"Żeby nie było. W Sims próbowałem grać. Jak chyba każdy, kto chce o grach mieć pojęcie nieco szersze, niż jeden, ulubiony gatunek. Próbowałem, nie znaczy wcale – wytrwałem. Równie fascynujące byłoby dla mnie hodowanie mrówek w akwarium. Odbiłem się od tych gier wyjątkowo szybko; wszak, to co w grze, mam na co dzień i jakoś nie potrzebuję wirtualnego zamiennika życia we współczesnym świecie. Patrzenie na bohaterów miotających się w stworzonym przeze mnie bagienku codziennego życia też mnie jakoś nie jara. Myślałem, że nigdy już nie będę miał ochoty sięgnąć po grę ze słowem Sims w tytule. Myliłem się..."
Jeśli chcecie wiedzieć, czemu Myszasty ma tak wielką ochotę zgrać w The Sims: Medieval, po prostu kliknijcie na poniższy pasek.