Cameron Lee, producent Dragon Age: Inkwizycja, zapewnia, że twórcy bazują na dwóch źródłach informacji o tym, co powinno znaleźć się w grze: pierwsza to komentarze fanów, druga - dane telemetryczne.
Cameron Lee, producent Dragon Age: Inkwizycja, zapewnia, że twórcy bazują na dwóch źródłach informacji o tym, co powinno znaleźć się w grze: pierwsza to komentarze fanów, druga - dane telemetryczne.
Zebrane dane pozwoliły BioWare na wprowadzenie istotnych zmian w systemie walki. W Inkwizycji twórcy przyłożyli dużo większą wagę do animacji podczas zmagań z wrogami. Powróci także widok taktyczny na wszystkich platformach - będzie można zatem wydawać polecenia poszczególnym członkom drużyny, przyjrzeć się otoczeniu i zebrać informacje o przeciwnikach, najeżdżając na nich kursorem. W trakcie walki w czasie rzeczywistym trzeba wykorzystywać strategię - przykładowo, wysłać łucznika na klif, gdzie miałby sporą przewagę. Wrogowie jednak dostosują się do naszych poczynań i będą próbowali nas okrążyć lub zastawić na nas pułapkę.
Świat gry będzie ogromny, będzie wręcz zapraszał do eksploracji, ale jednocześnie opowieść zachęci do pośpiechu. Jeśli gracz wybierze swobodną eksplorację, i tak dostrzeże, jakie problemy pojawiły się na danym terytorium. Może zupełnie zignorować wątek fabularny - wtedy zobaczy, że wszędzie pojawiają się szczeliny, że Magowie i Templariusze walczą ze sobą, że w krainie lada moment może wybuchnąć wojna domowa. W naszej mocy jest jednak przywrócenie ładu.
W Dragon Age: Inkwizycja zagramy w listopadzie tego roku, ale twórcy jak dotąd nie umożliwili wypróbowania rozgrywki (nie licząc pokazów za zamkniętymi drzwiami). Lee wyjaśnił, że bez odpowiedniego kontekstu krótkie, 5-minutowe posiedzenie w grze RPG nie miałoby sensu. Z tego właśnie względu do tej pory widzieliśmy jedynie prezentacje.