EA wygrało proces z posiadaczami praw do imienia i spuścizny... Johna Dillingera. To chyba już jedyna okazja, by coś napisać na temat gier z serii Ojciec Chrzestny, bo została ona oficjalnie zamknięta dwa lata temu...
EA wygrało proces z posiadaczami praw do imienia i spuścizny... Johna Dillingera. To chyba już jedyna okazja, by coś napisać na temat gier z serii Ojciec Chrzestny, bo została ona oficjalnie zamknięta dwa lata temu...
Okazuje się, że w USA można reprezentować prawa zmarłego gangstera do jego tak zwanych dóbr osobistych, w tym żądać zadośćuczynienia za użycie jego nazwiska w grze nawet w tak odległym kontekście. Na szczęście sędzia Jane Magnus-Stinson z Sądu Rejonowego w Indianie Południowej zadecydowała, że żądania są bezzasadne. Jedną z najważniejszych części uzasadnienia oparła o fakt, iż Tommy gun jako broń jest w kulturze masowej mocno kojarzony z postacią Dillingera, w związku z tym firma EA nie wykroczyła poza zakres wolności słowa, gwarantowanej przez Pierwszą Poprawkę.
Tego typu wyroki skutecznie odsuwają od twórców gier wizję kolejnych procesów, opartych na szytych coraz grubszymi nićmi założeniach. Wiadomo, że branża gier wideo obraca wielkimi pieniędzmi, więc stają się łakomym kąskiem... Prawo w USA jest prawem precedensowym, od tej pory będzie łatwo podpierać się tym wyrokiem i uzasadnieniem sędzi Jane Magnus-Stinson w podobnych sytuacjach.