Richard Garriott nie ma najlepszego zdania o ludziach zajmujących się obecnie tworzeniem gier. Tych wybitnych można według niego policzyć na palcach jednej ręki.
Richard Garriott nie ma najlepszego zdania o ludziach zajmujących się obecnie tworzeniem gier. Tych wybitnych można według niego policzyć na palcach jednej ręki.
- Poza kilkoma wyjątkami nie sądzę, bym spotkał kogokolwiek z naszej branży, kto w mojej opinii jest tak dobrym projektantem jak ja. I nie mówię dlatego, że ja jestem taki genialny. Staram się powiedzieć, że większość projektantów jest naprawdę do niczego, i to jest właśnie powód - stwierdza Lord British.
- Według mnie większość artystów i programistów jest graczami podobnie jak projektanci. Zaglądając w karty historii dostrzegam jednak również, że artyści i programiści są równie dobrymi projektantami jak projektanci. Często są nawet lepsi, ponieważ rozumieją technologię lub sztukę. Bazujemy zatem na projektantach, którzy są nimi tylko dlatego, że nie nadają się do innych zadań, a nie dlatego, że są naprawdę dobrymi projektantami - podkreśla.
- Co więcej, projektanci, z którymi pracowałem, byli w większości leniwi. Zwykle mówią rzeczy w stylu: "Naprawdę lubię Medal of Honor, ale dałbym większą broń, więcej apteczek itd.". Zmieniają jedną czy dwie rzeczy zamiast przysiąść i naprawdę zastanowić się nad tym, jak wprowadzić faktyczne, sensowne zmiany - dodaje Garriott.
On sam obecnie pracuje nad grą Shroud of the Avatar: Forsaken Virtues, która została niedawno sfinansowana na Kickstarterze.