Szef thechineseroom, Dan Pinchbeck, przyznał, że resetowanie gry po godzinie rozgrywki było sztucznym ograniczeniem, które niekoniecznie pozytywnie wpływałoby na jej odbiór.
Szef thechineseroom, Dan Pinchbeck, przyznał, że resetowanie gry po godzinie rozgrywki było sztucznym ograniczeniem, które niekoniecznie pozytywnie wpływałoby na jej odbiór.
- Początkowo, kiedy zaczynaliśmy prace nad grą, planowaliśmy, że każda rozgrywka będzie zajmować godzinę. Przypominałoby to Groundhog Day albo coś w stylu 12:01, gdzie masz dokładnie godzinę. Jak daleko dotrzesz? Ile dasz radę zwiedzić? - powiedział Pinchbeck w rozmowie z Eurogamerem. - Wyobraź sobie powieść, którą czytasz i która cię bardzo wciągnęła, ale na 30 stron przed końcem przychodzi ktoś, wyrywa ci ją z ręki i oświadcza, że to koniec, że czas minął. To sztuczne ograniczenie niekoniecznie pozytywnie wpływałoby na odbiór produkcji.
- Pomysł pasowałby bardziej do gry arkadowej, ale nie sprawdza się w przypadku nieliniowego dramatu, w którym najważniejsza jest fabuła - przyznał Pinchbeck. - Bardzo chcieliśmy przetestować w Rapture jeden element - unikatowość gier fabularnych. Są pewne rzeczy, które można zrobić, powiązane ze strukturą opowieści, z relacjami gracza względem tej struktury i czasem, który ma wpływ na całość - tego nie da się osiągnąć w innych mediach. Jest to coś, co wiąże się wyłącznie z grami. Chcieliśmy sprawdzić, co moglibyśmy zrobić, na co nie pozwoliłyby żadne inne media i jaki sposób stworzyć prawdziwą, dramatyczną grę, zamiast zwykłego dramatu, który tylko przypadkiem jest grą.
Everybody's Gone to Rapture ukaże się na PS4 w 2014 roku.