Pakistańsko-kanadyjski film W płomieniach łączy w sobie mocno krytyczne obserwacje obyczajowe z elementami rasowego horroru.
Zarrar Kahn to przykład młodego (rocznik 1991) reżysera kina niezależnego, budującego karierę w oparciu o festiwale filmowe. Urodzony w pakistańskim Karaczi, wraz z rodziną dość szybko trafił do Kanady i wyszkolił się na filmowca. Nigdy jednak nie zerwał kontaktu z ojczyzną, za to nauczył się na nią patrzeć nieco inaczej. Dlatego jego obrazy koncentrują się na opowieściach o osobach, które w konserwatywnym wciąż Pakistanie mają w życiu mocno pod górkę. Droga twórcza artysty pokazuje też, jak kluczowa w tym procesie może być krótka forma – jego cztery etiudy zyskały na przestrzeni czterech lat tyle uznania, że wreszcie możliwa stała się realizacja obrazu pełnometrażowego. W ramach festiwalów w najróżniejszych zakątkach świata wyświetlany był już ponad 70 razy. Film W płomieniach pojawił się na kilku kluczowych imprezach, w tym zdobył dwie nominacje w Cannes, dzięki czemu Pakistan wybrał to dzieło jako swego kandydata do Oscara. To interesująca decyzja, biorąc pod uwagę tematykę.
Demony Pakistanu
W płomieniach (In Flames) w warstwie obyczajowej koncentruje się na tym, jak mocno rozjeżdża się powoli unowocześniane prawodawstwo z mocno konserwatywną tradycją Pakistanu. Obserwujemy to przede wszystkim przez pryzmat kobiet: Farihy (Bakhtawar Mazhar), wdowy z dwójką dzieci, i jej córki Mariam (rewelacyjna w swej debiutanckiej roli Ramesha Nawal). Dotychczas wielkim oparciem był dla nich ojciec Farihy, człowiek wpływowy, acz skromny (mimo wysokiego stanowiska w siłach porządkowych). Film zaczyna się od jego pogrzebu, momentu, w którym Fariha z Mariam i młodszym od dziewczyny Bilalem nagle zostają z długami i podważanym przez tradycję spadkiem. Sytuację dobrze oddają słowa życzliwego prawnika: W naszym systemie prawnym i kulturowym jest mało prawdopodobne, by córka dziedziczyła nieruchomość. (...) Kobiety boją się zgłaszać sprawy do sądu. Dlatego często są oszukiwane.Prawo mówi de facto, że córka może starać się dziedziczyć po ojcu, ale zwyczajowo skromny majątek trafiłby do brata zmarłego – który to oczywiście natychmiast przypomina sobie o rodzinie i altruistycznie oferuje im pomoc finansową. Fariha wierzy w jego dobre intencje. Mariam mu nie ufa. A Bilal? Bilal jest chłopcem spędzającym cały czas na mobilnych grach.
Mariam nie jest jakąś wielką buntowniczką, ubiera się tradycyjnie, włosy ma zawsze schowane pod szalem. Zarazem dla obrońców tradycji musi być abominacją, bo sama jeździ po mieście samochodem (za co dostaje cegłą w szybę), w wieku 25 lat nie ma męża, za to uczy się do egzaminów medycznych (w domu i w bibliotece). Jednocześnie zaczynają ją dręczyć wizje zmarłych bliskich jej osób.
Ukazanie społeczeństwa Pakistanu, zarówno formalnych, jak i nieformalnych prawideł, wedle których funkcjonuje, daje efekt zdecydowanie bardziej przerażający niż sfera nadprzyrodzona zaserwowana w filmie. Sfera obyczajowa stanowi kopniak w podbrzusze, z którym duchy nie mogą się równać, chyba że duchy przeszłości – wspomnienia głęboko zakopane w pamięci bohaterek. Zresztą taki zapewne był zamiar Zarrara Kahna, reżysera, a zarazem scenarzysty W płomieniach.
W produkcji tej straszy sytuacja pakistańskich kobiet, zdanych na łaskę i niełaskę mężczyzn. Uformowane przez zasady podległości kobiety powielają dalej te wzorce, formując swoje córki tak, by nie korzystały z narzędzi prawnych, które przynajmniej teoretycznie są w ich zasięgu, nie mówiąc już o walce o nowe prawa, zmianę zasad i układu społecznego, wolność spod patriarchalnej kurateli. Fariha długo tak traktuje córkę, choć w turbo konserwatywnej dzielnicy dziewczyna i tak ma więcej wolności niż wiele innych. Musi jednak ukrywać przed swą rodzicielką różne przykre zdarzenia, wie bowiem, że matka może ją wtedy dosłownie zamknąć w domu. Gdy pewne sprawy wychodzą na jaw, Fariha stwierdza, że to może jej wina, bo dawała Mariam za dużo wolności. Grozą napełnia fakt, że licząca 25 lat niezamężna kobieta jest traktowana w rodzinie jak dziecko. Tu dochodzimy jednak do bardzo istotnego elementu w filmie, jakim jest bezsprzeczna miłość matki i córki. Gdy Mariam znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie, Fariha będzie w stanie odrzucić skostniałe normy, by uratować swoje dziecko, a potem odwrócić się od własnych przyzwyczajeń, żeby wspólnie zawalczyć o rodzinne szczęście.
