Wiedźmin to dziś popkulturowy twór, który przez lata rozwijał się na potrzeby różnych mediów. W jakim kierunku zmierza ta ewolucja?
Sapkowski i konflikt o prawa autorskie
Choć gry wyniosły uniwersum Wiedźmina na wyżyny popularności, sam Andrzej Sapkowski początkowo nie doceniał ich wpływu. Autor sprzedał prawa do marki CD Projekt Red za jednorazową kwotę, nie wierząc w sukces adaptacji – uznał, że gry nigdy nie dorównają książkom pod względem literackim i artystycznym. Z czasem jednak, gdy Wiedźmin 3: Dziki Gon stał się globalnym fenomenem, Sapkowski zaczął otwarcie wyrażać niezadowolenie z warunków umowy. W jego oczach sukces serii oparty był na jego twórczości, a on sam nie odnosił z tego odpowiednich korzyści finansowych.
Wiedźmin 3: Dziki Gon
Równocześnie autor nie krył niechęci wobec medium gier jako takiego. W wywiadach wielokrotnie podkreślał, że postrzega je jako rozrywkę niższego rzędu w porównaniu do literatury, a graczy uważał za mniej wymagających odbiorców niż czytelników. Denerwowało go również to, że dla wielu osób gry były pierwszym kontaktem ze światem Wiedźmina – często wspominał przypadki, gdy ludzie błędnie zakładali, że to książki powstały na podstawie gier, a nie odwrotnie. Narastające napięcia doprowadziły do sporu prawnego, w którym Sapkowski domagał się od CD Projekt Red dodatkowego wynagrodzenia. Ostatecznie obie strony doszły do porozumienia (Sapkowski musiał po prostu zostać „spłacony"), co uspokoiło sytuację i otworzyło drogę do dalszego rozwoju marki, obejmującego zarówno nowe gry, jak i inne adaptacje.
Era Netflixa – sukces i kontrowersje
W 2019 roku Netflix zaprezentował serialowego Wiedźmina z Henrym Cavillem w roli głównej. Produkcja przyciągnęła ogromną widownię, ale od początku budziła kontrowersje. Pierwszy sezon oceniano dość pozytywnie, był telewizyjnym wydarzeniem. Drugi jednak wywołał prawdziwą falę krytyki – fani zarzucali twórcom odejście od książek, marginalizowanie Geralta na rzecz postaci kobiecych oraz narzucanie poprawności politycznej, m.in. poprzez obecność czarnoskórych elfów. Cavill, jako zagorzały fan prozy Sapkowskiego (a także gracz), podobno wielokrotnie wyrażał niezadowolenie z kierunków obranych w scenariuszu, lecz w końcu odszedł po trzecim sezonie (w dość niejasnych okolicznościach), co fani odebrali jako znak, że serial coraz bardziej oddala się od ducha oryginału. Jego miejsce zajął inny aktor, Liam Hemsworth, co spotkało się z mieszanym odbiorem wśród fanów, bo Cavill był uznawany za jeden z atut adaptacji Netflixa. Jaki jest rezultat tej zmiany przekonamy się jeszcze w tym roku, ale prawdą jest, że jeśli producenci decydują się kontynuować serial pomimo takich zawirowań, świadczy to o tym, że choć o serialu z różnych względów jest głośno, to jednak wciąż jest oglądany.
Wiedźmin
Netflix próbował rozwijać uniwersum, ale z różnym skutkiem. Animowany film Wiedźmin: Zmora Wilka (2021) został dobrze przyjęty, jednak cofający się w czasie o tysiące lat prequel Wiedźmin: Rodowód krwi (2022) okazał się spektakularną porażką, krytykowaną za nijaką i szytą grubymi nićmi fabułę i brak szacunku do kanonu. Mimo wszystko Netflix, bazując na wykupionej licencji, kontynuuje eksperymenty z marką. W lutym 2025 roku premierę ma mieć animowany film Wiedźmin: Syreny z głębin, którego głównym bohaterem ponownie będzie Geralt. Może to być próba odzyskania zaufania widzów, jednak pytanie, czy nie jest już na to za późno, pozostaje otwarte.
W grudniu 2024 roku Andrzej Sapkowski wydał nową książkę osadzoną w świecie Wiedźmina – Rozdroże kruków. To prequel sagi, opowiadający o młodszym Geralcie z Rivii. Autor zapowiedział również kolejną powieść, co jednoznacznie pokazuje, że dostrzega ogromny apetyt fanów na kolejne historie z tego uniwersum. To pierwszy raz od czasu wydania ostatniego tomu, w 2013, gdy Sapkowski powrócił do swojej najsłynniejszej serii tym samym dokładając dziewiąty tom sagi. A jest już plan na kolejny.
