkretne motywacje i nie cofnie się przed niczym, aby użyć swojej siły oraz wpływów, by osiągnąć upragniony cel. Bez wątpienia to postać tragiczna, napędzana obsesją, przez którą postradał zdrowy rozsądek. Ale łatwo jest go zrozumieć i na swój sposób mu współczuć, dlatego film potrzebował innego, jeszcze większego zagrożenia, które lepiej przemilczeć. Warto również pochwalić Tony’ego Leunga, który stworzył świetną, głęboką postać i jednego z najlepszych złoczyńców w uniwersum Marvela.Prawdziwą rewelacją i wielkim odkryciem jest Simu Liu. Dla aktora jest to pierwsza poważna rola w jego karierze. Liu nie tylko aktorsko pokazuje się z dobrej strony, ale również imponuje świetnym wyszkoleniem w sztukach walki. Aktor ma wszystko, aby zostać kolejną wielką gwiazdą wypromowaną przez Marvela. Sporym zaskoczeniem była dla mnie Awkwafina, którą delikatnie mówiąc, nie mam wielkiej przyjemności oglądać na ekranie. Aktorka jednak tworzy genialną postać, która ma nie tylko zabawiać widzów żartami i sytuacjami, ale staje się także ważnym elementem nowej serii Marvela. Obsada Shang-Chi wypełniona jest wieloma gwiazdami, w tym zaskakującymi gościnnymi występami (doskonała pierwsza scena po napisach), więc nie sposób wyróżnić każdego. Na tle innych filmów studia obsada robi ogromne wrażenie, nie zaliczając ani jednej wpadki.