Zarrar Kahn bezlitośnie portretuje wybranych mężczyzn i pułapkę kobiet. Przewija się tu plejada paskudnych typów, wykorzystujących swoją pozycję. Iście straszliwa w swej wymowie jest scena molestowania seksualnego, której nikt poza ofiarą nie dostrzega, ona zaś nic nie może zrobić, bo na przykład uznana zostanie za obłąkaną lub opętaną, a wtedy kto wie co ją czeka. W kontrze do nich mamy wspomnienie o kochanym dziadku Mariam, a także pomocnego prawnika, porządnego policjanta czy dozorcę, za którego sprawą poznajemy brutalną diagnozę mentalności – dręczycieli musi spotkać dotkliwa kara, ze śmiercią włącznie, inaczej nie zrozumieją, pojmują tylko siłę. Pojawia się również akcent kanadyjski (wszak jest to kanadyjsko-pakistańska kooperatywa) w osobie sympatycznego, zauroczonego główną bohaterką, nowoczesnego młodzieńca – Pakistańczyka z pochodzenia, który przyjechał z Kanady, aby studiować w ojczyźnie przodków. Relacja tych dwojga stanowi ważną część obrazu, służąc też jako wzmocnienie filmowego przekazu.
GramTV przedstawia:
Wymowa W płomieniach jest nadzwyczaj prosta. Twórca daje do zrozumienia, że nawet w najlepszych mężczyznach może tkwić potrzeba kontrolowania i bezgranicznego posiadania „swojej” kobiety, ponieważ taki wzorzec zaszyty jest w tej kulturze, i że trzeba z tym walczyć. Mężczyźni muszą się tego oduczyć. Kobiety muszą wyrwać się z zależności od mężczyzn – nie tylko prawnie, ale i we własnych głowach. Muszą one przełamać patriarchalne uwarunkowanie w samych sobie, nauczyć się polegać i na sobie, i na bliskich kobietach. W przeciwnym razie pozostaną bezradne wobec zagrożeń. Jeśli będą powielać błędy swoich matek, dosłownie i w przenośni mogą zostać uduszone. Kahn pokazuje, że istnieje szansa na zmiany. Nadzieję na nią daje chociażby mocna relacja rodzeństwa Mariam i Bilala.
Kingowska szkoła grozy
Kahn stworzył ciekawy film, stosując metodę Kinga – taplamy się w obyczajowym sosie, nim dobierzemy się do metafizycznego ciasta, a gdy dotrzemy do clue potrawy, okaże się ona przede wszystkim opowieścią o potworach, jakie zalęgły się w ludzkich umysłach. Czasem wszystko musi stanąć w płomieniach, aby się z owych potworności oczyścić.
Nadnaturalna groza w filmie W płomieniach pojawia się powoli, ale stopniowo staje się elementem całkowicie równoważnym dla warstwy obyczajowej. Zarrar Kahn opowiada swoją historię niespiesznie, koncentrując się na kreacji wiarygodnych portretów postaci. Równolegle ten czas wykorzystuje autorka zdjęć, kazachska operatorka Aigul Nurbulatova, świetnie pokazując Karaczi za dnia i w nocy. Jest w jej ujęciach i piękno, i szpetota pakistańskiej metropolii, czasem nawet razem w tych samych kadrach. Dramat i narastające zaszczucie bohaterek oddaje zaś za pomocą wąskich planów w ciasnych pomieszczeniach. Pracę operatorki doskonale uzupełnia Kalaisan Kalaichelvan, zdobywający coraz większe uznanie tamilsko-kanadyjski kompozytor pochodzący ze Sri Lanki. Połączenie ujęć z przejazdu przez miasto z jego minimalistyczną muzyką tła wytwarza efekt pewnej surowości, kojarzący się nieco z filmami dokumentalnymi. Efekty specjalne są skromne, ale zarazem skuteczne i nie wywołują nigdy wrażenia śmieszności. Modelowy przykład wykorzystania skromnego budżetu, wynoszącego zaledwie 300 tysięcy dolarów. Tu warto wrócić do kwestii „obiegu festiwalowego”: główna nagroda z saudyjskiego Red Sea Film Festival zapewniła zwrot jednej trzeciej kosztów produkcji.
Ogólnie jest W płomieniach filmem wartym uwagi, bo łączy grozę nadprzyrodzoną z grozą obyczajową. Nie jest filmem idealnym, ma drobne scenariuszowe mankamenty, niejedna osoba uzna, że zanadto się dłuży, oferuje jednak i rozrywkę, i garść przemyśleń. Zarrar Kahn pozwala nam zajrzeć w trzewia współczesnego pakistańskiego społeczeństwa, zobaczyć walkę (umiarkowanego dla nas) postępu z nieustępliwą tradycją. Może trochę docenić to, że coś co dla nas jest oczywistością i normalnością, gdzie indziej pozostaje kwestią sporną, czasem wręcz wywrotową? Nowoczesne prawa pozostają wciąż kruchą warstwą, którą staramy się nakładać na dawne obyczaje, wspierane przez swoistą inercję kulturową. Tak jak duchy zmarłych w filmie mogą łatwo powrócić, by zamienić nasze życie w piekło.
Film obejrzeliśmy 25 października 2024 na warszawskiej części 10 edycji Splat!FilmFestival (24 – 31 X 2024), będzie go jeszcze można zobaczyć 26 października 2024 w ramach części wrocławskiej, o godzinie 19:00. Polecamy!
7,0
Porządny slow burner z prostym, acz ważnym przesłaniem
Plusy
doskonała praca kamery
świetnie zagrana rola główna
modelowe wykorzystanie skromnego budżetu
ciekawy wgląd we współczesny Pakistan
Minusy
dla części widzów film może się zbyt wolno rozkręcać
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!