Kiedy połowa twojego budżetu idzie na jeden typ gier, w którym ciągle potykasz się o własne nogi, czas zacząć bić na alarm.
Bungie, czyli jak ubić kurę znoszącą złote jaja
Bungie to zresztą zupełnie inny temat. Od przejęcia studia przez Sony regularnie dochodzą do nas nowe, bardzo niepokojące informacje. Dotyczą one wielu nieprawidłowości, złych warunków pracy czy masowych zwolnień. Wisienką na torcie są perturbacje przez które przechodzi Marathon. Gra miała pojawić się jeszcze w tym roku, ale opóźnienia pokrzyżowały te plany. W zeszłym roku doszło nawet do zmiany reżysera gry. Ze studia odszedł Christopher Barrett, którego zastąpił Joe Ziegler, który wcześniej odpowiadał za powstanie Valoranta. Teoretycznie jest to właściwa osoba na właściwym miejscu. Tylko czy jeden człowiek uratuje taki projekt? W zeszłym miesiącu swoją opinię o grze wyraził Jason Schreier. Powołując się na swoje źródła stwierdził, że gra ma na tyle dużo problemów, że zagrożona jest przyszłoroczna premiera. Podobno nawet sami pracownicy Bungie są sceptyczni co do projektu. Dziennikarz przyznał też, że według niego extraction shooter może nie być tym, czego oczekują fani studia odpowiadającego za Destiny. Pocieszeniem dla dewelopera jest to, że przynajmniej niedawno wydane The Final Shape spotkało się z bardzo dobrymi recenzjami. Mimo wszystko ogólna sytuacja w Bungie jest mocno nieciekawe. W dodatku nie mówimy o inwestycji na 100 mln dolarów jak Concord, a aż 3,6 mld dolarów!
Sony planowało wydanie aż 10 gier-usług w ciągu kilku najbliższych lat. O to może być ciężko po ostatniej serii zwolnień i skasowaniu kilku projektów. Obecnie na horyzoncie są trzy produkcje. Oprócz wspomnianego Marathona, który wyjątkowo będzie multiplatformowy, na rynek ma też trafić wieloosobowy Horizon, o którym ciągle wiemy stosunkowo niewiele. Do tego zapowiedziane jest Fairgames od Haven Studios. Tutaj widać wiele podobieństw do Concord - oszczędna kampania promocyjna, nowe IP i debiutujące studio. Do tego, przynajmniej na to wygląda, rozgrywka również ma się skupiać na drużynowej rywalizacji. Tym razem może będzie lepiej, ale póki co ciężko się czymkolwiek ekscytować.
Część czytelników pewnie od początku tego tekstu zwraca uwagę, że zapomniałem o jednej, dość istotnej grze - Helldivers 2. Sony, mimo masy wpadek, ma w portfolio jeden z największych tegorocznych hitów. Myślę, że mało kto spodziewał się aż tak fantastycznego rezultatu jaki osiągnie produkcja Szwedów z Arrowhead Game Studios. Aż trudno uwierzyć, że obok szeregu wielkich porażek producent PlayStation będzie miał takiego hiciora, który prawdopodobnie jeszcze przez długi czas będzie zarabiać ogromne pieniądze i generować niesamowite zaangażowanie społeczności.
GramTV przedstawia:
Wydaje się jednak, że to w tym momencie “wypadek przy pracy”, a nie efekt świadomych działań Sony. Jeden sukces nie może przysłonić szeregu porażek. Oczywiście Sony może patrzeć na to całościowo, jako pakiet inwestycji w sektor GAAS. Myślę jednak, że nawet mimo sukcesu Helldivers 2 na tym polu japońska korporacja ciągle jest na dużym minusie. Pozostałe inwestycje były po prostu zbyt duże. Jak na złość akurat Arrowhead Game Studios nie zostało kupione przez Sony. Dzisiaj cena za tego deweloper na pewno będzie nieporównywalnie większa niż była na początku roku. Kto jednak mógł przewidzieć taki obrót spraw. Co ciekawe krążą już informacje, że Sony zaczyna rozmawiać na temat wydania gry na Xboksie. Dla porównania nieoficjalnie Sea of Thieves sprzedało się na PS5 w nakładzie miliona egzemplarzy. To są tak wielkie pieniądze, że trudno przejść obok nich obojętnie. Tym bardziej jak Microsoft coraz mocniej idzie w gry multiplatformowe.
Co by było gdyby nie sukces Helldivers 2? Czy po takiej liczbie porażek i skasowanych projektów Sony zrezygnowałoby z wejścia w segment GAAS? Myślę, że skala inwestycji zostałaby zmniejszona, ale na pewno nikt by z tego nie zrezygnował. Czy nam się to podoba czy nie fakty są brutalne dla klasycznego modelu sprzedaży gier - obecnie to zdecydowana mniejszość całego rynku. Według danych agencji analitycznej Omdia jest to tylko 16%. Nic więc dziwnego, że wszyscy duzi wydawcy prześcigają się o to, aby jak największe udziały w pozostałej części tortu trafiły do nich.
Sony jest w tym mocno spóźnione, do tego brakuje mu doświadczenia i kompetencji. Lata, w których my zachwycaliśmy się ich grami dla pojedynczego gracza, z tej perspektywy były okresem zmarnowanym (ale na pewno nie patrząc przez pryzmat całego biznesu Sony). Nic więc dziwnego, że próba odrobienia strat jest tak bolesna. Co jednak najważniejsze, producent PlayStation w pewnym sensie nie ma innego wyjścia niż dalej kroczyć tą ścieżką.
Redaktor z ponad dziesięcioletnim stażem na Gram.pl. Zajmuję się głównie recenzjami i publicystyką. Od kilkunastu lat moją specjalizacją jest polski gamedev.
Nie wiem ile musieliby reklamować Concord by graczy skusić, artkuł ładnie podkreśla jak bardzo jest to już wyeksploatowany gatunek ale nie wspomina o tym, że ta gra jest po prostu brzydka, a bohaterowie nieciekawi
wolff01
Gramowicz
03/09/2024 08:28
dariuszp napisał:
Helldivers 2 też leży. Usunęli grę ze 180 krajów i musieli wszędzie zwracać pieniądze.
Niefortunna komunikacja (nieogarnięci community managerzy którzy zniszczyzli dobre relacje z graczami) i właśnie drama z kontami Sony (co właśnie wspomniałeś). W innym wypadku może udałoby się im utrzymać więcej graczy.
dariuszp
Gramowicz
02/09/2024 15:43
Helldivers 2 też leży. Usunęli grę ze 180 krajów i musieli wszędzie zwracać pieniądze.