Odpowiedzialne za Sonic Boom studio odważnie eksperymentowało z nowym wyglądem niebieskiego jeża. Niektóre pomysły były tak drastyczne, że opiekun Sonica odwracał wzrok od ekranu.
Odpowiedzialne za Sonic Boom studio odważnie eksperymentowało z nowym wyglądem niebieskiego jeża. Niektóre pomysły były tak drastyczne, że opiekun Sonica odwracał wzrok od ekranu.
Proces szukania nowego "ja" dla Sonica wspomina Bob Rafei z Big Red Button.
Sonic Team i SEGA byli bardzo otwarci do naszego podejścia i akceptowali wiele naszych decyzji. Ostatecznie, za sprawą naszych zwariowanych pomysłów znaleźliśmy granice, jak daleko możemy się posunąć. - zdradza w rozmowie z Gamespotem.
Eksperymentowaliśmy z różnymi kolorami i fakturami na postaciach pokroju futra łusek, co szybko spotkało się z odzewem o dyskomforcie Sonic Team. Byli doskonałymi barierkami, dającymi nam do zrozumienia kiedy za bardzo zbaczamy z kursu. Bez ich wkładu postać byłaby znacznie bardziej obca i daleka od znanego Sonica.
Najwięcej do powiedzenia miał oczywiście szef Sonic Team, Takashi Iizuka.
Czasami było mi go szkoda, bo były momenty, gdy nie mógł patrzeć na ekran - oglądanie naszych szalonych pomysłów było zbyt traumatyczne. - wspomina Rafei.
Wygląda zatem na to, że zarzucenie na szyję Sonica apaszki to najniższy wymiar kary. Sonic Boom to nie tylko gra, ale i serial, czyli w zasadzie cała nowa marka w uniwersum szybkonogiego jeża. Co ciekawe, tym razem tworzona z myślą wyłącznie o zachodniej publiczności, co oznacza brak premiery w Japonii. Co za czasy.