Sniper Elite powraca i wygląda na to, że w naprawdę dobrym stylu – mieliśmy okazję sprawdzić, jak Karl Fairburne radzi sobie we Francji!
Trudno tak naprawdę w przypadku Sniper Elite 5 napisać coś, co sprawiłoby, abyście pomyśleli, że Rebelion Developments wywróci świat gier snajperskich do góry nogami. Głównie dlatego, że seria ma wierną grupę fanów, a i tytułów traktujących o tej profesji nie ma zbyt wiele. Co prawda jest więcej niż jeszcze kiedyś bywało, ale mimo wszystko Sniper Elite ten szlak mocno przecierało w bardzo dobrym stylu. Po obejrzeniu kilku zwiastunów bowiem byłem świadomy tego, że w stosunku do poprzedniej odsłony serii (Zombie Army nie liczę) tych gruntownych zmian czy skoków technologicznych raczej nie uświadczymy. Co nie zmienia jednak faktu, iż ekipa Rebellion jest na dobrej drodze, aby wysmażyć kolejny hit dla fanów walki karabinami snajperskimi z przyczajki w leśnej gęstwinie czy dużych wysokości z jeszcze większych odległości.
Sniper Elite 5 rysuje się bowiem jako tytuł zdecydowanie lepiej poukładany w swoich założeniach, a przy okazji nieco bliższy kilku tytułom skupiającym się na podobnego typu zabawie. A to już dobry znak i świetny prognostyk przed majową premierą gry.
Allo, allo?
Kolejna odsłona serii Sniper Elite zabiera dobrze znanego graczom snajpera Karla Fairburne’a do Francji w 1944 roku na kilka chwil przed rozpoczęciem lądowania w Normandii. Głównym zadaniem jest wspieranie działań aliantów i ruchu oporu w przygotowaniach oraz w trakcie całej operacji Overlord, ale z drugiej strony pojawiają się tajemnicze plany operacji Kraken… które zakładają atak nazistów na Stany Zjednoczone. I o ile żołnierze mają swoje zadania do wykonania, to Karl ponownie odegra dużą rolę w odwróceniu losów drugiej wojny światowej ponownie. A to akurat się nie nudzi tak jak łapanie kolejnych headshotów z dalekich odległości i obserwowanie ich w zwolnionym tempie.
W ramach wydarzenia prasowego, które odbyło się jakiś czas temu mogłem spędzić nieco ponad dwie godziny na jednej z pierwszych map Sniper Elite 5, która w dużym stopniu przekrojowo prezentowała nowe możliwości eksploracji oraz podejścia do wykonania powierzonego zadania.
I teraz tak – pierwsze przejście to standardowe rozpoczęcie misji w domyślnym miejscu startowym. Ono natomiast daje największe możliwości w kwestii wyboru ścieżki podejścia do miejsca docelowego, ale i najłatwiej dostrzec największe problemy. Przykładowo, możemy sobie odpuścić przejście główną ścieżką, która jest tą najmocniej obstawioną, ale z łatwością możemy przejść od strony młynu i posterunku przy moście lub gospodarstwa, w którym naprawiane są pojazdy przeciwnika. Każde z tych miejsc oferuje również inne korzyści. Młyn to całkiem dobre miejsce do wyczyszczenia posterunku z dużej odległości. Z drugiej strony w gospodarstwie znajduje się zbrojownia, a w niej modyfikacje do broni oraz duży zapas amunicji standardowej i specjalnej oraz materiały wybuchowe. Każda z opcji przynosi więc wymierne korzyści, ale nie każdy jest na tyle uparty, aby przemierzać całą mapę wzdłuż i wszerz próbując zgarnąć wszystkie rzeczy po drodze.
W tym celu pojawiły się dodatkowe miejsca startowe, które możemy odblokować w trakcie wykonywania zadań. Chociażby po to, aby spróbować innych rozwiązań, gdy przeciwnicy pojawiają się w zupełnie innym układzie. Ewentualnie dotrzeć do konkretnych miejsc sprawniej np. do samego zamku, który przy starcie z domyślnego miejsca jest dość daleko, a pojazdy i patrole krążą non stop. A biorąc pod uwagę znajdźki i zadania poboczne, które nie zawsze da się wypełnić za pierwszym razem, to możliwość kombinowania z innymi rozwiązaniami jest tutaj jak najbardziej wskazana jeśli jesteście perfekcjonistami. Oczywiście, nie wyklucza to również prób wykonania wszystkich zadań oraz znalezienia wszystkich listów czy planów w trakcie jednej misji.
Modyfikacje, te duże i te małe.
