Pomysł jest całkiem prosty i zdaje się działać - AIREAL (bo tak zowie się gadżet) wypuszcza w stronę grającego strumienie powietrza, symulując fizyczny kontakt z przedmiotami w grze.
Pomysł jest całkiem prosty i zdaje się działać - AIREAL (bo tak zowie się gadżet) wypuszcza w stronę grającego strumienie powietrza, symulując fizyczny kontakt z przedmiotami w grze.
Urządzenie jest dziełem dwóch ludzi: doktoranta Rajindera Sodhiego oraz pracownika działu badawczego Disneya, Ivana Poupyreva. Siedzący na ciele motyl czy przelatujące obok głowy ptaszyska to nie jedyne, co potrafi AIREAL. Twórcy zapewniają, że maszynka może symulować w zasadzie wszystko. Od przycisków do naciśnięcia w powietrzu po wrażenie obcowania z piaskiem, wodą czy kamieniami. Samo uczucie kontaktu strumienia powietrza z ciałem jest ponoć bardzo przyjemne.
Projekt jest jeszcze we wczesnej fazie, co objawia się kilkoma problemami. Korzystanie z głośniczków wiąże się z drobnym hałasem, a opóźnienia wciąż zostawiają wiele do życzenia, ale dalszy rozwój powinien zminimalizować trudności.
Trzymam kciuki, żeby AIREAL przerodził się w prawdziwy, sprzedawany w sklepach produkt. Połączenie pomysłu Disneya z Oculus Rift to mokry sen wypatrujących wirtualnej rzeczywistości rodem z kina science fiction przełomu lat 80-tych i 90-tych. Ba, to mokry sen - jak mniemam - większości graczy.