Klaun Art powraca, aby tym razem mordować w Boże Narodzenie. Z takim Świętym Mikołajem nikt nie może czuć się bezpieczny, nawet we własnym domu.
Rezurekcja martwego zła
Narodził się nowy król slasherów. Po Jasonie Voorheesie, czy Michaelu Myersie, w końcu doczekaliśmy się kolejnego słynnego mordercy, który zapisał się już na stałe w popkulturze. Klaun Art potrzebował na to jedynie trzech pełnometrażowych filmów i dwóch krótkometrażówek, aby obecnie stać się niekwestionowanym liderem wśród najbardziej przerażających i demonicznych zabójców w historii ówczesnego kina. Jeszcze kilka lat temu jego pierwsze przygody były raczej ciekawostką dla fanów horrorów, lubiących gore i mocne wrażenia. Obecnie Terrifier weszło już do mainstreamu, ale w żaden sposób nie wpłynęło to na samą serię i nadal pozostaje brutalna, obrzydliwa i przekraczająca wszelkie granice. Udowadnia to Terrifier 3, które zdecydowanie spodoba się fanom poprzedniej części, ale jeżeli tamta produkcja Was nie przekonała, od tej lepiej trzymajcie się z daleka.
Sienna (Lauren LaVera) i jej brat Jonathan (Elliott Fullam) przeżyli masakrę w Halloween, pokonując klauna Arta (David Howard Thornton). Pięć lat później później dziewczyna próbuje pozbierać się po rodzinnej tragedii i ułożyć sobie życie od nowa. W sennym Miles County mieszkańcy żyją w przekonaniu, że bezwzględny morderca już nie wróci. Przygotowują się więc do radosnych świąt, nie zdając sobie sprawy, że udekorowane choinki, liczne ozdoby pojawiające się na domach i biały puch leżący na ulicach i trawnikach staną się świadkami kolejnej makabrycznej zbrodni dokonywanej przez Arta. Klaun powraca jeszcze bardziej żądny zemsty i z pomocą nieczystych sił zmartwychwstaje, aby siać śmierć, ból i cierpienie niczemu niewinnym ludziom. Co gorsze, nie jest sam i u jego boku staje ogarnięta szaleństwem zwyrodniała dama (Samantha Scaffidi). Sienna musi kolejny raz stanąć na wysokości zadania, gdyż tylko ona może pokonać zło.
Sienna wyrasta więc na final girl tej serii, niczym Sidney Prescott z Krzyku, czy Laurie Strode z Halloween. Dla niektórych może być to przeszkodą, licząc na pogłębienie postaci klauna Arta, któremu odebrano palmę pierwszeństwa w jego własnej franczyzie. Jednak niemy klaun, lubujący się tak samo w zabijaniu, jak i psotach, można rozwinąć tylko do pewnego stopnia, jeżeli nie chce się zdradzać jego prawdziwej tożsamości. Twórcy nadal chcą pozostawić aurę tajemnicy przy swoim ikonicznym już antagoniście, więc w trzeciej części otrzymujemy raczej podbudowę pod zapowiedziane już Terrifier 4, niż pełnoprawny wątek tej postaci, który musi również współdzielić czas ze znaną z pierwszej części Victorią. Oboje tworzą niezły duet, ale nie tak zabójczo przerażający i zabawny, jak Art ze zmyśloną małą przyjaciółką z drugiej części.
Sam wątek Sienny też nie jest rozwinięty tak, jakby mógł być. Dziewczyna nawet po latach od finału Terrifier 2 przeżywa traumę, nie mogąc pogodzić się ze śmiercią swojej matki i przyjaciółki. I to jest ciekawy, chociaż mało oryginalny jak na horrory motyw. Dodatkowo trzeci akt, w którym dziewczyna ponownie staje do pojedynku z klaunem Artem, jest wprowadzony bez żadnej większej podbudowy, przez co nie do końca czuć stawkę walki dobra ze złem. Film stara się wytworzyć większe znaczenie tego starcia, ale na pełny efekt zapewne poczekamy do czwartej części. Mam nieodparte wrażenie, że planowane Terrifier 4 stanęło na przeszkodzie trójce, która miejscami jest pocięta, jakby twórcy nie chcieli ujawniać niektórych informacji i poszerzać wątki poszczególnych postaci, zostawiając co lepsze kąski na kontynuację.
