Kolejna wojna o Żelazny Tron rozpoczęta. Oceniamy premierowy odcinek pierwszego prequela Gry o Tron.
Krwawe narodziny
Gra o Tron powróciła! Najpopularniejszy serial HBO wreszcie doczekał się pierwszego z wielu zaplanowanych rozszerzeń uniwersum. Stacja długo nie mogła zdecydować się, które projekty zrealizować – niektóre porzucono na wczesnym etapie, inne już po nakręceniu pilota. Wybór padł na Ród smoka, czyli absolutnego pewniaka opowiadającego o najsłynniejszym rodzie w całym Westeros. Oczekiwania były więc ogromne, nie tylko ze względu na rosnącą w siłę konkurencję w postaci Wiedźmina od Netflixa, czy zbliżających się Pierścieni Władzy od Amazon Prime Video, ale również na udowodnienie, że Gra o Tron to wciąż bardzo silna marka, która potrafi przyciągnąć widzów i zagwarantować nową liczbę subskrybentów dla HBO Max. Po premierowym odcinku wiemy już, że Gra o Tron rzeczywiście wróciła i to w bardzo dobrym stylu, ale na zachwyty trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Historia w Rodzie smoka rozpoczyna się około 200 lat przed wydarzeniami z Gry o Tron. Na Żelaznym Tronie za sprawą głosowania Najwyższej Rady zasiada Viserys Targaryen (Paddy Considine). Dekadę później król wciąż nie doczekał się męskiego potomka, który przejąłby władzę nad całym Westeros. Sukcesja do tronu rozstrzygnie się między młodą Rhaenyra (Milly Alcock), pierworodną Viserysa, oraz brutalnym bratem króla, księciem Daemonem Targaryenem (Matt Smith), który dowodzi wiernymi mu żołnierzami z miejskiej straży. Między królem i jego potencjalnym następcą dochodzi do konfliktu, który zatrzęsie całym królestwem. Rozpoczyna się kolejna krwawa walka o tron.
GramTV przedstawia:
Już od pierwszych chwil nie ma żadnych wątpliwości, że Ród smoka to serial będący częścią uniwersum Gry o Tron. Fani głównego serialu długo czekali na ten powrót i pierwsza scena będzie miłym uczuciem powrotu do znanego i lubianego świata. Choć przez ostatnie lata branża seriali mocno się zmieniła, to twórcy Rodu smoka pozostali wierni stylistyce pierwszego serialu sprzed ponad dziesięciu lat. Na szczęście Gra o Tron zbytnio się nie zestarzała i realizacja serialu wciąż robi wrażenie, dlatego przy nowej produkcji podjęto dobrą decyzję, aby tego nie zmieniać i pomimo zupełnie nowych postaci, ciężko pomylić Ród smoka z jakimkolwiek innym serialem z gatunku fantasy.
Pod względem realizacji ciężko jest się do czegokolwiek przyczepić. Fani już w pierwszym odcinku dostaną to, za co pokochali Gry o Tron. Włącznie z wykorzystaniem wysokiej kategorii wiekowej, gdyż nie brakuje brutalnych, wręcz makabrycznych scen, gdzie posoka leje się gęsto, a twórcy nie szczędzą nam także golizny, czy scen seksu. Ponad dekadę temu HBO wyrobiło sobie renomę stacji od seriali skierowanych do dorosłych widzów, w których nie brakowało wszystkich omawianych wyżej elementów. Jest to odświeżające, ponieważ w obecnych czasach rzadko zdarza się, aby seriale prezentowały takie treści. A nawet jeżeli już to robią, to rzadko są one elementem tego świata, a jedynie odhaczeniem kolejnego podpunktu do prostego zadowolenia widzów.
+ świetnie zrealizowane pojedynki w pierwszym odcinku.
- "lokalność" i mała ilość bohaterów (tu zgoda z autorem recenzji)
- mała ilość nie-królewskich klimatów. W oryginale pałacowe intrygi to była tylko część, sporo było bohaterów drugoplanowych "z ludu" co nadawało pewnej "realności"
- na siłę wepchnięty nachalny wątek feministyczny i to w pierwszych scenach. Kurde. ja wiem, że takie czasy i w ogóle ale czemu nie powtórzyli - jeżeli już - tematu z oryginału. Tam Daenerys Targaryen też musiała się przebić (albo Aria, zresztą w ogóle pełno było tam silnych kobiecych postaci) typowa klisza itd ale było zrobione to NATURALNIE a tu na pysk. Czuję, że będzie tego więcej.
- "Główna bohaterka". Tak, jak autor zauważył oryginał miał wielu bohaterów i to było świetne. Każdy kto śledził miał swoją ulubioną postać. Tu coś czuję że ze względów pkt wyżej będziemy mieli bohaterkę jedną. Bo tak. Bo tego nakazuje obecna poprawność polityczna. Na dodatek, jak na razie, MIlly Alcock moim zdaniem wypada BLADO a i jej bohaterka jest papierowa. Mam nadzieję że będzie lepiej.
Ogólnie zgoda z recenzją, idzie obejrzeć, z tym że jak na razie to "zdecydowanie" młodszy, słabszy, brat oryginału. Oby się rozkręciło.