Praca zbiorowa – „Asteriks i Przyjciele”
"Asteriks i Przyjaciele" to album nad wyraz nietypowy. Powstał on bowiem w hołdzie Albertowi Uderzo z okazji jego osiemdziesiątych urodzin, a także jako wyraz pamięci i szacunku wobec nieżyjącego już Rene Gościnnego. Projekt miał przede wszystkim rozbawić tak jubilata, jak i czytelników, dlatego postanowiono, iż złożą się nań liczne autorskie interpretacje postaci najsławniejszych Galów (a niekiedy także ich twórców...). Wzięło w nim udział aż trzydziestu czterech artystów, prezentując niestety jedynie krótkie historyjki, nieomal shorty, z racji ograniczonej objętości niniejszego albumu. Domyślacie się jednak, że i tak zaprocentowało to bogactwem formy oraz odlotowych pomysłów, które mogą wbić w fotel niejednego wielbiciela czy wielbicielkę sztuki komiksowej. Jak to zwykle bywa, nie tylko wizje, ale i ich poziom okazał się zróżnicowany.
Pełen tekst znajdziecie tutaj
„Inu-Yasha: Baśń z feudalnych czasów”, tom 9
W niniejszym, dziewiątym już tomie serii "Inu-Yasha: Baśń z feudalnych czasów" psi półdemon Inu-Yasha i całe towarzystwo wzajemnej adoracji w osobach Kagome (dziewczęcia z naszego współczesnego świata), niezbyt uczciwego mnicha i małego demona-lisa rusza w dalszą drogę, by odnaleźć całość magicznego klejnotu Shikon. Autorka tej mangi, Rumiko Takahashi, wykreowała baśniowy świat teoretycznie mający coś wspólnego z okresem Sengoku, ale związek ten jest ledwie widoczny, i to tylko przy maksymalnym natężeniu wyobraźni.
W owym tomie Kagome znów czuje się rozdarta pomiędzy swym światem a tym, do którego skierował ją los, Inu-Yasha ma problem z ludzką częścią swej natury, bohaterowie spotykają tajemniczego pustelnika o jakże uroczym imieniu Brzoskwinek, na ich drodze pojawi się też młoda tępicielka demonów.
Pełen tekst znajdziecie tutaj
Miwa Ueda – „Brzoskwinia”, tom 11 i 12
Oto kontynuacja historii Momo i jej ogromnych miłosnych perypetii, czyli jeden z bardziej ciężkostrawnych produkcyjniaków typu Shojo, jakie zdarzyło nam się oglądać. Przedstawiamy w jednej recenzji zarówno tom 11-ty, jak i 12-ty, ponieważ przejście między nimi jest płynne i natychmiastowe, tak że w zasadzie można je traktować jako jeden komiks.
Twór Miwy Uedy poraża psychologiczną tandetą, serwuje nam przerysowane problemy dojrzewającej, targanej tyleż namiętnościami, co romantycznymi porywami nastolatki – już w zasadzie nie dziecka, ale do kobiety to jeszcze droga daleka. Wszystko to jest sztuczne, płytkie, a zarazem przejaskrawione niczym najkoszmarniejszy rodzaj telenoweli. Owa „mangonowela” zdaje się tym gorsza, że ewidentnie skierowano ją do dorastających osób, głównie dziewcząt, ale przynajmniej w Japonii niejedno stworzenie płci męskiej też po takie produkty sięga.
Pełen tekst znajdziecie tutaj