Recenzja Twelve Minutes – zagadki, frustracja i zwroty akcji w 12 minut

Mateusz Mucharzewski
2021/08/23 10:30
2
0

Po długim okresie produkcji na rynek wreszcie trafia jedna z najbardziej nietuzinkowych gier ostatnich lat. Warto było czekać?

12 minut mieszanych uczuć

Twelve Minutes ma jednak jeszcze drugą, mroczną stronę. Trzeba pamiętać, że to przede wszystkim przygodówka. Każda pętla to zagadka logiczna. Zawsze musisz mieć jakiś pomysł na to, co chcesz wypróbować. Raz gra nagrodzi osiągnięciem, innym razem popchnie fabułę do przodu, ale zazwyczaj nic z tego nie wyjdzie. Trzeba się więc przygotować na momenty frustracji wynikające z braku pomysłu na kolejną pętlę czy koniecznością kilkukrotnego powtarzania tego samego scenariusza, aby finalnie wszystko się udało (co wymaga na przykład wybrania odpowiedniej opcji dialogowej). W pierwszym przypadku czasami wystarczy odkryć małą rzecz, aby od razu w głowie pojawiło się kilka nowych opcji, które można przetestować. Nie zawsze jednak łatwo je zauważyć. Gra teoretycznie próbuje zwracać uwagę na jakieś elementy, ale nie każdy z łatwością odkryje jak można wykorzystać na przykład zepsuty włącznik światła. Niestety bez tego można utknąć i frustrować się zamiast cieszyć rozgrywką.

Tutaj pojawia się kluczowe pytanie – czy Twelve Minutes rekompensuje momenty frustracji i powtarzania w kółko tego samego? Historia na pewno nie spowodowała, że po jej zakończeniu nie wiedziałem co ze sobą zrobić, bo byłem tak wstrząśnięty. To dobra opowieść, ma wiele do zaoferowania, ale czy to wystarczająco dużo? Polecam więc regularnie zaglądać do poradnika, aby w najgorszych momentach nieco sobie pomóc. Dla większości graczy będzie to świetne rozwiązanie. Wtedy łatwiej będzie cieszy się też z innych atutów gry. Chociaż akcja ogranicza się do małego mieszkania, dzieje się w nim bardzo dużo. Animacje nie wyglądają może jak w AAA, ale i tak potrafią zrobić wrażenie (patrząc po skali gry). Do tego scenariusz jest dobrze napisany i zagrany. Nie możemy też narzekać na jakość reżyserii zaproponowanej przez Luisa Antonio. Cała ta otoczka sprawia, że Twelve Minutes jest produkcją niezwykłą, której próżno szukać odpowiednika na obecnym rynku.

GramTV przedstawia:

Jestem jedną z tych osób, które doceniają takie tytuły. Nietuzinkowe, autorskie, z bardzo wyrazistym pomysłem na siebie. Muszę być jednak uczciwy i ostrzec, że część graczy będzie się troszkę męczyć z Twelve Minutes. Nie można podchodzić do tej produkcji jak do gry narracyjnej, która napędzana jest historią. Ona tutaj jest niezwykle ważna, ale jest też druga strona medalu. Mówimy więc o na swój sposób klasycznej przygodówce ze wszystkimi plusami i minusami tego gatunku. Z jednej strony można liczyć na niezwykłą satysfakcję z wymyślenia i dobrego zrealizowania kolejnych pętli, z drugiej pojawia się irytacja związana z brakiem pomysłów czy powtarzalnością. W Twelve Minutes może się zdarzyć tak, że pod koniec pętli okaże się, że brakuje jednego małego przedmiotu i nie ma czasu na pójście po niego. Wtedy wszystko trzeba zaczynać od nowa i pamiętać, aby każda rzecz była zrealizowana idealnie. Jedni to polubią, inni wręcz przeciwnie.

Mam więc pewien problem z oceną Twelve Minutes. Na pewno jest to ciekawa i warta poznania gra. Czy będzie kolejnym klasykiem sceny „premium indie”? Mam co do tego pewne wątpliwości. Luis Antonio wymyślił jednak niezwykle trudny temat, który musi mieć pewne konsekwencje. Nic więc dziwnego, że gracze podzielili się na tych, którzy są zachwyceni Twelve Minutes i tych, którym fabuła nie zrekompensowała bolączek rozgrywki. Ja jestem gdzieś pośrodku. Czy więc warto zagrać? Mając grę w Game Passie nie potrafię znaleźć usprawiedliwienia. Dla takich właśnie produkcji stworzona jest ta usługa. Gier, które trzeba sprawdzić na własnej skórze, bo opinie potrafią być spolaryzowane.

Strona 2/2
7,8
Chociaż momentami troszkę się męczyłem, Twelve Minutes na pewno zostanie w mojej pamięci jako nietuzinkowe i oryginalne przeżycie.
gram poleca
Plusy
  • Wciągająca i nieoczywista opowieść
  • Scenariusz i gra aktorska
  • Oryginalny pomysł
Minusy
  • Momentami łatwo utknąć
  • Powtarzanie niektórych cykli jest nudne
  • Nie każdemu historia zrekompensuje bolączki rozgrywki
  • Niewygodne sterowanie na padzie
Komentarze
2
MisioKGB
Gramowicz
07/02/2024 06:10
TobiAlex napisał:

94 zł za pomieszczenie i trzech aktorów... Po co Ubi robi takie AC Valhalla tylko o połowe droższe, po co powstaje Ghost of Thushima itp. itd. Wystarczy jedno pomieszczenie i tyle. A jak zobaczyłem napisy końcowe to... oplułem sobie ekran ze śmiechu. Gra do stworzenia w GameMakerze (nie ujmując GameMakerowi) a tam z 300 nazwisk na koniec. I jeszcze mocap, buhahahahaha. Nie no, bądźmy poważni...

Dobra gierka, wczoraj jak siadłem to przeszedłem naraz, wciągnęła już od samego początku. Ograłem na telefonie, sterowanie od biedy ok. Na pewno gierka zapada w pamięć, trochę jak Inside

TobiAlex
Gramowicz
31/08/2021 21:25

94 zł za pomieszczenie i trzech aktorów... Po co Ubi robi takie AC Valhalla tylko o połowe droższe, po co powstaje Ghost of Thushima itp. itd. Wystarczy jedno pomieszczenie i tyle. A jak zobaczyłem napisy końcowe to... oplułem sobie ekran ze śmiechu. Gra do stworzenia w GameMakerze (nie ujmując GameMakerowi) a tam z 300 nazwisk na koniec. I jeszcze mocap, buhahahahaha. Nie no, bądźmy poważni...