Hidekiemu Kamiyi może brakować skromności, ale talentu ma aż nadto. Możemy mu wybaczyć zuchwałą wypowiedź, bo bronią jej fakty.
Hidekiemu Kamiyi może brakować skromności, ale talentu ma aż nadto. Możemy mu wybaczyć zuchwałą wypowiedź, bo bronią jej fakty.
Modus operandi Kamiyi wygląda mniej więcej tak: stworzyć świeżą grę, która podbija serca i portfele graczy, a potem przeskoczyć do następnego projektu, osierocając kontynuację. I tak w kółko. Dlaczego? Niech sam się wytłumaczy.
To nie tak, że nie chcę robić sequeli - naprawdę chcę! Biorąc jednak pod uwagę naturę mojej pozycji, nie mam okazji. Ktoś musi dostarczać graczom nową rozrywkę i sadzić nasionka, które kiedyś zamienią się w potężne filary.
Kamiya jest świadom, że brzmi to odrobinę zadziornie, ale ma dowody na podparcie tezy.
Może brzmi to trochę nadęcie, ale doszedłem do wniosku, że to moja powinność. Gdybym pracował przy Devil May Cry 2, prawdopodobnie nigdy nie powstałyby Okami i Viewtiful Joe (niewypał w postaci DMC 2 pewnie też - dop.). Gdybym reżyserował Bayonettę 2, nie byłbym w stanie zrobić The Wonderful 101.
Tradycja jest kontynuowana, bo Kamiya pracuje nad nową, niezapowiedzianą jeszcze produkcją.