GramTV przedstawia:
A co do możliwości, to wspominałem co nieco o modyfikacjach broni i tak – jest tego trochę. Od najprostszych celowników, modyfikacji kolby czy tłumików po pociski zapalające, wyciszone i wiele innych. Co najważniejsze to fakt, że modyfikacje same w sobie starały się być jak najbardziej wierne tym, które były dostępne na polu walki. Biorąc pod uwagę fakt, że Karl Fairburne jest człowiekiem od zadań specjalnych, to i dostęp do specjalnego uzbrojenia również posiadać może. Z drugiej strony jednak trzeba być czujnym i znaleźć zbrojownię, aby te dodatki do swojej ulubionej broni odnaleźć. To, co również może zbić nieco z tropu to fakt, że przechwycona przez naszego bohatera broń na polu bitwy… nie wymaga pozostawienia posiadanego domyślnie uzbrojenia, z którym startujemy misję. Z drugiej strony jednak działa ona trochę na zasadzie „broni tymczasowej”. Oczywiście, ma kilka dodatkowych modyfikacji, do których dostępu nie mamy, ale jeśli chodzi o liczbę pocisków to zazwyczaj jest to jeden pełen magazynek. Jako zapas w sytuacji kryzysowej – jak najbardziej dobre rozwiązanie, choć żal było rozstawać się z świetnie spasowanym MP40. A dobry dobór modów ma tutaj ogromne znaczenie biorąc pod uwagę chęć pójścia o krok dalej w ramach odwzorowania zachowania broni w warunkach bojowych. O tym można najlepiej przekonać się nieco bardziej chaotycznych wymianach ognia. O ile Karl Fairburne jest wirtuozem karabinu snajperskiego i na dystans nie ma sobie równych, tak w przypadku karabinów automatycznych czy strzelb i walki z wieloma przeciwnikami (czasami i tymi z oddziałów lepiej wyszkolonych oraz uzbrojonych) mały kłopot szybko może przerodzić się w ogromny problem. Zwłaszcza, gdy nie opanujemy odpowiednio tego, jak dana broń się zachowuje i będziemy próbowali używać pistoletów maszynowych na długim dystansie.
Koniec końców tych bezpośrednich starć lepiej jest unikać, co nie zmienia faktu, że takowe prowadzić można i jeśli odpowiednio się dostosuje się wszystko pod siebie, to również i dobrze się bawić. Tak jak w jednym z miejsc, gdy kilku żołnierzy próbowało znaleźć mnie w gospodarstwie, a jedna dobrze trafiona kula w skład paliwa sprawiła, że wybuch był całkiem dobrze widoczny z okolic zamku. A przynajmniej myślę, że tak być powinno, bo z mojej perspektywy wszystkie patrole powinny ruszyć w tamto miejsce, a Karl powinien mieć czystą drogę do zamku i kilka marud do wyeliminowania na miejscu.
Co jeszcze?
Z innych elementów, które łatwo było zauważyć to na pewno fakt, iż każdy gracz zdobywa za swoje wyczyny w grze punkty doświadczenia, a te przekładają się na poziomy. To właściwie już było, więc raczej nikogo ten element nie zaskoczy. Podobnie pojawiły się proste drzewka rozwoju umiejętności naszego wojaka – również coś, co właściwie nie zaskakuje tak mocno, a z pewnością zachęci do maksowania wszystkiego co popadnie. To, co jednak przykuło moją uwagę najbardziej to fakt, że w menusach można było zauważyć coś, co mogłoby sugerować system inwazji wrogich snajperów w trakcie wykonywania naszego zadania. Czy byliby to przeciwnicy sterowani przez AI czy przez gracza? Obie opcje są możliwe. Nie zmienia to faktu, że gdyby Sniper Elite 5 posiadał system podobny do tego, co pojawiło się m.in. w Deathloop, to sprawiłoby to, że jeszcze chętniej powtarzałbym swoje ulubione zadania, a w tle zapewne płynąłby soundtrack z filmu „Wróg u bram”. Taka zabawa z innym graczem w kooperacji lub w trybie 1v1 byłaby idealnym dopełnieniem formuły Sniper Elite. Gdyby tak jeszcze później Fairburne trafił do Staligradu… czas pokaże, czy tak się stanie, choć miejsc potencjalnej akcji serii powoli zaczyna chyba brakować.
Zapewne również możemy się spodziewać dodatkowych rozszerzeń czy trybu „polowania na pewnego charakterystycznego jegomościa z charakterystycznym wąsem”, to już jest tak taka tradycja. Rebellion Developments nie stara się poprzez Sniper Elite 5 wynaleźć formułę na nowo i mam wrażenie, że zatwardziali fani serii nawet tego nie oczekują. Natomiast te mniejsze lub większe poprawki względem „czwórki” sprawiają, że z optymizmem patrzę na majową premierę. I wy również patrzeć w ten sposób powinniście.
Premiera Sniper Elite 5 przewidziana jest 26. maja 2022 roku na PlayStation 5, Xbox Series X/S oraz PC. Gra będzie również dostępna na premierę w usłudze Xbox Game Pass.
Z-ca Redaktora Naczelnego Gram.pl. Wielbiciel wyścigów, bijatyk i tych gier, które zasadniczo nikogo. To ja zacząłem ruch #GrajciewYakuzę. Po godzinach fan muzyki niezależnej i kuchni koreańskiej.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!