Na pełne podsumowanie wszystkiego, co wydarzyło się w 2011 roku w naszej branży potrzebna by była cała seria artykułów. Wielkie premiery, nowe urządzenia przenośne, coraz większy ruch na rodzimym podwórku... Może jeszcze przyjdzie czas na analizę poszczególnych zjawisk, dziś chciałbym zwrócić uwagę na odwrócenie pewnej negatywnej tendencji, obserwowanej przez graczy w ostatnich latach. Chodzi mi o ilość zabawy oferowanej przez gry. Oczywiście w ramach niektórych gatunków - chociażby w przypadku strzelanin - poprawa nie była raczej widoczna. O przyczynach tego pisałem w kwietniu. Jeśli to przegapiliście zapraszam do dwóch felietonów: W samo południe z coraz krótszymi grami i W samo południe z grami coraz droższymi w produkcji. W innych dziedzinach, chociażby w grach strategicznych i cRPG, dostaliśmy sporo produktów wystarczających nawet na ponad 100 godzin zabawy. Spróbuję rozbić na czynniki pierwsze kilka takich gier i sprawdzić, jak twórcom udało się wydłużyć czas, jaki spędzamy przy ich dziełach.Całość mojego dzisiejszego felietonu z cyklu W samo południe znajdziecie klikając w przycisk poniżej: