System nadal ma kilka drobnych wad, które zresztą możecie zobaczyć na załączonych filmach, ale ogólne wrażenia są bardzo pozytywne, szczególnie, jeśli ma się nieskończoną ilość amunicji.
System nadal ma kilka drobnych wad, które zresztą możecie zobaczyć na załączonych filmach, ale ogólne wrażenia są bardzo pozytywne, szczególnie, jeśli ma się nieskończoną ilość amunicji.
To tryb Ruin, który aktywujemy kodem znajdującym się w każdym nowym pudełku z grą. Można się w nim ścigać z czasem i rozwalać budynki na punkty albo podejść relaksacyjnie do tematu i bawić się w pana zniszczenia. O tak:
Wbrew pozorom Magnet Gun to jedna z fajniejszych broni w grze, wyzwalała we mnie te same uczucia, których doznawałem zderzając dwa resoraki w dzieciństwie. Tyle, że w Red Faction: Armageddon zamiast małych samochodów mogę zderzyć ze sobą gigantyczną kulę i budynek, a później obserwować jak ten drugi się wali.
Rozpuszczająca ściany Nano Rifle była moją ulubioną bronią w Red Faction: Guerrilla, a w Red Faction: Armageddon jest jeszcze lepsza. Dlaczego? Bo nie jest snajperką i strzela częściej. Nano Rifle niknie jednak przy Plasma Beam, która pozwala na krojenie obiektów.
Poezja, co? Z ciekawszych broni warto wymienić jeszcze Singularity Canon strzelające małymi czarnymi dziurami, choć trochę szkoda, że nie są one odrobinę mocniejsze. Chciałbym móc wstrzelić jedną do środka budynku przez okno, a później patrzeć, jak konstrukcja jest pożerana od środka.
Zadziwiająco blado na tle innych narzędzi zagłady wypada podstawowy mech – przebieganie przez ściany jest fajne, ale rakietami to on strzela stanowczo za rzadko.
Jak zapewne zauważyliście na nagraniach gra czasem zbyt długo się zastanawia, czy dany obiekt powinien się już zawalić, czy raczej jeszcze nie. Czasem konstrukcje trzymają się na jednej wykałaczce, no i tak naprawdę nigdy nic się nie wygina, więc perspektywy rozwoju silnika fizycznego są nadal spore, choć najprawdopodobniej gnące się zbrojenia ścian zobaczymy dopiero na następnej generacji konsol. Bardzo fajnie jednak, że budynki walą się szybciej niż w Red Faction: Guerrilla – tam miałem wrażenie, jakby te tony betonu były zanurzone w jakiejś cieczy, która spowalnia ich spadanie (choć fabularnie zawsze można to wytłumaczyć mniejszą grawitacją), Armageddon się nie patyczkuje i walki wszystko tak jak pan Bóg przykazał.
Ciekaw jestem jak na tle wypadnie Red Faction: Armageddon wypadnie Battlefield 3. Technicznie i jakościowo gra EA na pewno będzie lepsza, ale czy pod względem modelu zniszczeń też? No nie wiem...