Marcin Iwiński wystosował list, w którym zapewnia, że jego firma zaprzestaje wysyłek nakazów zapłaty za używanie nielegalnych kopii Wiedźmina 2. - Za bardzo cenimy naszą społeczność - pisze.
Marcin Iwiński wystosował list, w którym zapewnia, że jego firma zaprzestaje wysyłek nakazów zapłaty za używanie nielegalnych kopii Wiedźmina 2. - Za bardzo cenimy naszą społeczność - pisze.
Oto jego treść, opublikowana na łamach serwisu RockPaperShotgun:
"- Na początku grudnia opublikowany został artykuł o firmie prawniczej działającej w porozumieniu z CD Projekt RED. Kontaktowała się ona z osobami, które pobrały Wiedźmina 2 nielegalnie, usiłując uzyskać finansową rekompensatę za złamanie praw autorskich. Informacja o naszej decyzji, by walczyć z piractwem bezpośrednio, a nie poprzez DRM, szybko się rozeszła i doszły nas głosy niepokoju wyrażane przez naszą społeczność.
- Gracze tacy jak Wy wciąż powtarzali, że nasze metody mogą spowodować oskarżenie niewinnych osób, które nigdy nie złamały naszych praw autorskich, wyrażając tym samym poważne obawy o nasze działania. Bycie częścią społeczności to proces brania i dawania. Odnieśliśmy sukces wyłącznie dzięki Waszej wierze w nas, a sami pracowaliśmy bardzo ciężko przez ostatnie lata by zasłużyć sobie na zaufanie.
- Było nam przykro gdy zauważyliśmy, że wielu graczy postrzega nasze działania jako brak poszanowania dla ich wiary, jaką pokładali w CD Projekt RED. Nasi fani zawsze byli i nadal pozostają dla nas najważniejszą sprawą. Jesteśmy dumni z faktu, że doskonale wiecie, jak uważnie Was słuchamy i bierzemy sobie Wasze opinie do serca.
- Jesteśmy pewni, że nikt, kto legalnie posiada którąkolwiek z naszych gier nie został wezwany do zrekompensowania nam złamania praw autorskich, ale jednocześnie zbyt wysoko cenimy naszych fanów, osoby, które nas wspierają, naszą społeczność, by ryzykować, że kiedykolwiek fałszywie oskarżymy choć jedną osobę. Zdecydowaliśmy zatem, że natychmiast zaprzestajemy identyfikowania i kontaktowania się z piratami.
- Powiedzmy to sobie otwarcie: nie wspieramy piractwa. Zjawisko to boli nas jako producentów. Cierpi na tym cały przemysł. Choć jesteśmy zażartymi przeciwnikami DRM-u, ponieważ nie wierzymy, że ma on jakikolwiek wpływ na zmniejszenie skali piractwa, nadal nie tolerujemy nielegalnego kopiowania gier. To nasz krok w kierunku utrzymania ciepłych kontaktów z Wami, odbiorcami naszych gier.
- Usłyszeliśmy Wasze obawy, wysłuchaliśmy Waszych głosów, a teraz na nie odpowiadamy. Musicie jednak nam pomóc i wykonać swój krok: nie bądźcie obojętni na piractwo. Jeśli widzicie, że Wasz znajomy korzysta z nielegalnej gry - jakiejkolwiek gry - powiedzcie mu, że podkopuje on tym samym możliwość odniesienia sukcesu przez producenta, który stworzył ten tytuł, a on czerpie z niego dobrą zabawę. O ile nie będziecie wspierać producentów tworzących gry, w które gracie, o ile nie będziecie płacić za te gry, my nie będziemy w stanie tworzyć kolejnych doskonałych dzieł z myślą o Was.
Nie przestawajcie grać,
Marcin Iwiński."