Recenzja Pneumata - na bezrybiu i Pneumata jak Resident Evil

Mateusz Mucharzewski
2024/09/23 09:00
0
0

Kiedy Capcom każe nam czekać na kolejną część swojej kluczowej serii, Pneumata wydaje się dobrą alternatywą. Tylko czy to nie jest kwestia tęsknoty za Residentem?

Recenzja Pneumata - na bezrybiu i Pneumata jak Resident Evil

Nic nie jest w stanie zastąpić tego specyficznego, bardzo atrakcyjnego modelu rozgrywki zaproponowanego przez Resident Evil. Kiedy więc na rynek trafia gra, która ma spore ambicje zawojowania go identycznymi pomysłami, fani horrorów muszą się przynajmniej zainteresować. Stąd moja chęć zrecenzowania Pneumaty. Nie jest jednak tajemnicą, że gra zaliczyła opóźnienie dosłownie tuż przed premierą. Takie historie nigdy nie wróżą niczego dobrego. Jeśli chwilę przed debiutem deweloper decyduje się na taki ruch, pewnie pod maską są spore problemy.

To, że coś mi tutaj nie pasuje zauważyłem już w pierwszej minucie zabawy. Bez żadnego wstępu gra wrzuca nas w wir wydarzeń. Bez wstępu czy przedstawienia sytuacji głównego bohatera. Po prostu otwieramy drzwi, a tam paczka z kasetą VHS. Na niej tajemnicze nagranie z latarnią w roli głównej. Tyle wystarczy protagoniście, aby ruszyć w nieznane i zbadać sprawę. Jakby tutaj wiele rzeczy było wyciętych w ostatniej chwili. Takie przynajmniej były moje pierwsze wrażenia. Później lepiej nie było. Ciężko mi nawet cokolwiek powiedzieć o fabule, bo jest ona tak lakoniczna, że można wręcz ją pominąć. Jeśli więc grać w Pneumate to raczej dla rozgrywki, a nie historii.

W warstwie mechaniki Pneumata to klasyczny Resident Evil. Rozgrywka to miks walki i eksploracji, w tym zbierania przedmiotów oraz zarządzaniem ekwipunkiem. Wszystkiego jest jednak wyraźnie mniej. Produkcja Capcomu znana jest chociażby z łączenia przedmiotów, co w Pneumacie jest sprowadzone do pojedynczych kombinacji. Z fantów też ograniczamy się głównie do tych związanych z walką i leczeniem. Mało jest więc szukania dźwigni czy specjalnych monet, aby gdzieś ich użyć. Troszkę to rozumiem, bo jednak nie sztuką jest ślepe kopiowanie lidera rynku. Mimo wszystko od samego początku czuć, że Pneumata to taki mały Resident Evil - akcenty stawia w dokładnie tych samych miejscach, ale robi to w wyraźnie mniejszej skali.

Nie przeszkadza to jednak w tym, że grając w Pneumate czuć ten specyficzny, residentowy klimat. Wszędzie warto zajrzeć, obejrzeć i spokojnie eksplorować okolicę. Ważne jest też odblokowywanie nowych przejść, a nie liniowe przechodzenie przez plansze. To jest dokładnie to samo, ale oczywiście w odrobinę skromniejszej formie. Grając często więc czułem tę specyficzną przyjemność, która towarzyszy mi też w serii Resident Evil. Uważam, że to wielki sukces dewelopera. Nie jest też tak, że Pneumata to biedna wersja hitu Capcomu, jak chociażby Daymare. To jest skromniejsze w środkach, ale nadal potrafi sprawić wiele przyjemności. Oczywiście twórcy nie ustrzegli się błędów. Absolutnie nie. O tym jednak później. Teraz musimy ustalić, że patrząc ogólnie Pneumata to półka niżej niż Resident Evil. Mimo wszystko nadal jest tak wysoko, że potrafi sprawić mnóstwo przyjemności fanom survival horrorów.

Walka wyprodukowana z drewna

Najważniejsze już ustaliliśmy - Pneumata to dobra gra w stylu Resident Evil. Teraz przejdziemy do tego dlaczego nadal dużo jej brakuje do hitu Capcomu. Zacznijmy od szalenie drewnianej walki. Broń jest mało precyzyjna i nie czuć odpowiedniej mocy. Często też zdarzało się, że nie zadawałem obrażeń, mimo że trafiałem we wroga. Bardzo mi brakowało tej satysfakcji z zaliczenia headshota, która jest podstawą w Resident Evil. Nie lepiej jest przy walce bronią białą. Ba, jest jeszcze gorzej. Tam już totalnie nie czuć kontroli nad sytuacją, o przyjemności nie wspominając. Nie rozumiem też dlaczego twórcy tak źle projektowali lokacje w niektórych miejscach. W efekcie zdarzało się, że przeciwnicy atakowali w plecy lub na bardzo małej przestrzeni. W połączeniu z kiepską mechaniką sprawia to, że przyjemność z rozgrywki drastycznie spada. To jeden z najsłabiej wykonanych elementów gry.

GramTV przedstawia:

Wiele negatywnych słów można też powiedzieć w kontekście level designu. W Resident Evil lokacje są mniejsze i łatwo nauczyć się ich na pamięć. Do tego dochodzą fragmenty liniowe. W Pneumacie mamy kilka etapów, które oferują stosunkowo dużą przestrzeń do eksploracji. W wielu momentach są to wręcz labirynty. Już na początku gry trafiamy do budynku mieszkalnego z kilkoma piętrami i masą mieszkań. Momentami tego jest zbyt dużo. Brakuje aby gra czasami odcinała pewne miejsca, które nie mają już znaczenia, aby gracz nie biegał z kąta w kąt i szukał przejścia. W szczególności było to czuć w etapie w kanałach, które są już prawdziwym labiryntem bardzo podobnych korytarzy. Nie muszę podkreślać, że nie było w tym żadnej przyjemności.

Wiecie co jest w tym najgorsze? W Pneumacie nie ma mapki. Konieczne jest więc nauczenie się na pamięć całych lokacji. Nie jest to dramatycznie trudne, ale nie ukrywam, że mapa bardzo by się przydała. Tego błądzenia po lokacjach jest jednak nieco za dużo. W kilku miejscach można też było wykonać zdecydowanie lepszą pracę. Jest chociażby moment, w którym chodzimy po małej lokacji z kamerą przed sobą i musimy przejść dalej omijając dwóch niemożliwych do zabicia przeciwników. Nie zliczę ile razy musiałem powtarzać tę sekcję, bo pierwszy z nich ciągle ustawiał się tak, że od razu mnie dostrzegał. Nie muszę dodawać, że błądzenie w ciemności w poszukiwaniu przejścia nie jest niczym przyjemnym, zwłaszcza mając na plecach oddech wroga.

Więcej problemów? Kolejny wynika z ograniczonego budżetu. Pneumata wygląda jak przeciętna gra sprzed dwóch generacji konsol. Niewiele w tym przesady. To faktycznie jest dosyć brzydkie. Do tego koślawe animacje potworów. Dosłownie koślawe. Zagracie to zobaczycie i zrozumiecie. Brakuje nawet pierwszoosobowych animacji głównego bohatera używającego przedmiotów czy elementów otoczenia. Rzeczy dzieją się same jak w symulatorze. Nie jest to coś, co w szczególności przeszkadza, ale muszę o tym wspomnieć. O dziwo jednak nie miałem problemów z błędami. Mimo tych opóźnień last minute Pneumata jest dopracowana. Raz myślałem, że nie działa przeglądanie zebranych notatek, ale na szczęście to był “tylko” nieczytelny UX. Problemy techniczne to raczej drobiazgi. Na przykład brak napisów w trakcie dialogów. Nie da się ich włączyć w ustawieniach, a w czasie całej kampanii pojawiły się tylko raz i to przez krótką chwilę. Grze przydałoby się więc nieco poprawek, ale nie dotyczą one rzeczy, które psują przyjemność z zabawy lub uniemożliwiają ją.

Pneumata to więc ciekawa historia. Czuć w tej grze wielką miłość do serii Resident Evil. Nic nie jest tak rozbudowane jak w produkcji Capcomu, ale nadal jest w tym wielki magnes przyciągający do rozgrywki. To wielka sztuka, bo studio Deadbolt Interactive popełniło szereg błędów - w walce, level designie i tworzeniu zagadek. Nawet zarządzanie plecakiem i przedmiotami nie jest zrobione tak dobrze jak w Resident Evil. To zresztą tylko potwierdza jak wielki kunszt prezentują designerzy z Capcomu, którzy potrafili dostarczyć na rynek kilka tego typu gier i każda była wielkim hitem. Pneumata kolejnym nie będzie. Będzie za to bardzo ciekawą opcją dla każdego miłośnika survival horrorów. Na pewno nie jest to pozycja obowiązkowa, ale bez wątpienia to jedna z najlepszych alternatyw dla Resident Evil. Również dzięki niskiej konkurencji.

Przechodząc kampanię w Pneumata miałem wiele mieszanych uczuć. Drewniana walka nie jest aż takim problemem. Gorzej, że jak zaczynałem się świetnie bawić to za chwilę zaczynał mnie męczyć momentami kiepski level design. To zdecydowanie największa bolączka gry. Wyraźnie przed brakiem mapy. Co jednak z tego skoro potrafiłem spędzić w grze kilka godzin i trudno było się oderwać. Szkoda więc, że Pneumata wychodzi w gorącym okresie pełnym premier. W tym towarzystwie może nieco zginąć. Jeśli więc gustujesz w serii Resident Evil, weź tę produkcję na radar. Na pewno warto będzie kiedyś zagrać.

7,4
Lepszy taki Resident niż żaden. Na pewno znacznie lepszy niż inne, bieda-alternatywy.
gram poleca
Plusy
  • Wciągający, inspirowany Resident Evil gameplay
  • Najlepsza obecnie alternatywa dla serii Capcomu
Minusy
  • Błędy w level designie (labirynty!)
  • Drewniana walka
  • Lakoniczna historia
  • Brak mapki
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!