Sieciowe granie znalazło bowiem już na samym początku wielu entuzjastów. Jak informuje Nintendo, aż 45% amerykańskich właścicieli gry Mario Kart DS grało już w sieci. Oznacza to, że od jej premiery ścigało się ich przez internet aż 52 tysiące. To olbrzymi sukces usługi, z której skorzystać można za pośrednictwem darmowych punktów dostępowych bądź specjalnego urządzenia, podłączanego do portu USB komputera z dostępem do Internetu.
Teraz pozostaje pytanie czy aż tak wielki sukces uda się powtórzyć w Europie. Na naszym kontynencie Mario Kart DS debiutuje już w najbliższy piątek, Nintendo zainwestowało również sporo w punkty dostępowe - Wielkiej Brytanii znalazło się ich aż 7,5 tysiąca. No i nie należy zapominać o tym, że nawet jeżeli właściciel handhelda nie znajduje się w zasięgu jednego z nich, to zawsze może skorzystać ze wspomnianego gadżetu USB. Sprzedawany jest on w cenie 30 funtów (ok. 170 zł).O tym, że gry sieciowe są przyszłością elektronicznej rozrywki, wiemy nie od dziś. Teraz zaś okazuje się, że również maniacy konsol przenośnych łaknął tego typu wrażeń. Można się cieszyć, można się też bać, że wirtualny świat coraz bardziej zaciska na nas swoją pętlę... Eee tam, głupie gadanie. ;)