Historia Geralta zaczęła się od kilku opowiadań, ale dziś to światowy fenomen, który rozrósł się na wiele mediów – książki, gry, seriale, komiksy. Jesteśmy niewątpliwie rozpieszczani jako fani, bo co rusz dostarczane są nam nowe treści. Marka Wiedźmina wciąż ewoluuje, ale rodzi się pytanie: jak długo jeszcze potrwa ten rozrost? Czy przy nieustannej ekspansji uda się zachować wyjątkowy charakter tej opowieści? Można spojrzeć dla porównania na Gwiezdne wojny – z filmowej trylogii rozwinęły się w gigantyczne uniwersum, którego kolejne odsłony nie zawsze spotykały się z entuzjazmem fanów. Podobne wyzwanie stoi przed Wiedźminem: czy twórcy znajdą złoty środek między rozwijaniem świata a zachowaniem jego ducha? Jedno jest pewne – historia Geralta od zawsze była opowieścią o niezłomności, walce z potworami (także tymi wewnętrznymi) i przeznaczeniem. Dopóki te wartości pozostaną w centrum, Wiedźmin będzie miał swoje stałe miejsce w popkulturze.
Autor całkowicie pominął gry bez prądu. A jest to gałąź historii Wiedźmina ciekawa i rozbudowana.
W 2001 roku dostaliśmy Wiedźmin: Gra Wyobraźni, nie pozbawiony wad, ale dość sprawnie zmontowany system RPG. Sam nigdy w niego nie grałem, chociaż posiadam skróconą wersję zasad. W czasach kiedy byłem jeszcze w miarę na bieżąco z rynkiem RPG, sporo graczy deklarowało, że od tego systemu zaczynało przygodę z grami fabularnymi. System powstał na fali medialnego szumu, zbudowanego wokół filmu z Żebrowskim i niestety dyskusyjna jakość końcowego produktu dostarczonego do kin podobno miała negatywny wpływ na odbiór systemu.
W 2014 dostaliśmy pierwszego (chyba) planszowego Wiedźmina, stworzonego przez raczej rozpoznawalną w społeczności osobę Ignacego Trzewiczka. Nie grałem, chociaż kiedyś planuję. Recenzje jednak wskazywały na grę pięknie wydaną (to mogę potwierdzić), ale nudną jak flaki z olejem.
W 2018 Talsorian Games wydało kolejną wersję Wiedźmińskiego RPG. Nie grałem, nie miałem w rękach, recenzje przejrzałem na szybkiego, pisząc tego posta. Jednakże opinie są dość dobre, podręczniki cały czas powstają, u nas wydaje to bardzo sensowne wydawnictwo Copernicus Corporation, więc jest to chyba system bardziej udany niż polskie podejście do tematu.
W 2021 wystartowała kampania studia Go on Board na wspieram(dot)to i Kickstarterze, dla gry planszowej Wiedźmin Stary Świat, przedstawiającej losy Wiedźminów na długo przed pojawieniem się Geralta i jego kompanów. Sukces zbiórki był olbrzymi. Entuzjazm graczy wprawdzie nieco opadł, przez kiepską komunikację i duże nawet jak na standardy wspieraczek opóźnienie, ale produkt końcowy okazał się całkiem, dobry. Oczywiście nie każdemu przypadł do gustu, ale sprawne rozwinięcie pomysłów z gier typu Runebound trafiło do wielu graczy. Pomogło piękne wydanie, ja tam byłem, miód i wino piłem i mogę potwierdzić, że na stole prezentuje się ta gra fenomenalnie. Jestem również zdania, że jest ona całkiem grywalna, chociaż pomysł zabawy w maksymalną ilość osób mnie przeraża. Idealna grupa to 3. Prywatnie mógłbym zarzucić twórcom jeszcze dość słabe wykonanie dodatku magowie i zrobienie dodatków kickstarterowych (później za dość słone pieniądze wydanych w sklepie) z dość istotnych mechanik.
Aktualnie czekamy na kolejną planszówkę od tego studia, Wiedźmin Ścieżka przeznaczenia. Tym razem ma to być inny typ gry, abstrakt bazujący na opowiadaniach Sapkowskiego. Angielskojęzyczna wersja gry zbliża się już do etapu wysyłki, więc w najbliższych miesiącach dowiemy się, jak twórcom poszło.
Hagan
Gramowicz
14/02/2025 10:56
Czytałem komiksy Polcha, które rozbudowały nieco uniwersum, między inymi tom Zdrada ukazuje młodzińcze lata Geralta. Rysunki Polcha nie przeszkadzały mi za bardzo, ale rozumiem ludzi którym się nie podobały. Bogusław Polch był dobry w tworzeniu światów science-fiction, to taki polski Syd Mead (artysta koncepcyjny do Łowcy Androidów i nie tyko), tworzył na kartach komiksów futurystyczne budynki, pojazdy i statki kosmiczne, ale nie miał doświadczenia w światach fantasy.
Waro też wspomnieć o mandze "Ciri dziecko przeznaczenia", która ukazuje wydarzenia z Pani Jeziora do momentu ucieczki Ciri z krainy Ludu Olch. Postacie jak i miasto Tir Na Lia niemal w 100% zgodne z moimi wyobrażeniami.
Film i serial Brodzkiego mają swoje plusy, choć zyskały tylko dzięki kontrowersjom z Netflixa. Moim zdaniem oprócz Żebrowskiego na uznanie zasługują Anna Dymna jako Nenneke, Andrzej Chyra jako Borch i Marian Glinka jako Boholt - o wiele lepiej zagrani niż u Netflixa.
W mojej opinii wydarzenia z przyszłości uniwersum powinno się zostawić grom, a książki o ile jeszcze AS jakieś napisze, mogłyby eksplorować przeszłość, aby zagrać na nosie takim potworkom jak Blood Origin.