Mikołaj bez swoich reniferów
Na szczęście Art nic nie stracił na swoim szale zabijania i Terrifier 3 jest „radosnym” festiwalem krwi, flaków i bezsensownego okrucieństwa. Dobrze, że twórcy nie próbowali przeskakiwać rekina i postawili na oryginalność kosztem czystego gore. W filmie nie brakuje bardzo krwawych scen, od których bardziej wrażliwym widzom może zakręcić się w żołądku, ale też niektóre są o wiele mniej krwawe, niż w pierwszej i drugiej części. Dobrym tego przykładem jest scena z użyciem ciekłego azotu do zamrażania poszczególnych części ciała, czy też wbijania rury w gardło i wpuszczenia do środka szczurów. Są to obrzydliwe momenty, od których włos aż jeży się na głowie, ale też nie są aż tak brutalne, że po ich nakręceniu trzeba było wzywać aż dwie ekipy sprzątające, aby ogarnąć ten bałagan. Fani poprzednich części otrzymają więcej tego, co już doskonale znają, więc tym razem jeszcze obyło się bez dziwactw przekraczających wszelkie znane nam prawa fizyki, czy nawet anatomii człowieka.
GramTV przedstawia:
Dobrze wypada również sam świąteczny klimat. Może reżyser Damien Leone nie do końca je wykorzystał, ale mamy tu udany motyw ze Świętym Mikołajem, który potrafi niejednokrotnie zaskoczyć, żeby tylko wspomnieć o scenie w barze, czy też w centrum handlowym. Mimo to gdzieś w połowie ta atmosfera świąt gdzieś się rozmywa i jedyne co pozostaje, to oświetlone lampkami choinki, czy padający za oknem śnieg. Aż szkoda, że Art nie wykorzystuje niektórych z tych ozdób, aby zrobić z nich śmiercionośną broń do swoich przerażających zbrodni.
Po zgarnięciu prawie 15 mln dolarów z drugiej części, tym razem twórcy zainwestowali aż 2 mln dolarów, aby nakręcić Terrifier 3. Większość tej kwoty mogli wykorzystać na lepszy sprzęt, scenografie, czy zatrudnić doświadczonych specjalistów stojących za kamerą. Również sam Leone dojrzewa jako reżyser, coraz lepiej radząc sobie w ogarnianiu takiej produkcji i większych budżetów. Tam, gdzie Terrifier 2 nadal potrafił wyglądać trochę amatorsko, tak trzecia część eliminuje takie błędy i całość prezentuje się lepiej, niż ostatnia trylogia Halloween za grube dziesiątki milionów dolarów.
Dobrze, że seria nie szuka na siłę wielkich nazwisk, które dodatkowo mogłyby podbudować zainteresowanie kolejnymi częściami. Wystarczy, że David Howard Thornton nadal jest fantastyczny w roli klauna Arta, grając przede wszystkim oczami, mimiką i gestami, które w jednej chwili potrafią rozbawić, żeby w drugiej przerazić. Świetna jest także Lauren LaVera, która dużo lepiej radzi sobie w emocjonalnych, dramatycznych scenach, niż w poprzedniej części. Niestety Elliott Fullam jako jej filmowy brat wciąż pozostaje drewnem, którego żaden las by się nie powstydził, o czym wiedzieć musieli sami twórcy, którzy znacząco zmniejszyli jego rolę. Ciekawym odkryciem jest młoda Antonella Rose, która wciela się w kuzynkę Gabby, a także Mason Mecartea jako Cole, przyjaciel ze studiów Jonathana. Nie jest typowym przystojniakiem, któremu tylko jedno w głowie i na swój sposób martwi się o straumatyzowanego chłopaka.
Po Terrifier 3 widać, że podczas prac nad filmem twórcy mieli w głowach, że czwarta część jest już w planach, więc produkcja nie jest tak udana, epicka, a nawet krwawa, jak świetna druga odsłona. Trzeci akt jest zbyt pośpieszny, a jego finał może rozczarować. Mimo to zabójstwa klauna Arta nadal są pomysłowe i przerażające jednocześnie. To filmowy zabójca naszych czasów, który sieje zniszczenie i chaos wszędzie tam, gdzie się pojawia, nie mając przy tym żadnego większego celu. Mam więc nadzieję, że Terrifier 4 pójdzie o krok dalej i będzie odważniejszą produkcją, niż trzecia część i w końcu twórcy należycie rozwiną mitologię tej serii, jak uczynili to już w dwójce. Na rozpoczęcie okresu świątecznego, jeszcze przed Halloween, Terrifier 3 będzie jak znalazł.
6,5
Terrifier 3 okazuje się ofiarą planów na czwartą część, ale fani drugiej odsłony będą zadowoleni.
Plusy
Klaun Art nadal znajduje pomysłowe i oryginalne metody zabójstw
Nadal oferuje mocne wrażenia w konwencji gore
Lauren LaVera tworzy świetną główną bohaterkę
David Howard Thornton perfekcyjnie wciela się w Arta
Klimat świąt Bożego Narodzenia
Znacznie wyższy budżet poszedł w parze z jeszcze lepszą stroną realizacyjną
Rozwija mitologię świata w ciekawym kierunku…
Minusy
…ale na więcej szczegółów będziemy musieli poczekać przynamniej do Terrifier 4
Trzeci akt zostaje nagle rozpoczęty bez żadnej większej podbudowy
Marnuje potencjał całej historii i większości bohaterów drugoplanowych
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!